W czasie cotygodniowego wywiadu dla węgierskiego publicznego radia Viktor Orban przekonywał, że wojna na Ukrainie kosztowała jego kraj już ponad 20 miliardów euro. – Gdybyśmy mieli te pieniądze, to nasza gospodarka byłaby kwitnąca. Tymczasem nic nie kwitnie – stwierdził premier Węgier.
Polityk pominął fakt, że znaczną część tej kwoty stanowią środki, które Bruksela zablokowała ze względu na węgierskie problemy z praworządnością. Zamiast tego zasugerował, że trudna sytuacja jego kraju wynika z tego, że Unia Europejska kosztem państw członkowskich wspiera zaatakowaną przez Rosję Ukrainę.
Zakaz importu gazu z Rosji. Budapeszt przeciwko
Ponadto Orban zapowiedział, że będzie robić wszystko, by storpedować unijny zakaz importu, który Komisja Europejska chce zaproponować w przyszłym miesiącu. Chodzi o rozwiązania prawne, które doprowadzą do zakończenia do 2027 importu roku gazu z Rosji. Sprzeciwiają się temu Słowacja i Węgry, które nadal importują rosyjskie nośniki energii.
– Musimy temu zapobiec wszelkimi możliwymi sposobami. Nie ma sensu mieć rurociąg, jeśli nie będzie można z jego pomocą sprowadzić gazu – powiedział Orban, odnosząc się do gazociągu TurkStream, którym Rosja cały czas dostarcza paliwo m. in. właśnie na Węgry.
Orban zapewnił również, że jeżeli władze Unii zrekompensują jego krajowi koszty zakazu importu rosyjskiego gazu, to Budapeszt jest otwarty na rozmowy w tej sprawie.
Najnowszy sondaż: Partia Orbana z coraz niższym poparciem
Tymczasem z opublikowanego w piątek badania Instytutu Publicus, przeprowadzonego na zlecenie portalu nepszava.hu, gdyby na Węgrzech wybory parlamentarne odbyły się w tym tygodniu, wygrałaby je opozycyjna partia TISZA, zdobywając 43 proc. głosów. Pozostająca od 2010 roku przy sterach władzy partia Fidesz może obecnie liczyć na poparcie jedynie 24 proc. ankietowanych. Sporą grupę nadal stanowią osoby niezdecydowane – aż 32 proc.
Z sondażu wynika, że w parlamencie obok partii TISZA i Fidesz znalazłyby się jeszcze tylko dwa stronnictwa. Są to Koalicja Demokratyczna (9 proc.) oraz Ruch Naszej Ojczyzny (5 proc.). Pozostałe ugrupowania nie przekroczyłyby 5-procentowego progu wyborczego.
Aż 60 proc. badanych z satysfakcją przyjęłoby przegraną partii Viktora Orbana w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Zaledwie 28 proc. uczestników sondażu życzyłoby sobie, aby jego gabinet pozostał u władzy na kolejną kadencję.
Węgrzy niezadowoleni z sytuacji w kraju
Oceniając sytuację w kraju, aż 54 proc. respondentów stwierdziło, że nie są zadowoleni z aktualnego przebiegu spraw. Zadowolonych jest 29 proc. ankietowanych, przy czym jedynie 10 proc. jest całkowicie usatysfakcjonowanych obecną sytuacją w ich ojczyźnie. Chęć udziału w wyborach zapowiedziało 85 proc. badanych.
W raporcie dołączonym do wyników badania analitycy Instytutu Publicus zwracają uwagę, że jego wyniki dowodzą, iż w ciągu ostatnich dwóch miesięcy Fideszowi nie udało się poprawić nastrojów społecznych. Te, od poprzedniego badania, przeprowadzonego w marcu, pozostają niemal takie same. To samo dotyczy skali poparcia dla poszczególnych partii, które od wielu tygodni utrzymuje się na stałym poziomie, nieustannie zapewniając przewagę opozycyjnej partii TISZA.
- Widmo nadciągającej zmiany. Premier Węgier znalazł sojusznika ostatniej szansy
- Opozycja i Ukraina na celowniku Orbana. „Zerwanie z mentalnością pokojową”