Sześciolatka uwięziona w samochodzie z ciałami krewnych
Był koniec stycznia 2024 roku, gdy Izrael nakazał ewakuację dzielnicy Tel al-Hawa w Gazie. 6-letnia Hind Rajab jechała wraz z ciocią, wujkiem i czwórką kuzynów niewielką osobową kią, inni członkowie rodziny mieli uciekać pieszo. Nie ujechali daleko, zostali uwięzieni przy ruinach stacji benzynowej między zawalonymi budynkami i nadjeżdżającymi czołgami. Jak okazało się kilka godzin później, izraelska armia ostrzelała siedmioosobową rodzinę. Przeżyły tylko Hind i 15-letnia Layan, która skontaktowała się z wujkiem w Niemczech, a ten powiadomił Palestyński Czerwony Półksiężyc. Gdy dyspozytor PRCS dodzwonił się do dziewczynek, Layan zdążyła przekazać, że są same w samochodzie, a później słychać było już tylko przerażające krzyki i strzały. Choć szanse na to, że ktoś w samochodzie przeżył, były znikome, dyspozytor wybrał numer, z którego dzwoniła 15-latka. Telefon odebrała Hind, pozostałe przy życiu dziecko upchnięte w aucie z ciałami swoich krewnych.
Pracownicy PRCS przez kilka godzin rozmawiali z 6-latką, która błagała, by ją stamtąd zabrać i nie zostawiać jej samej. W tym czasie walczono o zgodę na bezpieczny przejazd jedynej karetki pozostałej w tym rejonie Gazy. Dziewczynka wraz z upływem czasu traciła siły, była ranna, spragniona i wyziębiona, ale ożywiła się, gdy udało się połączyć z jej mamą. Po godzinie 18, czyli ok. dziewięciu godzinach od wyjazdu z domu, ratownicy dotarli autoryzowaną przez Izrael trasą w okolice stacji benzynowej. W całkowitej ciemności zdołali wypatrzyć samochód, o czym poinformowali dyspozytorów. Chwilę później nastąpiła eksplozja – pocisk wystrzelony z izraelskiego czołgu uderzył w przód auta. Hind krwawiła z ust, ale nie chciała wycierać krwi, by mama nie miała kłopotu z praniem jej ubrań. Gdy kobieta zapewniła, że upierze ubranie, dziewczynka zgodziła się wytrzeć krew, ale jej głos zniknął. Dyspozytorka Palestyńskiego Czerwonego Półksiężyca szacowała, że kontakt z Hind stracono kilka minut po eksplozji karetki.
335 strzałów oddanych w kierunku Hind
Śledztwo w sprawie Hind przeprowadziły Forensic Architecture, agencja badawcza Uniwersytetu Londyńskiego, która przy pomocy zaawansowanych technologii rekonstruuje przypadki łamania praw człowieka, organizacja Earshot, która prowadzi analizy dźwięków i dziennikarze programu „Fault Lines” Al Jazeery. Na podstawie m.in. odgłosów zarejestrowanych na połączeniach z PRCS, modelu 3D znalezionego po prawie dwóch tygodniach samochodu i zdjęć satelitarnych ustalono, że w auto władowano 335 kul z karabinka automatycznego M4 lub karabinu maszynowego FN MAG, które są montowane na izraelskich czołgach Merkawa. Wiadomo również, że czołg znajdował się między 13 a 23 metrami od auta, więc – jak oceniono – nie jest możliwe, by strzelający nie widział, że oddaje strzały do samochodu z cywilami, w tym z dziećmi.
Historia Hind trafia na ekrany widzów na całym świecie za pośrednictwem filmu „Głos Hind Rajab”. W Polsce film zaprezentowano na Warszawskim Festiwalu Filmowym, a premierę będzie mieć 29 stycznia 2026 roku. Producentami wykonawczymi filmu, by nadać mu rozgłosu, zostali m.in. Brad Pitt, Joaquin Phoenix i Rooney Mara. Izrael wciąż jednak nie bierze odpowiedzialności za zabójstwo, twierdząc, że w tej okolicy w ogóle nie było wojsk, choć zdjęcia satelitarne pokazują co najmniej 15 izraelskich pojazdów wojskowych, a analitycy Foreign Architecture mogli wskazać konkretny czołg, z którego oddawano strzały. Co więcej, armia sama informowała o działaniach przeprowadzanych w dzielnicy Tel al-Hawa w komunikacie prasowym, który później usunięto ze strony internetowej.
Śledztwo wskazuje odpowiedzialnych za tragedię
Być może najnowsze ustalenia zwiększą szansę na to, że winnych tej tragedii dosięgnie sprawiedliwość. Po wielomiesięcznym śledztwie dziennikarzy Al Jazeery i Fundacji Hind Rajab wskazano wojskowych, którzy mają być odpowiedzialni za śmierć Hind, jej rodziny i ratowników medycznych, którzy próbowali uratować dziewczynkę. Efektem śledztwa jest 120-stronicowy akt oskarżenia skierowany do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze, w którym podano nazwiska ponad 20 żołnierzy i oficerów. W reportażu wymieniono cztery z nich. Dlaczego nie wszystkie? O tym nieco dalej.
