Z danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wynik, że w czerwcu br. cenywzrosły o 9,5 proc. rok do roku, wobec 9,3 proc. w maju. W analogicznym okresie ubiegłego roku wzrost ten wyniósł 8,4 proc. Eksperci zwracają uwagę, że powoli zbliżamy się do dwucyfrowego wzrostów.
– Głównie wynika to z tego, że sektor stomatologiczny wciąż ponosi stałe i znaczące podwyżki kosztów komponentów, które finalnie wpływają na ceny u dentystów. I tutaj od wielu miesięcy nic się nie zmieniło, chociaż te wzrosty nie są już tak wysokie jak w czasie szalejącej inflacji. Jednak dalej są odczuwalne i przez to stomatolodzy muszą podnosić ceny – podkreśla dr Piotr Przybylski, ekspert rynku stomatologicznego i implantolog z kliniki Implant.
Usługi stomatologiczne drożeją najmocniej
W czerwcu inflacja w sektorze zdrowia wyniosła 4,6 proc. w ujęciu rocznym, podczas gdy rok wcześniej było to 2,8 proc. rok do roku. Przedstawiciele GUS zwracają uwagę, że z całej grupy związanej ze zdrowiem, to właśnie usługi stomatologiczne podrożały najmocniej. Dla porównania, ceny usług lekarskich wzrosły o 8,1 proc. w ujęciu rocznym, usług szpitalnych i sanatoryjnych – o 4,6 proc., wyrobów farmaceutycznych – o 2,5 proc., a urządzeń i sprzętu terapeutycznego – o 2,3 proc.
– Stan, w którym usługi stomatologiczne są w fazie największego wzrostu w całym szeroko pojętym sektorze zdrowia, utrzymuje się mniej więcej od dłuższego czasu. Ten fragment opieki zdrowotnej został praktycznie zepchnięty do sektora prywatnego i pacjenci nie bardzo mają z czego wybierać – chodzi o dobrej jakości usługi – wyjaśnia Przybylski.
Tylko 1 proc. wydatków na dentystę
Z analiz GUS wynika, że w tym roku Polacy na usługi stomatologiczne wydają przeciętnie 0,9 proc. swoich ogólnych wydatków podczas gdy na usługi i towary związane ze zdrowiem blisko 6 proc., a na żywność i napoje bezalkoholowe ponad 25 proc.
– Niecały procent to bardzo zła informacja, która będzie miała swoje tragiczne konsekwencje już za kilka lat. Za to oczywiście zapłaci całe społeczeństwo, bo trzeba pamiętać o tym, że od chorób jamy ustnej często zaczynają się dużo poważniejsze schorzenia, włącznie z chorobami nowotworowymi. Dlatego, w mojej ocenie, trzeba o tym stale i głośno mówić, bo jak nic się nie zmieni, to będzie coraz gorzej. Mówiąc zupełnie wprost, wytworzona sytuacja nie jest zwykłym ostrzeżeniem w stylu czerwonej lampki z tyłu głowy. To ogromna czerwona latarnia, która zwiastuje poważne kłopoty społeczne – podsumowuje Piotr Przybylski.