Cypr jest w sporej mierze uzależniony od rybołówstwa i uderzenie w tę gałąź gospodarki ma poważne konsekwencje. Brak ryb to nie tylko brak pożywienia. Także turystyka na tym cierpi. A obecność ryby z gatunku Lagocephalus sceleratus w wodach śródziemnomorskich koło Cypru ma takie konsekwencje,. Zresztą niejedyne.
Ryba ta, zwana powszechnie ropuchą srebrnolica (chociaż to nazwa nieoficjalna i gdy ryby otrzymają oficjalne polskie nazwy, nie ma prawa się utrzymać, jako że u nas ropucha to płaz), należy do gatunków inwazyjnych.
I to specyficznych gatunków inwazyjnych znanych jako „migracja Lessepsa”, od francuskiego inżyniera Ferdinanda de Lessepsa, który opracował w XIX w. budowę Kanału Sueskiego. Połączył on to, co dotąd było niepołączone – Morze Śródziemne z Oceanem Indyjskim. I za jego sprawą wiele zwierząt Indo-Pacyfiku przeniknęło na wody śródziemnomorskiej, gdzie stały się plagą.
Ryba zwana ropuchą opanowała Morze Śródziemne
Kraje śródziemnomorskie mają problemy ze skrzydlicami, które demolują wodne życie, a dostały się do akwenu właśnie przez kanał. Podobnie jest z ropuchą srebrnolicą, czyli rybą z gatunku Lagocephalus sceleratus.
To gatunek należący do rozdymek, które w Indo-Pacyfiku występują powszechnie. Rozdymki znane są z tego, że potrafią nadać swoje ciała powietrzem, zmienić się niemal w kulę i tym samym znacznie zwiększyć objętość swego ciała. To działa na wrogów tych ryb, ale jeszcze mocniej działa na nich trucizna.
Wiele rozdymek to ryby trujące i to bardzo trujące. Zawierają w ciele jedne z najsilniejszych znanych toksyn zwierzęcych. Do rozdymek należą chociażby kolcobrzuchy, czyli ryby fugu.
Także ropucha srebrnolica jest trującą rozdymką. Zawiera mocną tetrodoksynę. W swoim naturalnym środowisku w Morzu Czerwonym żyje na kamienistym dnie, od płytkich wód przybrzeżnych do głębokości 250 m.
Cypr powoli się poddaje. Ryba jest nie do zatrzymania
W wodach cypryjskich ryba została potwierdzona pierwszy raz w 2006 r., aczkolwiek miejscowi rybacy już wcześniej odnotowywali jej obecność. Teraz rozdymek jest mnóstwo, co widać w sieciach rybackich.
Zwierzęta wypierają inne ryby, są ekspansywne i poważnie rzutują na rybołówstwo na Cyprze, mocniej niż w innych państwach śródziemnomorskich. Rząd kraju przeznaczył już prawie milion euro na walkę z rybą, ale efekty są żadne.
„Te ryby potrafią żywić się pąklami, krabami, jeżowcami i innymi rybami” – mówią rybacy. Badania przeprowadzone w Turcji i na Cyprze wskazywały, że jeszcze kilka lat temu 30 proc. diety tych ryb stanowiły małe głowonogi, ale dzisiaj ich udział jest śladowy. Nie dlatego, że rozdymki przestały lubić mięczaki, ale dlatego, że tych niemal już w tych wodach nie ma. Ich liczba mocno spadła.
Walka z Lagocephalus sceleratus wydaje się przegrana. Na Cyprze przyznają, że w zasadzie kończą się pomysły na to, jak pozbyć się inwazyjnego gatunku. Nie ma on naturalnych wrogów, nie ma żadnych ograniczeń.
Proszenie rybaków o pomoc, wypłacanie nagród także nie pomaga. Na dodatek ryba niezbyt nadaje się do konsumpcji, bo trzeba by ją przyrządzać bardzo ostrożnie. Nawet na mączkę rybną jako paszę też nie nadaje się za dobrze.