Najwyższy rangą wymieniony oficer to Beni (Benny) Aharon, 42-letni dowódca 146. Dywizji izraelskiej armii, jeszcze do niedawna dowódca 401. Brygady Pancernej. Fundacja skargę na Aharona złożyła do Hagi już kilka miesięcy temu, wskazując go jako dowódcę, który autoryzował atak i w konsekwencji zabójstwo 6-latki. Dalsze śledztwo pozwoliło na wskazanie jego podkomendnych, również odpowiedzialnych za napaść, która wstrząsnęła światem.
Jedną z jednostek operacyjnych brygady jest 52. batalion pancerny (zwany HaBok’im – „ci, którzy naruszają, niszczą”). To jedna z najbardziej śmiercionośnych jednostek w IDF. Batalion był pierwszym, który wjechał do Strefy Gazy, gdy w październiku 2023 roku rozpoczęto inwazję lądową. Szturmował szpital dziecięcy im. Abdela Aziza al-Rantisi, szpital Hamad i przewodził szturmowi na szpital Al-Shifa, gdzie zginęło kilkaset osób. Dowódcą batalionu jest podpułkownik Daniel Ella.
Z kolei częścią batalionu jest kompania, której oficjalną nazwą jest „Imperium Wampirów” (ang. „Vampire Empire”). Żołnierze, których dowódcą jest major Sean Glass, nazywają sami siebie „wampirami” i „bestiami”. Nie bez kozery – Beni Aharon, dowódca całej Brygady, mówił z dumną, że „Imperium Wampirów” nie słucha rozkazów, wychodzi przed szereg i robi „szalone” rzeczy. – Major Glass uważa się za inspirującego lidera, myśliciela. To on wydał rozkaz, by strzelać do samochodu, on jest odpowiedzialny za zabicie Hind Rajab – mówi Dyab Abou Jahjah, współzałożyciel fundacji. Major miał też wydać rozkaz do ataku na karetkę, która przyjechała po Hind, oraz rozkaz ingerowania w miejsce zbrodni.
Brak hebrajskiej nazwy – wyjaśnia Fundacja Hind Rajab – wskazuje na to, że jest to jednostka „międzynarodowa”, składająca się co najmniej w części z żołnierzy posiadających podwójne obywatelstwo. Dla fundacji to szczególnie ważne, bo otwiera drogę do działań prawnych poza Izraelem, w krajach, z których pochodzą wojskowi lub ich rodziny. Jednym z szeregowych „wampirów” jest Itay Choukirkov (Cukierkopf), który posiada obywatelstwo argentyńskie. Jego nazwisko zostało ujawnione, bo fundacja złożyła już zawiadomienie do organów ścigania w Buenos Aires i oczekuje na ich reakcję. W trakcie nagrywania reportażu Choukirkov miał przebywać w Argentynie.
Żołnierze sami dostarczają dowodów zbrodni
Nazwisk innych żołnierzy nie ujawniono, żeby nie uprzedzać ich ruchów czy prób ucieczki. Bardzo wielu dowodów analitykom dostarczają bowiem sami wojskowi, którzy w mediach społecznościowych zamieszczają nagrania i zdjęcia ze Strefy Gazy i chwalą się swoimi podbojami. Są nawet przypadki nagrań ze strzelania do dzieci i późniejszego świętowania. Z powodu nowo zyskanej sławy mjr Sean Glass zablokował swoje profile w mediach społecznościowych, choć w sieci zostały po nich ślady. Wciąż można wyszukać wpis, który żołnierz zamieścił na grupie dla kosmetyczek poszukujących modelek. Dodał tam kilka swoich zdjęć i napisał, że od początku wojny jest w Strefie Gazy. Wciąż „wisi” też strona, na której matka Glassa prowadzi zbiórkę na wydanie swojej książki – ma pokazywać perspektywę matki żołnierzy (w wojsku są wszystkie jej dorosłe dzieci), a dowódca „Imperium Wampirów”, jako najstarszy syn, ma być jej głównym bohaterem.
Reportaż Al Jazeery na przykładzie Shimona Zuckermana z Korpusu Inżynieryjnego ujawnia też, jak żołnierze swoimi wpisami w mediach społecznościowych obciążają siebie i swoje jednostki. Na nagraniach i zdjęciach pokazał on niszczenie wioski Chuz’a przez umieszczanie materiałów wybuchowych w cywilnych budynkach. Wypowiedzi i opisy Zuckermana wskazywały na brak konieczności militarnej – Chuz’a została zmieciona z powierzchni ziemi wyłącznie z zemsty, pobudek rasistowskich i w ramach systemowego, metodycznego wyniszczania Strefy Gazy.
Melanie Schweizer, była prawniczka niemieckiego Ministerstwa Pracy i Spraw Socjalnych, wniosła w Niemczech sprawę przeciwko Zuckermanowi na podstawie Völkerstrafgesetzbuch, czyli prawa pozwalającego ścigać zbrodnie międzynarodowe takie jak ludobójstwo, zbrodnie przeciwko ludzkości i zbrodnie wojenne. – Wyjątkowe w sprawie Zuckermana jest to, że można go nazwać „influencerem ludobójstwa” albo „influencerem wojennym” – stwierdziła Schweizer. Liczne nagrania z Zuckermanem i jego kompanami zostały przekazane organom ścigania. Zdaniem prawniczki dowody w jego przypadku są tak mocne, że śledztwo musi zostać wszczęte.













