– Nie wykluczamy żadnego kierunku działania. Mogę zapewnić, że Komisja monitoruje rozwój sytuacji na Węgrzech i w europejskich instytucjach istnieją bardzo poważne obawy co do praworządności w tym kraju. Jako prezydencja jesteśmy odpowiedzialni za dyskusję w tej sprawie i będzie ona na pewno kontynuowana – zapewniał dziennikarzy po spotkaniu Rady ds. Ogólnych polski minister ds. europejskich Adam Szłapka. Nie wspomniał jednak o jakichkolwiek decyzjach podjętych w kwestii Węgier.
Unijny komisarz ds. sprawiedliwości Michael McGrath zapowiedział na wspólnej konferencji ze Szłapką, że UE nie zawaha się przed podjęciem niezbędnych kroków w celu zapewnienia pełnego stosowania prawa europejskiego na Węgrzech. Przypomniał, że w ubiegłym tygodniu wystosował pismo do rządu węgierskiego z „wyraźną prośbą” o wycofanie z parlamentu nad Dunajem ważnego i bardzo kontrowersyjnego prawa.
Budapeszt chce kontrolować NGOsy i media
Chodzi o tak zwaną ustawę o przejrzystości życia publicznego i suwerenności narodowej. Zdaniem Komisji Europejskiej, jeśli ten projekt zostanie przyjęty w obecnym kształcie, będzie stanowił poważne naruszenie zasad i prawa UE. Ma bowiem ograniczać zagraniczne finansowanie organizacji pozarządowych i mediów.
W praktyce może to oznaczać bat na podmioty niezależne od rządu w Budapeszcie. Przeciwko tej ustawie, zakładającej m.in. rejestrację NGO-sów i mediów pozyskujących finansowanie z zagranicy na specjalnej liście podmiotów rzekomo zagrażających suwerenności narodowej Węgier, protestowały w ostatnich dniach dziesiątki tysięcy obywateli tego kraju. Zdaniem przeciwników rządu Orbana nowe prawo naśladuje rosyjskie przepisy o zagranicznych agentach, które posłużyły Putinowi do rozprawy z opozycją i mediami.
Kto bowiem decydowałby, czy dana organizacja jest zagrożeniem suwerenności narodowej Węgier? Powołana w ubiegłym roku instytucja nazwana Urzędem Ochrony Suwerenności. W praktyce zatem to rząd Orbana otrzymałby uprawnienia do karania prasy i represjonowania krytycznych głosów społeczeństwa obywatelskiego.
„Nie wykluczamy środków tymczasowych”
Komisarz McGrath zwrócił uwagę na sposób, w jaki nowe prawo zostało zaproponowane – jako projekt poselski, a nie rządowy – i dodał, że w przeszłości Komisja Europejska widziała już, jak rząd węgierski wykorzystywał ten instrument do przyjmowania korzystnych dla siebie ustaw. – Nie zawahamy się. […] Jeśli rząd węgierski zdecyduje się uchwalić ten akt prawny w obecnym kształcie, nie wykluczamy wystąpienia o zastosowanie środków tymczasowych – zapowiedział Irlandczyk.
Wobec Węgier toczy się postępowanie w Trybunale Sprawiedliwości UE (TSUE) w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego dotyczącym ustawy o obronie suwerenności narodowej. To ta ustawa wprowadziła Urząd Ochrony Suwerenności. Komisja mogłaby zwrócić się do TSUE właśnie o zastosowanie środków tymczasowych w toczącym się postępowaniu – aby szybko zablokować skutki uchwalenia nowego prawa przez Budapeszt.
W UE narasta frustracja wobec Węgier
W Unii Europejskiej Węgry od lat są na cenzurowanym, ale w ostatnim czasie frustracja narasta. Stałe punkty zapalne to blokowanie przez rząd Viktora Orbana pomocy dla Ukrainy i targi o kolejne pakiety sankcji na Rosję. Teraz doszły kolejne spory – pierwszy to wspomniana ustawa o przejrzystości życia publicznego. Do tego większość krajów UE, w tym Francja i Niemcy, chce, aby Komisja Europejska podjęła zdecydowane działania wobec Węgier w związku z planem zakazu Parady Równości w Budapeszcie.
