– Od strony protokolarnej to jest bardzo dobrze przygotowanie spotkanie i to z obu stron. Zaskoczeniem był telefon Trumpa do Łukaszenki, podziękował mu za uwolnienie więźniów i dostał zaproszenie do Mińska. Byłby kolejnym przywódcą po tej stronie, który wychodziłby z izolacji. To szersza gra Trumpa, jeśli chodzi o wywarcie wpływu na Putina – komentuje dr Janusz Sibora, ekspert spraw międzynarodowych i znawca protokołu dyplomatycznego.
Po stronie Putina nasz rozmówca wskazuje na gest również przed spotkaniem. Prezydent Rosji oddał hołd przed pomnikiem na Magadanie, który jest poświęcony współpracy amerykańskich i radzieckich pilotów w czasie II wojny światowej.
– Zaskoczeniem było również to, że Trump osobiście powitał Putina na płycie lotniska – wskazuje Sibora i dodaje, że wizyta rosyjskiego przywódcy w Anchorage trudno zaklasyfikować do tradycyjnego protokołu dyplomatycznego.
Amerykański protokół przewiduje pięć typów wizyt: państwową, oficjalną, oficjalną roboczą, roboczą i prywatną. W zależności od typu wizyty wykorzystuje się elementy wizyt, na przykład czas trwania, sposób przejazdu do Białego Domu, oficjalny obiad albo flagowanie ulic. Im ważniejsza wizyta, tym takich elementów jest więcej.
Rozmowy na Alasce. Szczególna wizyta w bazie wojskowej
– To jest wizyta szczególna, służąca szczególnym celom. Ma nadzwyczajny protokół. Za jedną rzecz trzeba Trumpa pochwalić. Może to przesadny element, ale na pewno celowe działanie. Trump gra protokołem i jest mistrzem niewerbalnych zachowań, które mają ocieplić wizerunek tej wizyty, ale po pierwsze musi być zachowany szacunek dla gościa – wskazuje dr Sibora.
Wymienia moment powitania, kiedy Trump poczekał na Putina na płycie lotniska. Zwyczajowo zdarza się bardzo rzadko, żeby prezydent USA witał innego przywódcę na lotnisku. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 1959 roku, kiedy Eisenhover witał Chruszczowa w Waszyngtonie.
– Witając tak Putina Trump osiąga bardzo dużo. W sumie nic go to nie kosztuje. Są koszty wizerunkowe, ale ci, którzy protestują i tak by protestowali. Nie jestem od mówienia czy lubię Trumpa, czy nie. Mam to skomentować uczciwie i jeśli pisałbym współczesny podręcznik do protokołu dyplomatycznego, to działania Trumpa to majstersztyk, bo uzyskuje dobry nastrój do rozmów – mówi nam Sibora.
Znaczenie w dyplomacji ma również miejsce spotkania. – Alaska to teren, który jest blisko Rosji. To też terytorium, które przechodziło z rąk do rąk i nie musi być dzisiaj przedmiotem konfliktu. I jest daleko od Europy. Ta symbolika ma głębszy sens – komentuje nasz rozmówca.
Spotkanie Trump – Putin. Ekspert wskazuje „przesłanie numer jeden”
Sibora podkreśla również, że obu stronom zależy na przyjęciu jakiegoś rozwiązania. Świadczy o tym skład delegacji podczas rozmów. Oprócz prezydentów to negocjatorzy głęboko wprowadzeni w sprawy, ale też szefowie dyplomacji. Natomiast na Alaskę przylecieli też ministrowie finansów, zespoły biznesowe i eksperci wojskowi.
Co zatem mają dać negocjacje? – Przesłaniem numer jeden jest zawieszenie broni. Być może Putin nawet na to pójdzie, ale ono musi być uszczegółowione. Czy to będzie pas zdemilitaryzowany, jakie wojska tam zastaną. Jestem przekonany, że to spotkanie musi się zakończyć sukcesem, bo to jest jednemu i drugiemu potrzebne – podkreśla Sibora.
– Otoczenie Trumpa ma w tej chwili zbyt dużo do zyskania, by zaprzepaścić szansę na zawieszenie broni. Może mi się wiele rzeczy nie podobać, ale nie jestem od moralizowania. Natomiast do Trumpa pasuje powiedzenie, cytata z Talleyranda (francuski mąż stanu i dyplomata – red.), że „miejsce honorowe jest zawsze tam, gdzie ja siedzę” – mówi dalej Interii.
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na [email protected]