W środę wieczorem przy ul. Zamienieckiej w Warszawie wybuchł pożar transformatorów.
Na miejsce wysłano łącznie 14 zastępów straży pożarnej oraz pogotowie energetyczne. Po godz. 22:30 ogień został opanowany, a niespełna dwie godziny później ugaszony. Jak przekazały służby, najprawdopodobniej doszło do przegrzania w wyniku zbyt wysokiej temperatury.
Tego samego dnia do podobnej sytuacji doszło także w podwarszawskim Legionowie. Po godz. 18 na terenie stacji transformatorowej przy ulicy Sobieskiego doszło do wybuchu i pożaru – informowały lokalne media.
Warszawa. Pożar na stacji metra
Z kolei we wtorek rano pożar wybuchł w stołecznym metrze na linii M1 w rejonie stacji Racławicka, paraliżując komunikację niemal w całym mieście. Ogień pojawił się w zamkniętym kanale technicznym, w którym przebiegały kable energetyczne i światłowody kluczowe dla zasilania i sterowania ruchem metra – wyjaśniała straż pożarna.
„Nic na ten moment nie wskazuje na udział osób trzecich, tylko na awarię techniczną” – przekazała Interii Monika Beuth, rzecznika prasowa m.st. Warszawy.
Choć prawdopodobne przyczyny powstania pożarów w Warszawie nie są kojarzone z udziałem osób trzecich, w związku z atakami hybrydowymi ze strony Rosji (np. w maju odnotowano cyberataki na bioreaktor w Nowym Mieście Lubawskim oraz polską elektrownię wodną w Gdańsku – podaje CyberDefence24) pojawia się jednak pytanie, czy i ostatnie wydarzenia nie są elementami sabotażu.
Warszawa. Pożary zakłócają funkcjonowanie miasta
Oba obiekty, które płonęły w ostatnim tygodniu w Warszawie, to „idealne obiekty działań sabotażowych” – uważa dr Paulina Piasecka, dyrektorka Centrum Badań nad Terroryzmem Uniwersytetu Civitas. – Dobrze widoczne, powodujące poważne, długotrwałe zakłócenia w funkcjonowaniu miasta i jego mieszkańców, wzbudzające wątpliwości co do skuteczności aparatu państwowego w zapewnianiu bezpieczeństwa – wymienia.
Służby podały prawdopodobne przyczyn pożarów w metrze (awaria) i na stacji transformatorowej na Grochowe (przegrzanie). Także Piasecka podkreśla, że razie nie mamy dość informacji, aby stwierdzić na pewno, czy to wrogie działanie. Według niej jednak można z dość dużym poczuciem bezpieczeństwa zakładać, że takie wydarzenia w stolicy kraju będącego celem działań w obszarze wojny hybrydowej „raczej nie są przypadkami”.
Dr Piasecka pytana o to, czy możemy spodziewać się sabotaży w przyszłości, odpowiada: – Chciałabym zabrzmieć bardziej optymistycznie, ale… jestem przekonana, że tak. Sytuacja regionalna i globalna wydaje się daleka od stabilizacji, ekspansjonistyczne działania naszych przeciwników raczej w związku w tym nie ustaną.
Wojna hybrydowa a działania polskich służb
Jak zatem na potencjalne akcje sabotażowe, zwłaszcza na tak ważne elementy infrastruktury jak metro, powinny reagować rodzime służby? – Najlepiej byłoby, gdyby cały system ukierunkowany był na przeciwdziałanie, a nie reagowanie – uważa Piasecka.
– I tak nasze służby starają się działać. W wypadku wrogich operacji, które mają podwójne cele – bezpośrednie zniszczenie obiektu jest tylko drogą do osiągnięcia efektu politycznego i psychologicznego – reagowanie i minimalizowanie skutków po prostu nie wystarcza – dodaje.
Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: [email protected]