Kwestia naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony była tematem wywiadu Herfrieda Muenklera opublikowanego w tygodniku „Die Zeit”.
Niemiecki politolog przekonuje, że całość jest „alarmującym wydarzeniem” z punktu widzenia polityki bezpieczeństwa w całej Europie. I chociaż drony nie były uzbrojone w ładunki wybuchowe, to zdaniem Muenklera, nie wolno tego bagatelizować.
Rosyjskie drony nad Polską. Niemiecki politolog o rozkazie z Kremla
Zdaniem politologa, należy podkreślić, że naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej nie było dziełem przypadku, a skrzętnie zaplanowanym działaniem. Co więcej, według analityka, nie była to inicjatywa rosyjskich wojskowych, a władz Rosji.
Nawet jeśli to nie Władimir Putin osobiście zlecił przeprowadzenie operacji, to na pewno musiał ją zaakceptować. Według Muenklera oznacza to, że rosyjskie działania miały nie tylko cel wojskowy, ale także polityczny.
Jak przekonuje niemiecki analityk, w planach Moskwy mogło być maksymalne skupienie uwagi na wschodniej flance NATO. Dzięki temu odwróciłoby to uwagę Zachodu od sytuacji Ukrainy, a finalnie mogłoby również oznaczać wstrzymanie kolejnych pakietów pomocowych.
– Można to nazwać utworzeniem (przez Rosję) drugiego frontu – podkreślił Muenkler.