-
Polska stoi przed politycznym wyzwaniem, próbując zablokować umowę UE-Mercosur, która zagraża krajowemu rolnictwu.
-
Aby powstrzymać wdrożenie projektu, Polska musi zbudować koalicję z przynajmniej trzema dużymi państwami UE.
-
Komisja Europejska proponuje nowe zabezpieczenia, ale istnieje ryzyko, że Polska pozostanie osamotniona w sprzeciwie.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Zbudowanie koalicji, która mogłaby zablokować wejście w życie umowy między Unią Europejską a Mercosurem, czyli organizacją gospodarczą zrzeszającą blok państw Ameryki Południowej, od dawna jest potężnym wyzwaniem dla polskich władz. Przeciwników nowych rozwiązań nie widać, a do tego Komisja Europejska proponuje nowe „bezpieczniki”, które mają przekonać nieprzekonanych. Istnieje ryzyko, że na placu boju samotnie pozostanie Polska.
Nad wnioskiem o przeforsowanie umowy UE-Mercosur pochyli się niebawem Rada Unii Europejskiej, która będzie głosować większością kwalifikowaną. By zablokować ten projekt Polska musi znaleźć przynajmniej jeszcze trzech partnerów. I to najlepiej z dużych państw. Do zablokowania umowy potrzeba bowiem czterech członków UE, którzy reprezentują co najmniej 35 proc. mieszkańców UE.
– Z tego, co wiemy, niestety mniejszości blokującej nie ma. Jest to porażka rządu, który zapowiadał w trakcie kampanii prezydenckiej, że zbuduje taką koalicję blokującą. Niemcy stworzyli koalicję o wiele skuteczniejszą i wydaje się, że przeforsują Mercosur ze szkodą dla polskiego rolnictwa – mówi Interii europoseł Prawa i Sprawiedliwości Tobiasz Bocheński.
– Nie ma większości blokującej, nikt nie przekazał takiej informacji, co oznacza, że Bruksela razem z Berlinem najprawdopodobniej zbudowali odpowiednią większość, by w Radzie Unii Europejskiej ten wniosek przeszedł, a także w Parlamencie Europejskim – dodaje polityk PiS.
Oczy rządu zwrócone na Francję. Ale i na prezydenta RP
Strona rządowa przekonuje, że prace nad znalezieniem odpowiednich partnerów wciąż trwają. Od miesięcy słychać, że naszym głównym koalicjantem jest silna i liczebna Francja. Nawet jeśli tak jest, to wciąż za mało.
– Będziemy robili wszystko, by tę mniejszość znaleźć. Współpracujemy bardzo blisko z Francuzami, bo w naszych krajach rolnictwo jest najbardziej rozwinięte. Chcemy wprowadzić takie mechanizmy i systemy, by naszych rolników absolutnie ochronić. Polityczna praca cały czas trwa – przekonuje w rozmowie z Interią europoseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński.
Polityk reprezentujący koalicję rządzącą puszcza też oko do prezydenta Karola Nawrockiego, który ma się spotkać w Rzymie z premier Włoch Giorgią Meloni. Głowa państwa przekonywała zresztą na posiedzeniu Rady Gabinetowej, że wespół z rządem postara się zbudować potrzebną mniejszość blokującą.
– Mam nadzieję, że prezydent Karol Nawrocki podczas spotkania z Giorgią Meloni również porozmawia w tym temacie. Być może uda mu się przekonać panią premier, by Włochy też powiedziały „stop” – mówi nam poseł Joński.
KE przyjmuje umowę UE-Mercosur i wydaje deklarację
Tymczasem sprawa od miesięcy nie posuwa się do przodu. Co więcej, umowa UE-Mercosur została w środę przyjęta przez Komisję Europejską. Wygląda więc na to, że polityczni decydenci w Europie nie mają już złudzeń, że ktokolwiek będzie w stanie ich przyblokować. Dlaczego? Swoje zrobiła sama KE, która przedstawiła deklarację, w której zobowiązuje się do przygotowania projektu prawnego określającego sposób uruchomienia mechanizmów ochronnych w przypadku, gdyby import produktów rolnych z Mercosur zaszkodził rynkowi UE.
