Kilkanaście dni temu Komisja Europejska przyjęła przygotowywaną od lat umowę między Unią Europejską a krajami Mercosur. Jeśli stanowisko to podtrzymają Parlament Europejski i Rada Unii Europejskiej, skrajnie niekorzystne dla polskich rolników rozwiązania wejdą w życie. Nic nie wskazuje na to, by na ostatniej prostej coś miało się zmienić.
Rząd przekonywał od miesięcy, że poszukuje tzw. mniejszości blokującej, która będzie w stanie odrzucić umowę UE-Mercosur. Naszym największym sprzymierzeńcem miała być Francja, ale po ostatniej wizycie w Paryżu premierDonald Tusk ogłosił, że prezydent Emmanuel Macron nie jest zainteresowany blokowaniem umowy. Na placu boju samotnie pozostała Polska.
Nasze stanowisko jest jednoznaczne od samego początku – Polska chce zablokować tę umowę. Premier powtarzał to choćby na posiedzeniu Rady Gabinetowej, a prezydent Karol Nawrocki podkreślał, że spróbuje w tej sprawie pomóc rządowi. Głowa państwa spotkała się m.in. z premier Włoch Giorgią Meloni, ale i tutaj nie udało się znaleźć sojusznika.
Zagraniczna misja prezydenta. Rolnicy źli na premiera
We wtorek Nawrocki uda się z wizytą do Paryża i Berlina, gdzie ma podnosić również ten temat. Zapewniał o tym podczas Dożynek Prezydenckich, a także na sobotnim spotkaniu z rolnikami. Prezydent przyjął reprezentację środowisk rolniczych, by wspólnie rozmawiać o kłopotach trawiących tę grupę społeczną. Głównym tematem była kwestia umowy UE-Mercosur.
– Żadne decyzje tam nie zapadły – mówi nam obecny na tym spotkaniu Sławomir Izdebski z Rolniczego OPZZ. – Prezydent mówił, że na tyle, na ile może, będzie zachęcał do zablokowania tej umowy. Największa rola jest rządu. Dla mnie to kompletnie niezrozumiałe. Chyba nikt nie ma lepszych układów na salonach brukselskich od Donalda Tuska. Jak nie on, to kto? – zastanawia się Izdebski.
Nazwisko premiera Donalda Tuska pada też w innych rozmowach z rolnikami. To właśnie na szefie rządu skupia się rolniczy gniew. A przypomnijmy, że właśnie tego Tusk chciał uniknąć za wszelką cenę, bo zdaje sobie sprawę, że duże protesty rolnicze mogą podważyć jego pozycję polityczną. W ostatnich tygodniach premier sugerował, że jest ostatnią osobą w Polsce, która chciałaby zadzierać z rolnikami.
– Minister rolnictwa też jest przeciwko Mercosurowi, ale wkurza mnie, że nasz premier się nie odezwał, kiedy była szansa. Gdyby 35 proc. krajów UE było przeciwko tej umowie można było to odwlec. A teraz jest już za późno. Nie wiem, czy on się boi odezwać, czy o co tam chodzi. Zaskoczony jestem, że premier, który ma największą władzę, tak cicho siedzi. Mógł oficjalnie wystąpić, wykazać się, ale najwidoczniej rolnictwo go nie interesuje – piekli się Marek Duszyński z Samoobrony.
Co się stanie, jeśli UE-Mercosur wejdzie w życie?
Tyle tylko, że fali rolniczego niezadowolenia rząd może nie zatrzymać. Umowa między UE a Mercosur nie jest nowa, a zarówno gabinet Tuska, jak i poprzednie rządy mają sobie sporo do zarzucenia. I już widać, jak jedni drugich obarczają odpowiedzialnością. Obecnie Komisja Europejska pracuje nad gwarancjami dla rolników, które w jakiś sposób miałyby zrekompensować podpisanie niekorzystnego dla nich rozwiązania.
– Tylko co to za gwarancje jak nie znamy szczegółów? Chcemy to wiedzieć, zobaczyć dokument – mówi Interii Izdebski.
– Jesteśmy przeciwni. Będziemy protestować, bo na tych zasadach, które chcą podpisać, to jest tragedia. Chcemy widzieć konkretnie, co ustalą, bo nic nie wiemy – wtóruje mu szef Samoobrony Marek Duszyński.
– W naszym kraju jest opór, ale nigdzie indziej. Obawiam się, że sprawa jest bardzo trudna – rozkłada ręce Bolesław Borysiuk, szef Związku Zawodowego Rolnictwa i Obszarów Wiejskich Regiony.
Rzeczywiście zarówno rząd jak i rolnicy muszą przygotowywać się do wdrożenia planu B, który brzmi: nie udało się zablokować umowy UE-Mercosur, więc chociaż spróbujmy zminimalizować skutki wejścia jej w życie. Problem jednak w tym, że problemy rolnicze się piętrzą.
– Środowiska rolnicze niepokoi brak interwencji resortu i rządu w zakresie skupu zbóż. Poziom skupu i cen spada na łeb, na szyję. Czekamy na propozycje resortu w tej sprawie. Rolnicy są bardzo zaniepokojeni. Mercosur to jedna sprawa, a sytuacja na rynku zbóż druga. To kwestia naszego być albo nie być – podkreśla w rozmowie z Interią Borysiuk.
Wściekli rolnicy już myślą o strajkach
Wielowarstwowe kłopoty rolników mogą sprawić, że znów dojdzie do masowych protestów. Rolnicy protestowali, kiedy zboże z Ukrainy zalewało Polskę, protestowali też przeciwko wprowadzeniu Zielonego Ładu, a teraz pojawiają się kolejne powody. Jednym z nich jest umowa UE-Mercosur, a drugim niskie ceny zbóż.
Izdebski: – We wtorek przedstawimy stanowisko naszego związku w sprawie ewentualnych protestów, ale też powiemy o problemach na rynku zbóż. Myślę, że zimą będą protesty. Prawdopodobnie razem z górnikami zablokujemy Warszawę.
– Już mamy pogotowie protestacyjne. Jako Samoobrona byliśmy w maju w Brukseli. Nigdy tego nie poprzemy. Można otwarcie powiedzieć, że w tej umowie chodzi o to, by ratować niemiecki handel i gospodarkę – podkreśla Duszyński.
– Rozpoczną się potężne strajki. Jak tylko skończą się prace polowe, zobaczy pan, co się będzie działo. To przykre, że musimy to robić, ale jakie mamy wyjście? Jesienią będzie konkretne uderzenie – zapowiada Marek Duszyński.
-
Karol Nawrocki na Jasnej Górze. „Liczę na przyjęcie mojego projektu”
-
Trump kontra rolnicy. Nalot służb w Kalifornii, doszło do starć