
PiS walka o wpływy
W Prawie i Sprawiedliwości od miesięcy trwa rywalizacja o wpływy w partii, która nasiliła się po wyborach prezydenckich. Kwestią sporną jest m.in. kierunek programowy partii (bardziej na prawo, by walczyć o wyborców obu Konfederacji czy raczej do centrum) oraz to, kto powinien stanąć na czele rządu po ewentualnych zwycięskich wyborach parlamentarnych w 2027 roku. W ostatnich dniach znów doszło na tym tle do publicznego sporu między byłym premierem Mateuszem Morawieckim, a jego dawnym zastępcą w rządzie Jackiem Sasinem. Były wicepremier wyraził w rozmowie z Radiem Zet pogląd, iż nie powinien być to Morawiecki, bo jest zbyt liberalny dla wyborców prawicowych. Były szef rządu nie pozostał mu dłużny – zamieścił na X ironiczny wpis: zdjęcie Jacka Sasina z komentarzem: „czego oczekują wyborcy prawicy”.
Wcześniej falę napięć w Prawie i Sprawiedliwości wywołało pominięcie Mateusza Morawieckiego przy obsadzie zespołu, który ma napisać nowy program partii. Atmosferę miało złagodzić spotkanie władz PiS pod koniec listopada, ale finalnie, jak się okazało, niewiele załatwiono, bo do sporów wewnątrzpartyjnych, i to publicznych, wciąż dochodzi. W tej sytuacji prezes Kaczyński postanowił po raz kolejny zwołać naradę Prezydium Komitetu Politycznego (tzw. PKP).
Wyraził przy tym oczekiwanie, że w posiedzeniu weźmie udział Mateusz Morawiecki. – Mam nadzieję, że on jednak przyjedzie – mówił szef PiS w piątek na konferencji prasowej w Warszawie, dodając, iż były premier powinien zrezygnować z uczestnictwa w zaplanowanym wcześniej spotkaniu w Brzozowie na Podkarpaciu. – Tam mają być trzy osoby: pani premier Szydło, pan prezes Obajtek, no i także właśnie pan premier Morawiecki, no to brak jednej osoby to naprawdę nie jest żadna przyczyna, żeby na takie ważne spotkanie nie przyjeżdżać – podkreślał Kaczyński.
Triumwirat szykuje nową partię?
Morawiecki wezwań szefa PiS jednak nie posłuchał, postanowił zostać na Podkarpaciu. Niektórzy nasi rozmówcy w PiS taki gest odczytują jednoznacznie – jako pokaz niezależności byłego premiera i zarazem sygnał, iż w partii może dojść do rozłamu. – To już oficjalnie wojna – ocenia jeden z polityków, który zwraca zarazem uwagę, że na sali w Brzozowie były trzy osoby, także była premierka Beata Szydło, z którą Morawiecki był przez lata skonfliktowany, oraz mający silną pozycję w partii i w elektoracie PiS były prezes Orlenu Daniel Obajtek. – Być może obserwujemy właśnie początek tworzenia się nowej partii. Moment jest dobry, bo do wyborów jeszcze dwa lata – zauważa nasz rozmówca.
Z naszych informacji wynika, iż były premier nie kontaktował się z prezesem PiS już po jego konferencji prasowej, na której padło oczekiwanie dotyczące jego obecności na posiedzeniu „PKP”. – Po prostu ostentacyjnie się nie zjawił – mówi nam polityk PiS, który dobrze zna sytuację w partii.
Według niego, większość uczestników piątkowej narady źle odebrała ten gest. Bronić byłego premiera mieli tylko były wicepremier Piotr Gliński i były wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki. – Partia ma naprawdę dość Morawieckiego, tego, że chodzi po mediach, opowiada, że ma być premierem, na co absolutnie nie ma zgody władz partii – przekonuje nasz rozmówca. I dodaje, że po piątkowych wydarzeniach i zlekceważeniu wezwania prezesa Kaczyńskiego, były premier nie ma już co myśleć o tym, by raz jeszcze zasiąść w fotelu szefa rządu.
Nasz rozmówca zapewnia jednak przy tym, iż póki co, nie ma mowy o wyrzucaniu Mateusza Morawieckiego z PiS. – Prezes chciałby zachować partię w jedności – podkreśla polityk.
Mowy o rozłamie nie było także podczas spotkania na Podkarpaciu – przeciwnie, wszyscy troje jego uczestnicy zgodnie krytykowali rząd Donalda Tuska i wzywali do jedności w partii. – Przychodzi taki moment, kiedy trzeba po prostu iść razem. Potrzebna jest jedność i my dzisiaj bardzo potrzebujemy jedności, rozmowy, wzajemnego słuchania się i mądrego rozumienia, że dobro wspólne jest naszą wspólną odpowiedzialnością. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za Polskę, za naszą przyszłość – mówiła Beata Szydło.
Daniel Obajtek przekonywał z kolei, że to media, zwłaszcza te liberalne, kreują konflikt w PiS. – My jesteśmy jednością i będziemy jednością, nas się nie rozbije – podkreślał europoseł, choć apelował jednocześnie do swych kolegów partyjnych, by „nie podpuszczali się” i przestali dyskutować o tym, kto ma być premierem czy ministrem.
Będzie kolejna narada władz PiS
Spotkanie władz PiS w Warszawie trwało blisko trzy godziny. Jeszcze w grudniu, jak przekazał po jego zakończeniu rzecznik partii Rafał Bochenek, ma się odbyć kolejna narada Prezydium Komitetu Politycznego PiS. – Dyskutowaliśmy także pewne kwestie wewnętrzne, bardzo często nabrzmiałe, w sposób niesłuszny medialnie, bo medialnie były kreślone i bardzo potęgowane, natomiast one nie do końca tak wyglądają, tak jak to w mediach było przedstawiane. Natomiast oczywiście te sprawy zostały przedstawione, były wyjaśniane, no ale z racji tego, że nie wszyscy uczestnicy czy członkowie Prezydium Komitetu Politycznego dzisiaj pojawili się w siedzibie naszej formacji politycznej, ta dyskusja pewnie na kolejnych prezydiach będzie kontynuowana – mówił Bochenek dziennikarzom.











