Trzęsienie ziemi na Kamczatce, które miało miejsce w środę, po godz. 11 czasu lokalnego, miało magnitudę 8,7-8,8. Oznacza to, że było ono szóstym najsilniejszym wstrząsem od początku pomiarów. W wyniku wstrząsów powstało również tsunami, które uderzyło w wybrzeża Rosji, Japonii i Stanów Zjednoczonych.
Mimo to w kataklizmie nikt nie zginął, a rannych zostało jedynie kilkanaście osób. Tak niska liczba poszkodowanych jest rzadkością przy tak potężnych trzęsieniach ziemi.
Trzęsienie ziemi na Kamczatce. Jedno z najpotężniejszych w historii
Trzęsienia ziemi, które osiągają magnitudę podobną do tej, jaką miały wczorajsze wstrząsy na Kamczatce wiązały się zazwyczaj z dużą liczbą ofiar. Najsilniejsze w historii odnotowane trzęsienie ziemi miało miejsce w 1960 r. w Chile i miało magnitudę ok. 9,4-9,6. W jego wyniku zginęło między 1000 a 6000 osób. Cztery lata później potężne wstrząsy o sile 9,2-9,3 wystąpiły na Alasce. Wtedy ofiar było znaczniej mniej, bo 139.
Trzecie najpotężniejsze trzęsienie ziemi w historii pomiarów miało miejsce w 2004 r. na Sumatrze w Indonezji i było jednym z najbardziej śmiercionośnych. Wstrząsy o magnitudzie 9,1 doprowadziły do powstania potężnego tsunami. W wyniku kataklizmu zginęło ponad 227 tysięcy osób.
– W przypadku trzęsienia ziemi na Sumatrze w 2004 r. uskok na długości 1500 km rozrywał się przez 500 sekund. Według szacunków to odpowiadało mniej więcej energii odpalenia po kolej 17 bomb jądrowych, które zostały zrzucone na Hiroshimę – mówi Interii dr hab. Monika Wilde-Piórko z Państwowego Instytutu Geologicznego.
Znaczącą liczbę ofiar odnotowano również w związku z trzęsieniem ziemi o magnitudzie 9,0-9,1, które miało miejsce w 2011 r. w Japonii. Zginęło wtedy ponad 19 tysięcy osób, 6 tysięcy zostało rannych, a ok. 2,5 tysiąca zaginęło. Z kolei w 1952 r. ponad 2 tysiące osób zmarło na skutek trzęsienia ziemi o sile ok. 9 i późniejszego tsunami na Kamczatce.
Nawet znacznie słabsze trzęsienia ziemi od tego, które miało miejsce w środę, powodowały znaczną liczbą ofiar. Przykładem może być katastrofa, która miała miejsce w Turcji i Syrii w 2023 r. Wtedy wstrząsy osiągnęły magnitudę 7,8 i 7,7 i doprowadziły do śmierci ok. 60 tysięcy osób.
Nie każde trzęsienie ziemi musi być śmiercionośne
Środowe trzęsienie ziemi na Kamczatce i późniejsze tsunami mimo znacznej siły, nie doprowadziły do śmierci ludzi. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że powodem takiego stanu rzeczy była „solidna konstrukcja budynków i sprawne działanie systemów ostrzegawczych”.
Istotny jest jednak fakt, że wstrząsy, choć potężne i podwodne, nie doprowadziły do bardzo dużego tsunami. – Nie każde podwodne trzęsienie ziemi wywołuje tsunami. Aby do niego doszło, musi mieć miejsce pionowe przesunięcie mas skalnych na uskoku. Jeśli masy przesuwają się poziomo, to takie trzęsienie nie wywoła tsunami. W zależności od tego jak duże jest to pionowe przemieszczenie na uskoku, tak duże fale powstaną – zwraca uwagę dr hab. Monika Wilde-Piórko.
Ekspertka zauważa również, że na skutki powstałego tsunami mają wpływ ukształtowanie terenu na zagrożonych obszarach oraz jego zaludnienie. – Amplituda fal na otwartym oceanie nie jest bardzo duża. Fala się spiętrza przy brzegu. Wiele zależy więc od ukształtowania dna przy wybrzeżu. Ważna jest też kwestia gęstości zaludnienia. Kamczatka i Wyspy Kurylskie, czyli rejony, które były najbardziej narażone, mają niewielką populację – mówi.
Półwysep Kamczatka ma powierzchnię 370 tys. kilometrów kwadratowych, czyli większą niż Polska (niecałe 314 tys. km2). Jednocześnie obszar ten zamieszkuje jedynie ok. 400 tys. osób – mniej niż chociażby Poznań.
Istotną rolę w zapobiegnięciu poważniejszym skutkom wstrząsów i tsunami mają również zaawansowane systemy ostrzegania. – Amerykańska Narodowa Agencja Oceanów i Atmosfery (NOAA) prowadzi system ostrzegania, i jak tylko wystąpiło trzęsienie i zostały opracowane wstępne mechanizmy ogniska, już po 10 minutach zostały wydane pierwsze ostrzeżenia o możliwości wystąpienia fal tsunami – mówi dr hab. Wilde-Piórko.
Wszystkie te kwestie sprawiły, że w wyniku środowego trzęsienia ziemi i późniejszego tsunami, nie odnotowano ofiar, tak jak było to w przypadku wielu innych tego typu kataklizmów, które miały miejsce wcześniej.
Ekspertka: Trzęsienia ziemi nie da się przewidzieć
W związku z zachodzącymi zmianami klimatu na całym świecie coraz częściej dochodzi do różnego rodzaju katastrof naturalnych: powodzi, susz czy niszczycielskich huraganów. Dr hab. Monika Wilde-Piórko zwraca jednak uwagę, że klimat nie ma zbyt dużego wpływu na występowanie kataklizmów takich jak trzęsienia ziemi. Niemal niemożliwe jest również określenie częstotliwości, siły i czasu przyszłych wstrząsów.
– Trzęsień ziemi niestety nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Wiemy, które rejony są zagrożone i aktywne sejsmicznie, i jeżeli się wydarzy trzęsienie ziemi jesteśmy w stanie je bardzo szybko zlokalizować i określić jego mechanizm. Niestety, wcześniej ostrzec, że będzie trzęsienie ziemi nie możemy. Możemy natomiast wcześniej ostrzegać przed tsunami, bo fale sejsmiczne przemieszczają się dużo szybciej niż fale tsunami – mówi dr hab. Monika Wilde-Piórko.
Nowoczesna technologia pozwala jednak na określenie rejonów, w których w przyszłości może dojść do wstrząsów. – Mamy systemy nawigacji satelitarnej, więc bardzo precyzyjnie możemy monitorować ruch płyt litosferycznych względem siebie. Uproszczając, jeżeli płyty się gładko przesuwają, to nic się nie dzieje. Natomiast płyty są chropowate i jak się jedna wsunie pod drugą i zaklinuje, to gromadzi się tam energia – informuje ekspertka.
– Na tej podstawie możemy przewidzieć, że w pewnym momencie ta ilość zgromadzonej energii przekroczy wytrzymałość mas skalnych i ta energia się wyzwoli w postaci trzęsienia ziemi – dodaje.
- Potężne fale zmyły wszystko na swojej drodze. Nagranie z Rosji
- Erupcja wulkanu na wschodzie Rosji. To efekt trzęsienia ziemi