Koordynowane przez Holandię oświadczenie 20 krajów wezwało Brukselę do „szybkiego wykorzystania wszystkich dostępnych narzędzi praworządności”, aby zmusić Węgrów do wycofania się z tego planu. Zdaniem sygnatariuszy nowe węgierskie przepisy umożliwiają nakładanie kar pieniężnych na uczestników Parady Równości oraz ich identyfikację z zastosowaniem systemów sztucznej inteligencji w kamerach.
A 27 maja przed posiedzeniem Rady ds. Ogólnych szwedzka ministra ds. europejskich Jessica Rosencrantz powiedziała, że cierpliwość wobec Węgier się kończy. W ubiegłym tygodniu grupa europosłów w liście wezwała Komisję do natychmiastowego zamrożenia funduszy UE dla Węgier z powodu – ich zdaniem – odejścia od zasad praworządności.
UE zapowiada, że nie odpuści
W takiej atmosferze kwestia węgierska stanęła na obradach Rady ds. Ogólnych na szczeblu ministrów ds. europejskich. Ministrowie wysłuchali wyjaśnień Budapesztu. Przed spotkaniem węgierski minister ds. europejskich János Bóka stwierdził, że na Węgrzech „nie ma czegoś takiego jak zakaz Parady Równości” – i nie podjęli decyzji.
Dziennikarze dopytywali Komisję, jak zamierza działać właśnie w kwestii – jak to określił McGrath – „ustawodawstwa mogącego prowadzić do zakazu niektórych zgromadzeń, w tym Parady Równości”. Komisarz w odpowiedzi podkreślił wagę Karty Praw Podstawowych UE i obawy KE co do powodów wykorzystania wspomaganego przez AI rozpoznawania twarzy, ale przyznał, że UE nie podjęła tu jeszcze ostatecznej decyzji.
Nie ma większości do „opcji atomowej”
Węgry są też od 2018 roku objęte procedurą z art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej (TUE). Parlament Europejski wezwał wtedy do nałożenia na ten kraj sankcji za – zdaniem europosłów – naruszanie praworządności. Chodziło przede wszystkim o sądownictwo i wolność mediów. Od tego czasu odbyło się siedem „przesłuchań” w Radzie, ale ta nigdy nie przeszła do kolejnego etapu procedury – w którym państwa członkowskie mogłyby głosować nad tym, czy obłożyć Węgry sankcjami.
A te słusznie zwą się w unijnym żargonie „opcją atomową” – wśród możliwych działań w ramach tej procedury jest zawieszenie prawa głosu w Radzie UE w sprawach takich, jak polityka zagraniczna lub rozszerzenie UE. Tyle, że najpierw cztery piąte państw UE musiałoby uznać, że Węgry naruszyły przepisy TUE, a potem 26 państw – wszystkie oprócz samych Węgier – musiałoby zagłosować za odebraniem im tego prawa. Tymczasem Viktor Orban może tu liczyć na wsparcie swojego słowackiego sojusznika, Roberta Ficy.
– Procedura z artykułu 7 powinna być utrzymana tak długo, jak długo problemy nie będą rozwiązane. Komisja zawsze jest gotowa do konstruktywnej współpracy z władzami węgierskimi we wszystkich tych sprawach – zapewnił McGrath.
Węgierski minister Boka zapewniał zaś w mediach, że „rząd węgierski zawsze będzie dążył do otwartego i szczerego dialogu”, a w procesie z artykułu 7, choć jest on „narzędziem służącym wywołaniu histerii politycznej i wywieraniu presji politycznej”, będzie uczestniczył w „konstruktywny sposób”.
***
Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle