Wraz z końcem 2024 roku sytuacja na froncie dla Ukrainy rysuje się bardzo niekorzystnie. Niemiecki dziennik „Die Welt” zwrócił się z prośbą o komentarz do eksperta i żołnierzy walczących po stronie Kijowa. Zarówno nastroje specjalisty, jak i samych wojskowych nie są optymistyczne.
„Ukraina rozpoczyna nowy rok z pozycji militarnej słabości. Morale w armii również znacznie spadło” – napisał dziennik.
Dziennikarze zwracają uwagę, że Rosja od kilku miesięcy sukcesywnie przejmuje inicjatywę na wszystkich odcinkach frontu, liczącego sobie ponad 1200 kilometrów – upadają bastiony ukraińskiej obrony w obwodzie donieckim – w tym między innymi w Pokorowsku, Kurachowym czy Czasiw Jarze – co według eksperta Markusa Reisnera oznacza, że „Rosjanie osiągnęli kulminację swojej ofensywy”.
„Die Welt” podkreśla, że ofensywa w obwodzie kurskim miała dać według ukraińskich przywódców nowy impet w wojnie, ale ostatecznie strategia Kijowa nie powiodła się, ponieważ wojska Kremla odbiły już ponad połowę utraconego terytorium, czemu pomagają posiłki z Korei Północnej.
– Te ukraińskie rezerwy (które zostały przeniesione do obwodu kurskiego – red.) mogły być znacznie lepiej rozmieszczone gdzie indziej – uważa Markus Reisner, kierownik Instytutu Doskonalenia Oficerów Terezjańskiej Akademii Wojskowej w Wiedniu. Podkreśla, że Rosja najpewniej odbije resztę utraconego od sierpnia 2024 roku terytorium do wiosny 2025 roku.
Chersoń i Zaporoże na celu Kremla. „Nie mamy ludzi, broni, amunicji i technologii”
Niemiecka gazeta ocenia, że celem Kremla wciąż pozostaje całkowite podbicie dwóch południowych obwodów Ukrainy – chersońskiego i zaporoskiego.
Ukraiński oficer artylerii Roman Greszczuk – pełniący służbę w pobliżu Chersonia – uważa, że ich pozycje są na tyle silne, że nawet jeśli Rosjanie podjęliby próbę ofensywy przez Dniepr, to nie mieliby szans na pokonanie obrońców.
Dziennik wskazuje jednak, że od stycznia do października 2024 roku zdezerterowało więcej ukraińskich żołnierzy niż w poprzednich dwóch latach wojny razem wziętych. „The Financial Times” przekazał za ukraińskimi prokuratorami, że w tym okresie wszczęto 60 tysięcy spraw wobec żołnierzy, którzy opuścili swoje pozycje bez pozwolenia.
„Nasza armia cierpi na pewien rodzaj depresji, bo wszyscy zdają sobie sprawę, że nie możemy wygrać tak, jak się tego spodziewaliśmy” – mówił w rozmowie z „Die Welt” ukraiński pilot drona Dmytro rozmieszczony w pobliżu Kupiańska. „Nie mamy ludzi, broni, amunicji i technologii” – dodał Ołeksandr, który walczył w Bachmucie w 2023 roku.
Niedobory w armii Ukrainy. „Na jednego Ukraińca przypada siedmiu Rosjan”
Niemiecka gazeta podkreśla, że jednym z największych problemów Ukrainy pozostają poważne niedobory kadrowe. „Na niektórych głównych odcinkach frontu na jednego ukraińskiego żołnierza przypada do siedmiu Rosjan” – napisała redakcja, powołując się na relacje żołnierzy walczących po stronie Kijowa.
„Z jednej strony ten niedobór powoduje, że armia zmuszona jest odpuszczać obronę kolejnych terenów. Z drugiej strony sytuacja jest demoralizująca dla już walczących na froncie Ukraińców. Wielu z nich czuje się zawiedzionych i narzeka, że mobilizacja nowych rekrutów przebiega zbyt wolno” – stwierdził dziennik.
Ukraina planowała rekrutować co najmniej 50 tysięcy żołnierzy na kwartał, ale w 2024 roku cel ten nie został osiągnięty. Tymczasem według zachodnich agencji wywiadowczych w szeregi Rosjan co miesiąc dołącza od 25 do 30 tysięcy nowych bojowników.
„Dzięki temu – a także dzięki wsparciu państw sojuszniczych, takich jak Korea Północna, Iran i Chiny – Kreml był dotychczas w stanie zrekompensować straty na polu bitwy” – podkreślił „Die Welt”.