-
Donald Tusk firmował obchody Tysiąclecia Korony Polskiej, organizując wydarzenie dzięki wsparciu spółek Skarbu Państwa, co spotkało się z krytyką opozycji.
-
Imprezy były po części pokazem współczesnej technologii i edukacją historyczną, w tym pokazami wojsk i koncertem z udziałem dronów i wyświetlanych postaci historycznych.
-
Opozycja wskazywała na brak bardziej trwałego upamiętnienia rocznicy, przytaczając przykłady z przeszłości jak inicjatywa „1000 szkół na 1000-lecie”.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Premier zapowiedział wydarzenia milenium Korony 11 kwietnia, po kilkutygodniowej debacie o potrzebie przygotowaniach takich uroczystości przez rząd. Po krytyce opozycji i części opinii publicznej za brak inicjatywy ze strony władz ogłosił, że 26 kwietnia w Warszawie odbędą się „iście królewskie” obchody.
Wydarzenie udało się zorganizować dzięki wsparciu spółek Skarbu Państwa. Na różnym etapie i w różnym zakresie w projekt zaangażowały się PZU, PGE, Totalizator Sportowy, PKO Bank Polski, Enea, Tauron, KGHM oraz PKP.
Pomoc ze strony państwowych firm stała się przedmiotem debaty w Sejmie. 24 kwietnia Adrian Zandberg krytykował rząd za sposób uczczenia milenium Korony, domagając się inicjatywy, która przetrwałaby dłużej z pożytkiem dla społeczeństwa.
Kandydat na prezydenta wspomniał o obchodach milenium państwa polskiego w 1966 roku i przypomniał o PRL-owskiej inicjatywie „1000 szkół na 1000-lecie”. Uczciwie byłoby dodać, że komuniści działali w warunkach monopolu władzy i projekt rozpoczęli realizować na osiem lat przed rocznicą. W warunkach systemu demokratycznego i regularnej zmiany opcji rządzącej przeprowadzenie takiej operacji jest trudne. Choć nie oznacza to, że zupełnie niemożliwe. Wymagałoby jednak współpracy pomiędzy walczącymi na co dzień formacjami.
Zandberg wspomniał też o Finlandii, która z okazji setnej rocznicy niepodległości postawiła w Helsinkach nowoczesną bibliotekę, co rzeczywiście jest przykładem godnym pochwały. Polityk Razem wskazał, że przykład Finlandii jest czym trwałym, inaczej niż organizowany przez rząd „piknik” w Warszawie.
Festyn, czołgi i szturmowcy z Gwiezdnych Wojen
Ostatecznie obchody Tysiąclecia Korony odbyły się 27 kwietnia, dzień później niż planowano. Wydarzenie przesunięto ze względu na żałobę narodową, zarządzoną przez prezydenta w związku ze śmiercią papieża Franciszka.
Donald Tusk osobiście promował obchody. W swoich mediach społecznościowych zachęcał do udziału w wydarzeniu, w tym w pikniku, od którego rozpoczęły się uroczystości.
Po 14 nad Warszawą przeleciały dwa myśliwce F-16, a w dole, na Wybrzeżu Kościuszkowskim nad Wisłą rozpoczął się „Piknik Tysiąclecia”. Przypominał festyn albo ogromny plac zabaw i był atrakcją skierowaną przede wszystkim do najmłodszych.

Obejmował scenę, dmuchane zamki, punkty gastronomiczne oraz kilka stref tematycznych, z których największą popularnością cieszyła się ta poświęcona średniowieczu. Ta, przygotowana przez bractwa rycerskie, zawierała pokazy walk, szycia, tańca i wiele innych, pomniejszych atrakcji, prowadzonych przez przebranych w stroje z epoki rekonstruktorów.
Był też pokaz mody z różnych epok, strefa sportowa ze ścianką wspinaczkową i skocznią, “bieg przez epoki”, hobby horsing dla dzieci oraz pawilon z grami.
Kolejną z atrakcji, która cieszyła się większym zainteresowaniem, była wystawa sprzętu wojskowego Wojsk Lądowych i Wojsk Obrony Terytorialnej. Długa kolumna czołgów i wozów opancerzonych ciągnęła się od Centrum Nauki Kopernik po ogród Biblioteki Uniwersyteckiej.

Zgodnie z zapowiedzią organizatorów zwieńczeniem pikniku miała być parada historyczna, promowana jako „symboliczna podróż przez 1000 lat polskiej historii”. Mostem Świętokrzyskim przemaszerowała kompania reprezentacyjna Wojska Polskiego, za nią dzieci ustylizowane na powstańców i kilka niewielkich formacji historycznych. Było też nieco barwnych strojów w zupełnie dowolnej symbolice – od króla i królowej po szturmowców z Gwiezdnych Wojen.

