Czas beztroski i odpoczynku, ale nie dla wszystkich. Rodzice dzieci w wieku wczesnoszkolnym w wakacje często mają problem ze znalezieniem opieki dla swoich pociech, które są za małe, by pozostać w same w domu.
Nie każdego stać na półkolonie w mieście, nie każdy też ma rodzinę, która może pomóc. A na czas wyjścia rodzica do pracy ktoś dzieckiem musi się zająć.
Wakacje. „Logistyczna układanka”
– Wakacje trwają dwa miesiące, przecież nawet nie mam tyle urlopu, więc jakoś trzeba kombinować – opowiada Marta, mama pierwszoklasistki.
Kobieta i jej mąż tydzień urlopu biorą w tym samym czasie – wtedy organizują wakacyjny wyjazd dla całej rodziny. Później każde z nich wybiera się na kolejny tydzień wolnego, tym razem oddzielnie.
– Tak uzbierają się trzy tygodnie. Reszta wakacji to logistyczna układanka na najwyższym poziomie. Nie pracujemy zdalnie, córka nie ma jeszcze ośmiu lat, jest za mała, żeby cały dzień siedzieć sama w domu – podkreśla Marta.
Choć odpowiedzialność za ewentualne narażenie dziecka na niebezpieczeństwo spoczywa na rodzicach, prawo nie określa dolnej granicy wieku dziecka, po której można je pozostawić bez opieki w domu. W przepisach można znaleźć kilka podpowiedzi, np. jeśli w razie zamknięcia szkoły rodzic musi zająć się dzieckiem i nie może wykonywać pracy, zasiłek opiekuńczy z ZUS przysługuje tylko do ósmego roku życia dziecka.
Z kolei według przepisów Prawa o ruchu drogowym dziecko do siódmego roku życia nie może poruszać się samodzielnie po drogach publicznych, musi być pod opieką osoby, która osiągnęła co najmniej 10 lat – wyjaśniała na łamach portalu prawo.pl sędzia Anna Begier z Sądu Rejonowego we Wrześni.
Półkolonie w mieście. Ile kosztują?
Marta i jej rodzina mieszkają w Krakowie. Jak wylicza, jeśli chciałaby posłać dziecko na pięciodniowe półkolonie, koszt wyniósłby 1000-1200 zł. Są też droższe opcje, np. półkolonie tematyczne.
– Usiedliśmy nad kalendarzem, zaczęliśmy liczyć i chciało mi się płakać. W opcji maksimum to 5-6 tys. zł za nieobstawione wakacyjne tygodnie – żali się Marta.
Kobieta szukała opcji zajęć w domach kultury i klubach miejskich, które są przynajmniej o połowę tańsze niż półkolonie organizowane przez prywatne firmy. Jak relacjonuje, w tym roku zainteresowanie było ogromne i trudno było było się zapisać. Na szczęście się udało.
Wakacje. Oferty półkolonii w mieście. „Ceny rosną”
Z ofert półkolonii korzysta rodzina Oli, która ma trójkę dzieci w wieku 3, 6 i 10 lat. Mieszkają w Skawinie, gdzie ceny są nieco niższe niż w Krakowie.
Jej syn w sierpniu będzie uczestniczyć w półkoloniach, których koszt to niecałe 800 zł. W cenie są zajęcia od poniedziałku do piątku, wyżywienie, ubezpieczenie, dwa wyjścia na basen. – Półkolonie, które wybrał, związane są z Lego, będą tam zajęcia z arytmetyki i matematyki, połączone z tematem klocków – opowiada Ola.
– Ale wiadomo, że nie zapełnimy półkoloniami dwóch miesięcy – podkreśla.
Z jej obserwacji wynika, że ceny półkolonii rosną z roku na rok. – Nie są to duże różnice. W zeszłym roku były niższe o 50-70 złotych – opowiada Ola.
Razem z mężem mają możliwość pracy zdalnej, co często ratuje ich letni kalendarz. – Jesteśmy w stanie się wymieniać i dogadywać wcześniej z wyprzedzeniem, jeżeli któreś z nas musi pojechać do biura albo musi mieć spokój na jakiś czas. Wiąże się to z pracą w nieregularnym czasie, kończeniem różnych zadań wieczorami – zaznacza.
Opieka nad dziećmi. „Próbujemy tak manewrować”
Na pomoc w wakacyjnej opiece przychodzą dziadkowie. – Zabierają dzieci do siebie na tydzień czy na dwa tygodnie, w zależności od tego, ile mają czasu, bo sami nadal pracują – opowiada Ola.
Jej najstarsza córka jedzie z babcią nad morze na 10 dni. Drudzy dziadkowie mogą zająć się przez kilka dni synami. – Próbujemy tak manewrować. Nie jest tak, jak było w moim dzieciństwie – spędzałam całe wakacje u dziadków na wsi – podkreśla.
– Są też tygodnie, kiedy dzieciaki troszkę się nudzą. Nie przeskoczymy tego, bo też nie chcemy zapełniać im grafiku, muszą się troszkę ponudzić – dodaje Ola.
Z pomocy rodziców korzysta też rodzina Marty. Wspomina też o półkoloniach organizowanych w szkole, do której chodzi jej córka.
– Super opcja. Znajome panie, fajne wyjścia, rodzice płacili de facto tylko za bilety atrakcje i autokar. Ale w tym roku nie ma, bo jest remont. Poza tym wiem, że szkoła wcale nie musi tego robić, a do tej pory to działało tylko dzięki zaangażowaniu i dobrej woli grupy nauczycielek – podkreśla.
Wakacyjna opieka nad dziećmi. Stanowisko MEN
Zapytaliśmy Ministerstwo Edukacji Narodowej o to, jak podchodzi do wątku wakacyjnej opieki nad dziećmi w wieku wczesnoszkolnym. W odpowiedzi czytamy, że resort „doskonale rozumie, że wakacje są dla wielu rodzin wyzwaniem organizacyjnym i finansowym”.
MEN podkreśla jednocześnie, że nie odpowiada za indywidualną organizację opieki wakacyjnej dla każdego dziecka.
„Szkoły i przedszkola pełnią przede wszystkim funkcję edukacyjną i wychowawczą, natomiast wsparcie w zakresie opieki nad dziećmi w czasie wakacji ma charakter uzupełniający” – czytamy. „Zgodnie z obowiązującymi przepisami, to rodzice są odpowiedzialni za wychowanie i zapewnienie opieki swoim dzieciom, a instytucje oświatowe mają za zadanie wspierać ich w tych działaniach, nie mogąc jednak przejąć tej roli”.
Resort podkreśla, że głównym zadaniem ministra ds. oświaty i wychowania jest tworzenie ram prawnych i wspieranie systemu oświaty. „Zapewnienie opieki w czasie wakacji pozostaje przede wszystkim w gestii rodziców oraz ewentualnie lokalnych władz samorządowych, które w wielu przypadkach organizują letni wypoczynek” – dodano w odpowiedzi.
Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: [email protected]