Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu „Interia Bliżej Świata” publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Brytyjski „The Economist”, z którego pochodzi poniższy artykuł, ukazuje się nieprzerwanie od 1843 r. i należy do najpopularniejszych na świecie magazynów poświęconych tematyce politycznej i biznesowej. Ma opinię jednego z bardziej wpływowych tytułów prasowych na świecie. Tygodnik od samego początku niezmiennie trzyma się liberalnego kursu.
Tyran na Kremlu uznawał ten obszar za należący do swojej strefy wpływów i domagał się nierównej wymiany terytoriów. Gdy jego żądanie zostało odrzucone, zorganizował operację pod fałszywą flagą, a następnie rozpoczął inwazję, spodziewając się, że zajmie stolicę w dwa tygodnie. Zachodnie państwa demokratyczne obiecały wsparcie, ale zawiodły. Niecałe pięć lat później ofiara napaści została zmuszona do oddania 10 proc. swojego terytorium Rosji i obiecania wiecznej neutralności. To nie opowieść o współczesnej Ukrainie, ale o Finlandii w latach 40. ubiegłego wieku. Teraz to jedno z najlepiej prosperujących państw europejskich.
Finlandia w ostatnich dniach znowu znajduje się w centrum uwagi. Jej prezydent wziął w ubiegłym miesiącu udział w spotkaniu w Białym Domu między Donaldem Trumpem, Wołodymyrem Zełenskim i sześcioma innymi europejskimi przywódcami. Gdy Trump zwrócił się do Alexandra Stubba, prezydent Finlandii – jeden z najbardziej zagorzałych i jednocześnie spokojnych sojuszników Ukrainy powiedział: – Znaleźliśmy rozwiązanie w 1944 i jestem pewien, że będziemy w stanie znaleźć rozwiązanie w 2025 roku, jak zakończyć rosyjską agresję i osiągnąć trwały i sprawiedliwy pokój.
W niedawnym wywiadzie udzielonym „The Economist” w Helsinkach stwierdził też, że decyzja podjęta w 1944 roku przez wielu postrzegana jest jako porażka, ale „my nadal uważamy, że wygraliśmy, bo odzyskaliśmy swoją niepodległość”.
Finlandia straciła terytorium, ale nie niepodległość
Gdy Stalin rozpoczął wojnę zimową (1939-1940), Finlandia była niepodległa zaledwie od 21 lat. Przez większość XIX wieku była częścią rosyjskiego imperium, a przez wcześniejsze 600 lat – Szwecji. Została uwzględniona w sekretnym pakcie Ribbentrop-Mołotow, który podzielił Europę Środkowo-Wschodnią pomiędzy Niemcy i Związek Sowiecki. Finlandia została przyznana temu drugiemu.
Mimo to Finlandia w przeciwieństwie do wszystkich innych części rosyjskiego imperium i wielu państw w Europie Środkowo-Wschodniej – obecnie licząca niecałe 6 mln mieszkańców i mająca granicę z Rosją o długości 1300 km – nigdy nie straciła niepodległości ani demokracji. Nie zawdzięcza tego zachodniemu wsparciu, lecz wytrwałości swojego społeczeństwa, uczciwości swoich elit i twardemu realizmowi człowieka, który dowodził armią podczas wojny. Carl Gustaf Mannerheim, o którym mowa, w przeszłości pełnił funkcję generała Armii Imperium Rosyjskiego i był równie zdecydowany podjąć walkę, jak zawrzeć gorzki pokój.
W marcu 1940 roku, po „16 tygodniach krwawych nieustannych walk toczących się dniem i nocą” Mannerhaim zwrócił się do swoich żołnierzy.
– Nasza armia nadal nie została pokonana przez wroga, który mimo ogromnych strat ciągle rośnie w siłę – powiedział. Zbyt mała skala zachodniego wsparcia oraz przytłaczająca siła i brutalność wroga, „którego filozofia życia i zasady moralne są odmienne od naszych”, sprawiły, że choć Stalin nie osiągnął swoich maksymalistycznych celów, Finlandia i tak musiała stracić ziemie. Nie straciła jednak obywateli.
– Musimy być gotowi bronić naszej zmniejszonej ojczyzny z takim samym zapałem i takim samym ogniem, z jakimi broniliśmy naszej niepodzielonej ojczyzny – powiedział Mannerheim.