Za nimi przejechało kilka zabytkowych samochodów. Dalej przez Most Świętokrzyski maszerowali uczestnicy pikniku, zmierzając na błonia Stadionu Narodowego, gdzie zaplanowano główny punkt obchodów.
Koncert, drony i monumentalny Norwid
O 20 rozpoczął się tam koncert przygotowany przez Telewizję Polską. Byli Kayah, Doda i Stanisław Soyka. Pojawili się również: Oskar Cyms, Bovska, Smolasty, Margaret, Lanberry czy Mery Spolsky.
Dobór artystów i repertuaru może się podobać lub nie, jest kwestią gustu i wrażliwości każdego z osobna. Na pewno ze sceny nie padło nic szczególnie gorszącego, co urągałoby powadze rocznicy.
Wielu artystów, znanych młodszemu pokoleniu, z pewnością przyciągnęło tę właśnie grupę wiekową. Młodzieży na błoniach Stadionu Narodowego było sporo. To na plus, bo koncert zaczął się od edukacyjnej inscenizacji historycznej o koronacji Bolesława Chrobrego z wyróżnieniem sylwetki św. Wojciecha.

Co do frekwencji, wydzielona barierkami strefa koncertu na błoniach była przygotowana przez całą ich długość – równą znajdującemu się tuż obok przystanku kolejowego Warszawa Stadion. W telewizyjnym obrazu widać było gęsty tłum. W rzeczywistości im dalej od sceny, ludzi było coraz mniej. Patrząc na całość przygotowanej strefy, była szczelnie zapełniona mniej więcej w jednej trzeciej.
Telewizyjne widowisko miało też część przygotowaną z wykorzystaniem motywu Wisły. Nad rzeką pokazano portrety polskich królów, rozświetlono Most Świętokrzyski barwami narodowymi, pokazano rzeźbę Syrenki warszawskiej na łodzi. Trudno nie doszukiwać się tutaj inspiracji ceremonią otwarcia paryskiej olimpiady.

Wielkim finałem koncertu był pokaz tysiąca dronów. Zaprezentowały koronę królestwa, olbrzymiego husarza czy kosmonautę z polską flagą na ramieniu. Były również postacie historyczne. Organizatorzy wyróżnili: Mikołaja Kopernika, Marię Skłodowską-Curie, Józefa Piłsudskiego, Jana Pawła II i Fryderyka Chopina.
Pokazowi towarzyszył wiersz „Moja ojczyzna” Cypriana Kamila Norwida, w aranżacji Tomasza Organka. Aranżacji – proszę wybaczyć ocenę, ale trudno napisać o tym inaczej – wybitnej i monumentalnej.
Uroczystości Tysiąclecia Korony. Zaskakując efekt politycznego sporu
Koncert na błoniach Stadionu Narodowego zakończył cykl uroczystości związanych z Tysiącleciem Korony. Cykl, bo choć rządowe wydarzenia ograniczały się do ostatniej niedzieli, swoją imprezę przygotowali też politycy Prawa i Sprawiedliwości, organizując 12 kwietnia marsz w stolicy pod patronatem prezydenta Andrzeja Dudy.
W marszu na Krakowskim Przedmieściu zorganizowali akcję bicia rekordu w tańczeniu poloneza i dbanie o tę tradycję zasługuje na pochwałę. Politykom PiS trudno jednak będzie uciec od zarzutów o upolitycznienie imprezy, bo wydarzenie zakończyło się na placu Zamkowym przemówieniem, kandydującego na prezydenta, Karola Nawrockiego. Tusk w niedzielę powstrzymał się od politycznych wystąpień na obchodach.
Mieliśmy zatem dwie wizje, dwa wydarzenia, właściwie dwa święta, bo politycy zachowywali się tak, jakby uroczystości organizowane przez drugą stronę nie istniały.
Mieliśmy tradycyjnie spór i dwie imprezy, które w naturalny sposób ze sobą konkurowały i wpisywały się polityczny konflikt. Paradoksalnie, konflikt ten przyniósł więcej korzyści niż kłótni.
Powaga rocznicy ograniczyła ostry język i krytykę politycznych konkurentów, a jednocześnie dzięki zamieszaniu w sprawie organizacji rządowych uroczystości, informacja o rocznicy dotarła do większej liczby osób. Rocznicy ważnej i potrzebnej. Rocznicy dumy z Korony Królestwa Polskiego która, choć jako przedmiot przepadła wieki temu, jej idea i tradycja jest wciąż wyraźnie żywa.
Być może rocznica Tysiąclecia Korony przeszłaby bez echa. Historia nie jest czymś, czym łatwo zainteresować masy. Rozbudzając spór o uroczystości rocznicowe politycy byli w tym kontekście – niczym jak u Goethego – „częścią tej siły, która zła pragnąc, wiecznie dobro czyni”.
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na [email protected]