We wtorek prezydent Donald Trump podpisał cztery rozporządzenia wykonawcze, mające wesprzeć amerykański „piękny przemysł czystego węgla”. Zgodnie z ich treścią, węgiel ma zostać uznany za „krytyczny minerał”, a procesy dzierżawy terenów federalnych pod wydobycie surowca zostaną przyspieszone. Dodatkowo wprowadzono polecenie dla prokuratora generalnego USA, aby zidentyfikował stanowe przepisy klimatyczne utrudniające rozwój przemysłu węglowego i podjął działania przeciw ich egzekwowaniu.
„Przywracamy przemysł, który został porzucony” – oświadczył Trump, przemawiając w otoczeniu górników w ogrodach Białego Domu. „Amerykanie chcą pracować w kopalniach. Oni chcą wydobywać węgiel” – dodał podczas wystąpienia, które odbiło się szerokim echem w mediach.
Węgiel w odwrocie, mimo nowej retoryki
Deklaracje Trumpa rozmijają się z rzeczywistością rynku. Jeszcze w 2000 roku węgiel odpowiadał za około 50 proc. amerykańskiej produkcji energii. W 2023 roku udział ten spadł poniżej 16 proc. – co wynika z danych federalnej agencji Energy Information Administration (EIA). W tym samym czasie dynamicznie rosła produkcja energii z gazu ziemnego i źródeł odnawialnych.
„Trump próbuje reanimować przemysł, który już dawno został wyparty z rynku przez tańsze i czystsze alternatywy” – ocenił Seth Feaster, analityk w Institute for Energy Economics and Financial Analysis. Według raportu Energy Innovation z 2023 roku, aż 99 proc. istniejących w USA elektrowni węglowych generuje wyższe koszty niż nowe instalacje oparte na energii słonecznej, wiatrowej i magazynowaniu energii.
Na dziś, w USA wciąż działa około 200 węglowych elektrowni, które zapewniają mniej więcej 16 proc. zapotrzebowania kraju na prąd. Tylko w 2025 roku operatorzy amerykańskiej sieci energetycznej zamierzają wycofać z użycia węglowe elektrownie o łącznej mocy 8,1 gigawatów.
Nowe potrzeby energetyczne a stare technologie
Powrót do węgla Trump uzasadnia rosnącym zapotrzebowaniem na energię, napędzanym przez rozwój sztucznej inteligencji i centrów danych. Bloomberg Intelligence przewiduje, że zużycie energii przez centra danych w USA, zwłaszcza te, które obsługują rozwijające się modele sztucznej inteligencji, może wzrosnąć czterokrotnie do 2030 roku. W niektórych przypadkach – jak w stanie Wirginia – zwiększone zapotrzebowanie na energię rzeczywiście doprowadziło do opóźnień w zamykaniu niektórych elektrowni węglowych.
Jednak budowa nowych elektrowni tego typu wydaje się mało prawdopodobna. „Nowoczesna elektrownia węglowa to inwestycja o wysokich kosztach, nieatrakcyjna dla inwestorów, zwłaszcza w obliczu niepewności regulacyjnej” – stwierdził John Moore z Natural Resources Defense Council. Firmy technologiczne w swoich strategiach energetycznych stawiają dziś na energię jądrową, OZE i magazyny energii.

Mit „czystego węgla” i fakty o emisjach
Podczas konferencji prasowej Trump mówił o „pięknym, czystym węglu”. Jednak, jak przypominają analitycy Associated Press, choć nowoczesne technologie ograniczają emisje w elektrowniach węglowych, nie oznacza to, że są one „czyste”. Spalanie węgla wciąż powoduje emisje CO₂, tlenków siarki, azotu i pyłów, które wpływają na zdrowie i klimat.
„Można ograniczyć regulacje środowiskowe, co obniży koszty funkcjonowania elektrowni. Pytanie, czy społeczności mieszkające wokół nich rzeczywiście tego chcą” – zauważył Feaster. Między 1999 a 2020 rokiem emisje z elektrowni węglowych w USA były według „Science” odpowiedzialne za ok. 460 tys. nadmiarowych zgonów.
W kilku stanach rozważano wsparcie węgla w kontekście lokalnych inicjatyw rozwoju centrów danych, ale nawet tam napotkało to opór. W Wirginii Zachodniej największy dostawca energii – Appalachian Power – zablokował zapisy zmuszające go do korzystania z węgla, ostrzegając, że oznaczałyby one wzrost rachunków dla klientów. Również regulatorzy i inwestorzy pozostają sceptyczni wobec długoterminowych inwestycji w elektrownie węglowe.
Jak podkreśla agencja Reuters, rozporządzenia Trumpa umożliwiają zastosowanie ustawy o produkcji zbrojeniowej (Defense Production Act) do wspierania węgla i uznania go za surowiec strategiczny. Jednak jak dotąd nikt nie planuje budowy nowych elektrowni. Istniejące dostarczają energii do sieci średnio tylko przez 40% czasu w ciągu roku.

Obietnice bez pokrycia i realne koszty
Trump twierdził również, że wartość amerykańskich złóż węgla jest „100 razy większa niż całe złoto w Fort Knox”. Według danych EIA rzeczywista wartość możliwego do wydobycia węgla w USA wynosi około 598 mld dolarów, podczas gdy wartość rynkowa złota z Fort Knox to około 440 mld dolarów. Różnica jest więc znacząca, ale nie tak drastyczna, jak sugeruje prezydent.
Administracja Trumpa zamierza też uderzyć w przepisy stanowe ograniczające emisje – m.in. w Kalifornii, Nowym Jorku i Vermont. Prokurator generalny ma otrzymać zadanie podważania ich legalności. Jednocześnie rozważane jest dalsze ograniczanie wymogów wynikających z Clean Air Act, w tym standardów dotyczących emisji rtęci i innych toksyn.
Węgiel to symbol XIX wieku
Deklaracje Trumpa można postrzegać bardziej jako gest polityczny niż realną strategię energetyczną. Obietnice odbudowy górnictwa pojawiają się od lat, lecz faktyczne zatrudnienie w sektorze spadło z 70 tys. do ok. 40 tys. w ciągu dekady. „Trump próbuje przywrócić XIX-wieczny model przemysłu w XXI wieku” – skomentował Matt Novak z Gizmodo.
Pomimo chwilowego wzrostu kursów akcji spółek węglowych po ogłoszeniu rozporządzeń, perspektywy dla sektora pozostają niepewne. Przemysł węglowy od lat przegrywa z tańszą konkurencją. Nawet jeśli administracja będzie wspierać węgiel politycznie i regulacyjnie, rynek – zarówno krajowy, jak i globalny – wydaje się iść w zupełnie innym kierunku.