27-letni togijski student w rodzinnych stronach był uważany za zaginionego, aż do końca marca, kiedy to niespodziewanie pojawił się w mediach społecznościowych. Dosseh K. wziął wówczas udział w wywiadzie na ukraińskim kanale „Apostle Dmytro Karpenko”, gdzie regularnie publikowane są rozmowy z pojmanymi rosyjskimi żołnierzami. Togijczyk opowiedział w nim o swoim udziale w walkach po stronie Rosjan, które nazwał „przymusowym rajdem”.
Wojna w Ukrainie. Togijski student w rosyjskiej armii. Historia Dosseha K.
30 kwietnia togijskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych potwierdziło, że kilku obywateli Togo zostało „schwytanych i zatrzymanych” przez ukraińskie wojsko. „Większość tych rodaków, zwłaszcza młodych studentów, opuściła Togo w ramach rzekomych stypendiów oferowanych przez struktury, które miały mieć siedzibę w Rosji” – czytamy w oświadczeniu.
Afrykańska filia francuskiego dziennika „Le Monde” dotarła do starszego brata Dosseha K. – Michela. Mężczyzna nie ma wątpliwości, że 27-latek nie zaciągnął się dobrowolnie. – Nawet kiedy był w Togo, zaproponowano mu wstąpienie do wojska, ale odmówił. Dosseh nie jest żołnierzem. Dlaczego więc miałby się na to zgodzić? Za jaką cene? – przekonywał w rozmowie z gazetą.
„Le Monde” ujawnia, że Dosseh pochodzi z okolic nadmorskiego miasteczka Aného, 40 km na wschód od stolicy Togo. Michel twierdzi, że jego brat był „genialnym uczniem”. Po ukończeniu studiów historycznych na Uniwersytecie w Lomé był nauczycielemw prywatnej szkole, ale pensja okazała się za niska. – Wrócił więc do rodzinnej wioski, aby zająć się rolnictwem. Następnie próbował szczęścia w Ghanie, gdzie wykonywał szereg prac dorywczych, po czym wrócił do Lomé. Kiedy wyjechał do Rosji, pracował w pralni chemicznej – opisuje Michel. Jak dodał, Rosja nie była ponoć pierwszym wyborem jego brata, który bez powodzenia próbował wcześniej wyjechać do Kanady i Francji.
Saratów jak magnes. „Jak na Rosję to szybko i tanio”
Kolejnych informacji o swojej podróży do Rosji udziela sam zainteresowany. – Moi przyjaciele powiedzieli mi: „jak na Rosję, to jest szybkie (ubieganie się o wyjazd – red.) i nie kosztuje dużo”. Próbowałem i udało się – wyjaśnia Dosseh K. we wspomnianym nagraniu. Mówi, że otrzymał list potwierdzający przyjęcie na studia farmaceutyczne na Uniwersytecie Państwowym w Saratowie.
Jak twierdzi, z papierami udał się prosto do ambasady rosyjskiej w Beninie, gdzie wydano mu dziewięćdziesięciodniową wizę studencką.Według „Le Monde” wiza ta była „śmiesznie tania”, kosztowała bowiem w przeliczeniu około 32,50 zł. Dziennik zauważa, że to dziesięciokrotnie mniej niż kosztuje wiza do Francji. 21 września 2024 Dosseh K. miał udać się samolotem do Moskwy.
W wywiadzie z ukraińskim dziennikarzem 27-latek mówi, że do Saratowa dotarł samochodem wraz z pięcioma innymi Togijczykami.Informację tępotwierdza francuski dziennik, powołując się na relację innego studenta z Afryki Zachodniej. Mężczyzna ten pragnął pozostać anonimowy.
– Dzisiaj, kiedy Rosjanin widzi czarnego mężczyznę na ulicach Saratowa, pierwsze pytanie, jakie zadaje, brzmi: ’Czy pochodzisz z Togo? – opisuje rozmówca „Le Monde”. Jak dodał, Togijczycy żyjący w Saratowie „nie mówią prawdy o warunkach życia i obiecują innym Afrykańczykom eldorado”. Przez promowanie wyjazdu do Saratowa wśród swoich rodaków mogą „łatwo wyciągnąć od nich pieniądze za pośrednictwem płatnego wsparcia na przyjazd do Rosji”.
Wojna w Ukrainie. Togijczycy w rosyjskim wojsku
Z danych przekazanych „Le Monde” przez ambasadora Rosji w Beninie i Togo wynika, że w 2024 r. Togijczykom przyznano co najmniej 86 stypendiów, w porównaniu z dziesięcioma w 2022 r. Gazeta ustaliła, że w tym roku Rosja spodziewa się przyjazdu ponad 47 000 afrykańskich studentów. Ci, którzy planują życie w Rosji muszą jednak znaleźć pieniądze na codzienne wydatki, a także rozwiązanie, które pozwoli im odnowić wizę.
Według wspomnianego studenta w całym mieście wiszą plakaty zachęcające do wstąpienia do wojska, które jest także sposobem „na zdobycie papierów”. Mężczyzna zauważa, że gdy tylko wiza wygasa, Rosjanie proponują takim osobom wstąpienie do wojska. Tym, którzy podpisują kontrakt wypłaca się w przeliczeniu ponad 9 tys. zł – ustaliła gazeta.
Dosseh K. twierdzi, że w jego przypadku sprawy miały się nieco inaczej. W grudniu miał udać się z kolegą na komisariat saratowksiej policji, aby rozeznać się, czy mógłby się tam zatrudnić. Zamiast tego obaj mężczyźni mieli zostali zmuszeni do podpisania kontraktu wojskowego. 27-latek przekonuje, że nie wiedział „co to jest”, gdyż nie czyta po rosyjsku i w ogóle słabo się nim posługuje.
Chytry plan Rosji? „Wiza studencka jak furtka do armii”
Dosseh K. utrzymuje, że gdy tylko z kolegą zdali sobie sprawę, że Rosjanie chcą wysłać ich na wojnę, próbowali uciec. Zostali jednak złapani i wysłani na szkolenie wojskowe do obwodu donieckiego. Dosseh K. miał trafić na front po dwóch miesiącach. Zanim został schwytany przez ukraińską armię, z powodu zimna nabawił się martwicy dłoni i stóp, przez co grozi mu amputacja.
„Le Monde” przekazał że Michel udał się w sprawie brata do rosyjskiej ambasady w benińskim Kotonu, gdzie przekonywano go, że „Dosseh wstąpił do armii z własnej woli”. Gazeta ustaliła, że Dosseh K. nie był jedynym Togijczykiem, który walczył po stronie Rosji w wojnie z Ukrainą.
– Krąży między nami kilka zdjęć nowych studentów, którzy poszli walczyć – ujawnia w rozmowie z dziennikiem wspomniany student z Afryki Zachodniej. Jak dodaje, „niektórzy zaciągają się do wojska już pierwszym miesiącu studiów, tak jakby wiza studencka była tylko sposobem na wstąpienie do armii”.
- Jeniec wyznał, jak trafił na front. Nieoficjalnie: To prawdopodobnie imigrant zarobkowy
- Rosjanie werbują ich obywateli do armii. Zdecydowana reakcja władz