Cała populacja fińskiej Karelii – ponad 400 tys. osób – została ewakuowana po zakończeniu wojny zimowej i późniejszej wojny kontynuacyjnej, w której Finlandia chwilowo nawet wypchnęła Rosjan z tego terytorium.
Pokój nie był sprawiedliwy, ale mógł być gorszy
Doświadczenia Finlandii są przywoływane od początku wojny w Ukrainie – zarówno jako przykład tego, czego unikać, jak i tego, co robić. Przemówienie Mannerheima przewijało się w gabinecie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w pierwszych miesiącach wojny, ale później zostało odłożone na bok.
Pokój, który został narzucony Finlandii w 1944 r., raczej nie był sprawiedliwy, ale mógł być gorszy. Finlandia oddała ponad 10 proc. swojego terytorium, w tym Karelię i połowę jeziora Ładoga. Jej armia została ograniczona, tak samo, jak możliwość dołączenia do NATO. Została zmuszona do pozwolenia Rosjanom na utrzymanie bazy marynarki wojennej na Porkkali – półwyspie w Zatoce Fińskiej zaledwie 30 km od stolicy. A ponieważ Finlandia była sprzymierzeńcem III Rzeszy, musiała także wypłacić reparacje Związkowi Radzieckiemu, który zaatakował ją pięć lat wcześniej.
Dla większości świata to była porażka. Dla Stubba, którego ojciec urodził się na terytorium anektowanym przez ZSRR, i którego dom letniskowy znajduje się na półwyspie Porkkala, sytuacja wygląda inaczej.
Finlandia może być wzorem dla Ukrainy
Pozbawiona jakichkolwiek gwarancji bezpieczeństwa od Zachodu lub kogokolwiek innego Finlandia wykorzystała swoją niepodległość nie do tego, by zwrócić się przeciwko Rosji – co niemal na pewno skończyłoby się kolejną inwazją – lecz by zbudować jedno z najlepiej prosperujących państw w Europie.
– Ludzie nie czekali na idealne warunki. Pracowali z tym, co mieli – tłumaczy Risto Penttila, ekspert od polityki zagranicznej.
W polityce i mediach Finlandia ostrożnie unikała czegokolwiek, co mogłoby zdenerwować Moskwę. Dla większości ludzi z zewnątrz była to służalcza forma ustępstw, która zyskała nazwę „finlandyzacji”. Dla Stubba i większości jego rodaków „była to definicja realpolitik w momencie, gdy nie mieliśmy innego wyboru”. Pozwoliło to Finlandii trzymać się swoich wartości: powszechnej edukacji, opieki społecznej i praworządności.

Na długo, zanim dołączyła do NATO w 2023 r. Finlandia opracowała system „obrony totalnej” polegającej na obowiązkowej służbie wojskowej i dobrowolnemu udziałowi prywatnych przedsiębiorstw. Pobór sprawia, że Finlandia ma niemal milion wytrenowanych rezerwistów.
Premier z lat 90. Esko Aho uważa, że nie byłoby to możliwe bez poczucia słuszności.
– Finlandia była w stanie stworzyć system obrony narodowej nie tylko z uwagi na zagrożenie ze strony Rosji, ale dlatego, że miała coś, czego warto bronić.
Stubb uważa, że Ukraina jest obecnie w lepszej sytuacji niż Finlandia w 1944 r., która była „zniszczonym, bardzo biednym krajem” niemającym żadnego wsparcia z zewnątrz.
Ukraina ma sojuszników, którzy pracują nad gwarancjami bezpieczeństwa i pomagają jej gospodarczo. Według prezydenta Finlandii Ukraina może żyć przeszłością i ubolewać nad niesprawiedliwością świata albo może „zebrać się do kupy, odbudować i uwierzyć we własną przyszłość” – eliminując korupcję, wspierając wolność i sprawiedliwość społeczną, pozbywając się cynizmu.
Właśnie taki wybór ją czeka.
Tekst przetłumaczony z „The Economist”© The Economist Newspaper Limited, London, 2025
Tłumaczenie: Krzysztof Ryncarz
Tytuł, śródtytuły, lead oraz skróty pochodzą od redakcji
-
„The Washington Post”: Ukraina wciąż może przegrać tę wojnę
-
„The Washington Post”: Tajne „treningi” Zełenskiego. Tak uczył się „obsługi” Trumpa