W mieście Flagstaff w Arizonie na oddział ratunkowy zgłosił się pacjent zakażony dżumą dymieniczą. Chory zmarł tego samego dnia – przekazała placówka.
Szpital zaznaczył, że „podjęto odpowiednie działania początkowe” i „próby resuscytacji ratującej życie”, ale pacjenta nie udało się uratować.
Pacjent z dżumą w USA. Sam zgłosił się do szpitala
W XIV wieku epidemia dżumy, zwana czarną śmiercią, zabiła miliony ludzi w Europie.
Obecnie dżuma dymienicza, inaczej dżuma węzłowa, występuje rzadko jednak przypadki tej choroby notowane są na wiejskich terenach zachodnich Stanów Zjednoczonych, a także w niektórych regionach Afryki i Azji. Zakażenie wywołuje bakteria Yersinia pestis i atakuje ludzi oraz inne ssaki.
Objawy choroby pojawiają się zazwyczaj w ciągu dwóch do sześciu dni od zakażenia i obejmują gorączkę, obrzęk i ból węzłów chłonnych.
Kilka przypadków każdego roku. Dżuma w USA
Według danych amerykańskich służb z lat 2000-2023, każdego roku w USA odnotowuje się średnio siedem przypadków dżumy u ludzi, jednak nie zawsze kończą się one śmiercią.
Ludzie zarażają się zazwyczaj poprzez ugryzienie pchły bytującej na gryzoniach, głównie szczurach lub przez kontakt z zakażonym zwierzęciem. Chorobę można łatwo wyleczyć, jeśli odpowiednio wcześnie poda się antybiotyki.
Stacja NBC News podaje, że na początku tygodnia miejscowe służby informowały, że na północny wschód od Flagstaff stwierdzono masową śmierć psów preriowych. Zdaniem specjalistów może to być „oznaką dżumy”.