Adresatem propozycji unijnej jest głównie Francja, ale też choćby Irlandia i Polska. Francja od dawna obawiała się bowiem wejścia w życie tej umowy, która uderzyłaby w jej sektor rolniczy. Francuzi są przekonywani przez unijnych urzędników, że umowa otworzy nowe możliwości do eksportu dla ich wina i sera. Irlandczycy obawiali się z kolei, że umowa uderzy w rozwiniętą u nich produkcję wołowiny. Na dziś nie wiadomo, czy to im wystarczy, a deklaracja KE przekona nieprzekonanych.
– Francja posiada rolnictwo i przemysł. Trwa tam dyskusja. Misją polskiego rządu powinno być namawianie Francji, która byłaby nieodzownym elementem koalicji blokującej. Nie widać takiej inicjatywy u Donalda Tuska i Władysława Kosiniak-Kamysza. A to naprawdę umowa, która tragicznie uderzy w polskie rolnictwo – podkreśla poseł Bocheński.
– Istotą tej umowy jest to, że w zamian za tanią żywność z Ameryki Południowej Niemcy będą wysyłali produkty swojego przemysłu w tamte rejony świata, a to oznacza, że pośrednio polski rolnik zapłaci za trwanie niemieckiego przemysłu – uważa polityk PiS.
– Ta umowa generalnie, w wielu obszarach, jest w porządku – mówi nam poseł Dariusz Joński. – UE powinna się otwierać na świat, czego nie kwestionujemy. W kontekście rolnictwa ta umowa nie jest jednak dobra. Chodzi o ochronę ludzi, którzy pracują w tym sektorze, a także o zdrową żywność. Nie po to podnosimy w UE standard naszej żywności, żeby teraz ktoś nam przywiózł produkty, których nie da się w 100 proc. skontrolować. Musi być ochrona i zabezpieczenie polskiego rolnictwa – przekonuje polityk KO.
Dodatkowe hamulce w ramach planu B i wniosek do TSUE
Jak słyszymy, zaangażowany w pracę jest polski komisarz Piotr Serafin, który ma zaproponować różnego rodzaju „hamulce” i „blokady”. To jednak „plan B”, na wypadek gdyby ta umowa miała wejść w życie. Polska strona wciąż jednak liczy, że uda się ją zablokować.
– Rozmawialiśmy bardzo poważnie na posiedzeniu grupy EPL (Europejska Partia Ludowa – red.). Nasze stanowisko jest znane od samego początku tej kadencji. Tylko ta umowa była pisana przez ostatnie 20 lat, a ważne były choćby wcześniejsze aktywności takich polityków jak komisarz Janusz Wojciechowski odpowiedzialny za rolnictwo, który mógł inaczej poprowadzić te prace. Przespany został pewien czas, a dziś trzeba obudzić część Europy – podkreśla poseł Joński.
Tobiasz Bocheński: – W sprawach rolnictwa Komisja Europejska prowadziła rozmowy w sprawie dalszego zliberalizowanego handlu z Ukrainą. To umowy handlowe, które uderzają w rolnictwo europejskie. Zagrożone jest więc nasze bezpieczeństwo żywnościowe. Mam nadzieję, że wszyscy polscy europosłowie będą przeciwko, choć powątpiewam w polityków Lewicy i Polski 2050.
Poseł Dariusz Joński zdradza też Interii mniejszy plan na przystopowanie rozpędzonego pociągu z napisem „umowa UE-Mercosur”.
– Najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu przedstawimy rezolucję w tej sprawie, żeby TSUE sprawdził pod kątem prawnym czy przyjęty dokument, z podziałem na część polityczną umowy i część gospodarczą, jest zgodny z przepisami UE. Przygotowujemy taką rezolucję na poziomie europarlamentarzystów. Jeśli TSUE zacznie to rozpatrywać, wstrzymuje to wejście w życie umowy. Pracujemy też na takim poziomie – mówi Interii Joński.
Mimo tych działań najważniejsze jest pole dyplomatyczne. Polska wciąż szuka sojuszników do zablokowania tej umowy, a wśród najpoważniejszych sprzymierzeńców należy upatrywać Francuzów, Irlandczyków i Włochów. Przypomnijmy, że podczas głosowania w Radzie UE głos wstrzymujący się liczony jest jako głos sprzeciwu.