-
Naukowcy odkryli w skamieniałym żebrze tyranozaura ślady dawnych naczyń krwionośnych, dzięki analizie przy użyciu promieniowania synchrotronowego.
-
Nowatorska metoda pozwoliła prześledzić proces gojenia się kości dinozaura, pokazując jak organizm przekierowywał krew i pierwiastki do miejsca złamania.
-
To unikalne znalezisko pozwala zajrzeć w tymczasowe procesy biologiczne sprzed milionów lat, których wcześniej nie dało się uchwycić.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Tkanki miękkie nie zachowują się w materiale kopalnym. Przez miliony lat fosylizacji ulegają głównie kości, czasem udaje się odkryć także odciski zawierające tropy albo struktury ciała takie jak pióra. Przy odrobinie szczęścia udaje się jednak odnaleźć ślady takich tkanek miękkich, w tym naczyń krwionośnych – tak było w wypadku chociażby scypionyksa. To nieduży dinozaur drapieżny wielkości zaledwie pół metra, ale było to przełomowe pół metra w dziejach badań nad wymarłym życiem.
Okazało się bowiem, że odnalezione w 1981 r. we Włoszech skamieniałości scypionyksa zawierają też wyraźne odciski tkanek miękkich, w tym mięśni, wątroby, śledziony, jelit o naczyń krwionośnych. To zresztą rozpętało dyskusję na temat tego, czy może jednak dinozaury, przynajmniej takie jak teropody podobne do scypionyksa, nie były aby czasem stałocieplne.
Tyranozaur, który złamał żebro. Goiło się
Tyranozaur rex żył na Ziemi dość krótko, zaledwie kilka milionów lat przed zagładą mezozoicznego świata po uderzeniu asteroidy 66 mln lat temu. Należał do największych mięsożerców tego świata. Jego szczątki znajdowane są w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, ale nie tylko nowe szczątki (wcale nie takie częste) posuwają naszą wiedzę o tym zwierzęciu naprzód. Przydaje się również dokładniejsza analiza szczątków już zgromadzonych wcześniej.
„Nature” pisze: „Badanie śladów tkanek miękkich w skamieniałościach stało się możliwym ostatnio i w związku z tym popularnym obszarem badań paleontologicznych ze względu na łatwiejszy dostęp do nowych narzędzi, które pozwalają je zbadać. To np. promieniowanie synchrotronowe, umożliwiających bardziej szczegółową analizę kości. Jednakże połączona trójwymiarowa analiza morfologiczna i chemiczna naczyń krwionośnych w kościach dinozaurów nie była dotychczas opisywana.”
U tyranozaura naczynia krwionośne są dobrze widoczne
Badania nad żebrem tyranozaura są zatem nowatorskie. Za pomocą synchrotronowej mikrotomografii komputerowej udało się odnaleźć i zwizualizować te naczynia krwionośne z wykorzystaniem synchrotronowej fluorescencji rentgenowskiej i absorpcji promieniowania rentgenowskiego. Wyniki są zaskakujące.

Po pierwsze – udało się ustalić którędy w kościach biegły naczynia, jaką osiągały szerokość i strukturę oraz to, że służyły do transportu cząstek potrzebnych do odbudowy złamanej kości. Ten tyranozaur doznał urazu, może podczas polowania. Złamane żebro goiło się jednak. Struktury przypominające naczynia krwionośne były widoczne tylko wokół złamania i jego kostniny, a nie na całym żebrze. Były większe niż maleńkie kanały Haversa, które normalnie transportują krew w kości. A zatem organizm dostarczał w miejsce złamania więcej krwi i niesionych przez nią składników potrzebnych do odbudowy złamanej kości.
To pozwala ustalić, jak wyglądała gospodarka organizmu dinozaura, jak szybko płynęła krew i w jakim tempie następowało gojenie. Naczynia te naukowcy uznają za angiogenne, czyli związane z powstawaniem nowych naczyń z już istniejących.
Po drugie – struktury przypominające naczynia zbudowane były z pirytu częściowo utlenionego do getytu lub hematytu. Tędy płynęło żelazo potrzebne do odbudowy kości. Naczynia się nie zachowały, ale pozostały odlewy mineralne, będące szlakami, którymi krew kiedyś płynęła przez gojące się kości. To replika dawnych naczyń krwionośnych tyranozaura, którą możemy teraz analizować dzięki nowej technice. A dzięki temu można dostrzec w skamieniałych kościach coś, czego nikt wcześniej nie dostrzegał – stopklatkę z procesów biologicznych, które wydają się tymczasowe i nieuchwytne.