-
Colossal Biosciences zaprezentowało pierwsze półroczne wilki straszliwe odtworzone dzięki inżynierii genetycznej, wzbudzając liczne kontrowersje co do autentyczności projektu.
-
Odtworzone zwierzęta budzą wątpliwości naukowców, ponieważ wyglądem i zachowaniem coraz bardziej przypominają współczesne wilki polarne niż wymarłe Aenocyon dirus.
-
Naukowcy podkreślają, że mimo zastosowania starożytnego DNA, stworzone osobniki mogą być jedynie genetycznymi tworami, których rzeczywista zgodność z wymarłym gatunkiem pozostaje niepewna.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Bo wrażenie robią rzeczywiście „lodowcowe” czy tez polarne. Wilki z Colossal Biosciences są całe białe, podobnie jak wilki polarne żyjące dzisiaj w północnej Kanadzie i na Grenlandii. Przypomnijmy, że to jeden z największych podgatunków współczesnych wilków. Jego przedstawiciele z reguły (chociaż nie zawsze) mają białe futro maskujące je w strefie arktycznej oraz wagę dochodzącą do 80 kg. Tylko wilki kanadyjskie bywają większe.
Wagę wilków straszliwych z epoki lodowcowej szacuje się na 70 do 110 kg. Drapieżniki te żyły między 125 a 10 tys. lat na terenie Ameryki Północnej oraz Rosji i w części Europy. Był to zwierz bardzo duży, przekraczający rozmiarami dzisiejsze wilki szare z Eurazji czy wilki rude z Ameryki Północnej. Zdaniem paleontologów ten jeden z największych psowatych w dziejach był w stanie powalać nawet bardzo duże zwierzęta plejstocenu, takie jak prażubry, bizony, wielkie naziemne leniwce, nawet mastodonty i mamuty. Natomiast silne szczęki były dostosowane do zjadania zamarzniętego mięsa – może padliny, może ukrytych przez siebie resztek ogromnej zdobyczy, nie do zjedzenia na raz.
Wilk straszliwy okazuje się w ogóle nie być wilkiem
Przez wiele lat uważano, że wyglądał jak obecne wilki, tyle że był większy. Stanowił niejako ich większą kopię. Dlatego zaliczano go do rodzaju Canis jako Canis dirus. To się jednak zmieniło po głębszych badaniach. Wskazały one, że wilk straszliwy nie ma aż tak wiele wspólnego z krewniakami z rodzaju Canis, więc nosi już nową nazwę łacińską Aenocyon dirus, a nie Canis dirus jak kiedyś. Co za tym idzie, wilk straszliwy nie był jedynie większą kopią współczesnych wilków, nawet wilków polarnych. Różnił się od nich prawdopodobnie znacznie również pod względem budowy i wyglądu. Zdaniem naukowców, nie przypominał wilka, ale raczej wielkiego brytana połączonego z hienią. Był zupełnie innym psowatym.
Stąd takie kontrowersje wzbudziło wskrzeszenia na podstawie materiału genetycznego wilka straszliwego przez Colossal Biosciences – teksańską firmę biologiczną, która zszokowała świat planami przywrócenia do życia wymarłych zwierząt. To nie tylko dront dodo, z którym firma podpisała już umowę z jego ojczyzną Mauritiusem, ale również wilkowór tasmański, dzięcioł wielkodzioby czy przede wszystkim mamut włochaty, którego Colossal Biosciences chce przywrócić do życia do końca tej dekady.
Teraz Colossal Biosciences pokazuje film, na którym widać jak rozwinęły się szczenięta przez kilka miesięcy i jak doszło do spotkania dwóch samców Remus i Romulusa z ich genetyczną siostrą Khaleesi.
Na filmie widać jak wilczyca ostrożnie podchodzi do samców i kryje się pod powalonymi kłodami, co daje jej możliwość kontrolowania tego, jak i kiedy wchodzi w interakcje z samcami. Największy z wilków Romulus powitał ją jednak życzliwie. Nie atakował. Remus okazał się dla niej jeszcze bardziej czuły. Cała trójka przebywa teraz razem, bawi się i spędza czas.
„To początek watahy” – pisze Colossal Biosciences, chociaż nie słychać na razie o planach wskrzeszenia kolejnych szczeniąt. Pojawiły się jednak informacje, że wilki te mają zostać przekazane do któregoś rezerwatów indiańskich.

Wilki z Colossal Biosciences rosną jak na drożdżach
Film jest uroczy, ale nie tylko nie rozwiewa wątpliwości, ale jeszcze je pogłębia. Szczenięta rosną bardzo szybko, szybciej niż ich wilczy odpowiednicy w tym wieku. Zapewne niebawem jako w pełni dorosłe osiągną spore rozmiary, możliwe że będą największymi wilkami na świecie. Wciąż jednak tylko wilkami, bowiem im więcej upływa dni od ich przyjścia na świat, tym bardziej upodabniają się one do gatunku współczesnego, a nie wymarłego.
Nie wiemy dokładnie jak Aenocyon dirus wyglądał. Można go tylko rekonstruować na bazie licznych szkieletów – obfituje w nie zwłaszcza cmentarzysko zwierząt w La Brea w Los Angeles, gdzie od tysięcy lat sączy się smoła i powstało doskonale zamaskowane jezioro asfaltowe. Stanowiło ono pułapkę dla wielu zwierząt, także mamutów, mastodontów, leniwców naziemnych. Przychodziły tu także wilki straszliwe np. zwabione łatwym łupem w postaci uwięzionych zwierząt. I też wpadały do asfaltu.
Te rekonstrukcje coraz mocniej osuwają prawdziwego wilka straszliwego sprzed 125 do 10 tys. lat od wyglądu obecnego wilka szarego czy wilka rudego. Jeżeli jakiekolwiek współczesne zwierzę jest bliższym krewnym wymarłego gatunku, to może raczej szakale, chociaż i to nie jest pewne, o czym pisaliśmy w Zielonej Interii. A te szczenięta są wilkami w zasadzie 1:1. „Wilk straszliwy wyginął ponad 10 tys. lat temu. Te dwa wilki zostały przywrócone do życia dzięki modyfikacjom genetycznym uzyskanym z kompletnego genomu wilka straszliwego, skrupulatnie zrekonstruowanego przez Colossal na podstawie starożytnego DNA znalezionego w skamieniałościach sprzed 11,5 tys. i 72 tys. lat. Ten moment to nie tylko kamień milowy dla nas jako firmy, ale także krok naprzód dla nauki, ochrony przyrody i ludzkości. Od samego początku nasz cel był jasny: Zrewolucjonizować historię i być pierwszą firmą, która z powodzeniem wykorzysta technologię CRISPR do de-ekstynkcji wcześniej wymarłych gatunków. Osiągając to, kontynuujemy realizację naszej szerszej misji – akceptacji obowiązku ludzkości, aby przywrócić Ziemię do zdrowszego stanu.” – pisze Colossal Biosciences.
I zaprasza do przymknięcia oczu i wsłuchania się w wycie wilka straszliwego sprzed tysięcy lat, chociaż nie ma żadnej wiedzy na temat tego, czy wydawał on takie wycie i jakimi w ogóle posługiwał się dźwiękami jako dość odległy krewny wilka.