Badanie opisane w czasopiśmie „Current Biology” powstało z inicjatywy dr Liany Zanette, ekolog z Uniwersytetu Zachodniego Ontario. Naukowcy z Kanady i Polski chcieli sprawdzić, czy wilki żyjące w regionach o dużym natężeniu turystyki i zbieractwa grzybów zachowały lęk przed ludźmi, czy też zaczęły się do nich przyzwyczajać.
Doświadczenie przeprowadzono w Borach Tucholskich, gdzie żyje kilka watah. Dr Maciej Szewczyk z Uniwersytetu Gdańskiego zamontował w lasach specjalne kamery z głośnikami, uruchamiane ruchem zwierząt. W chwili, gdy wilk wchodził w kadr, urządzenie odtwarzało jeden z trzech dźwięków: nagranie ludzkiego głosu, szczekanie psa lub śpiew ptaków.
Reakcja wilków była jednoznaczna. Zwierzęta, które usłyszały ludzki głos, dwukrotnie częściej uciekały i opuszczały teren dwa razy szybciej niż te, które słyszały inne dźwięki. Wideo z kamer pokazało, że większość wilków natychmiast przerywała swoje zajęcia i oddalała się w głąb lasu.
„Wilki zachowały silny lęk przed ludźmi, nawet w miejscach, gdzie są chronione prawem” – powiedziała dr Liana Zanette w rozmowie z The New York Times.
Strach przed człowiekiem to ewolucyjny instynkt
„To, co widzimy, to odruch przetrwania – reakcja na najgroźniejszego drapieżnika, jakiego zna Ziemia” – komentuje dr Chris Darimont, ekolog z Uniwersytetu Victorii w Kanadzie, który nie brał udziału w badaniach. Jego zdaniem wyniki potwierdzają, że „człowiek jest faktycznie na szczycie łańcucha drapieżników”, choć przypomina, że zapach i ślady ludzkiej obecności mogą budzić u wilków jeszcze większy niepokój niż sam dźwięk głosu.
W Polsce, jak zauważa dr Szewczyk, strach ten ma swoje uzasadnienie. Choć wilki są objęte ochroną gatunkową od lat 90., 10 z 30 osobników wyposażonych w obroże GPS zostało zastrzelonych – nielegalnie. „To pokazuje, że mimo formalnej ochrony, dla części ludzi wilk wciąż jest wrogiem” – mówi badacz.
Wyniki badań mogą mieć znaczenie dla polityki ochrony gatunku. Dr Katharina Kasper z Polskiej Akademii Nauk, współautorka pracy, podkreśla, że incydenty, w których wilki zbliżają się do siedzib ludzkich, wynikają najczęściej z niewłaściwego gospodarowania odpadami lub dokarmiania zwierząt. „To my tworzymy warunki, które zacierają granicę między dzikim a ludzkim światem” – wyjaśnia.
Dlatego naukowcy sugerują, że prostym i tanim sposobem na odstraszanie drapieżników mogą być akustyczne odstraszacze wykorzystujące nagrania ludzkich głosów. „To humanitarne, skuteczne i tanie narzędzie, które może ograniczyć konflikty” – mówi dr Stephanie Rutherford z Uniwersytetu Trenta w Ontario, badaczka relacji człowiek-wilk.
Polska jako laboratorium koegzystencji
Dr Dries Kuijper z Instytutu Biologii Ssaków PAN, współautor badania, zwraca uwagę, że Polska stała się ważnym punktem odniesienia dla badań nad powrotem dużych drapieżników w Europie. „Rekolonizacja kontynentu przez wilki postępuje szybko, a Bory Tucholskie to wyjątkowe miejsce, gdzie ludzie i drapieżniki uczą się żyć obok siebie” – tłumaczy.
Mimo doniesień o rzekomych „niebezpiecznych” spotkaniach, badacze przypominają, że liczba faktycznych ataków wilków na ludzi w Europie jest znikoma. Zdecydowana większość przypadków kontaktu to krótkie, niegroźne obserwacje. Wciąż jednak lęk przed drapieżnikami ma wpływ na politykę – w 2025 r. debata o ochronie wilków przyczyniła się do osłabienia unijnych regulacji chroniących gatunek.
Nowe odkrycia sugerują, że wbrew mitom o „zuchwałych wilkach”, te zwierzęta nadal postrzegają człowieka jako istotę niebezpieczną. Dla badaczy to dobra wiadomość: oznacza, że możliwa jest koegzystencja bez użycia broni. Jak ujęła to Rutherford: „Zrozumienie, że superdrapieżnikiem jesteśmy my, może pomóc nam chronić zarówno wilki, jak i samych siebie”.