Do zdarzenia z udziałem polskiego paralotniarza doszło w czwartek wieczorem. Mężczyzna upadł na trudno dostępnych szczytach gór Sibillini w parku narodowym na terenie m.in. prowincji Ascoli Piceno.
Jak podają włoskie media, Polak rozbił się w wyjątkowo niebezpiecznym miejscu – między punktem widokowym Cima dell’Osservatorio a parkiem Quarto San Lorenzo. Akcja ratunkowa polskiego paralotniarza trwała kilka godzini zakończyła się dopiero w piątek o 7:00 rano.
Włochy. Polski paralotniarz rozbił się w górach. Trudna akcja ratunkowa trwała kilka godzin
Utrudnieniem były niekorzystne warunki pogodowe – wysoko w górach wciąż obficie padał śnieg. Polak znajdował się tuż pod jednym ze szczytów, niedaleko doliny. Ratownicy do akcji musieli wykorzystać raki i czekany, aby bezpiecznie przedostać się do mężczyzny.
Rzecznik Narodowego Korpusu Ratownictwa Alpejskiego i Speleologicznego (CNSAS) przekazał, że na miejsce zadysponowano śmigłowiec służb ratunkowych, jednak warunki pogodowe były na tyle złe, że maszyna musiała przerwać działania i zawrócić.
– Trzeba było kontynuować akcję drogą lądową, z osiemnastoma technikami ratownictwa górskiego – dodał rzecznik. Po kilku godzinach polski paralotniarz został sprowadzony w bezpieczne miejsce, a przeprowadzone badania wykazały, że mężczyzna nie wymagał hospitalizacji.