Do ukraińskiego uderzenia doszło w niedzielę. „Ukraińskie Siły Zbrojne przeprowadziły zmasowany atak na obwód biełgorodzki, raniąc dwie osoby” – przekazał wtedy gubernator Wiaczesław Gładkow.
Putinowski namiestnik dodał, że przerwy w dostawie energii elektrycznej są „poważne”, a sytuacja „trudna”. Miejskie wodociągi i szpitale musiały przełączyć się na zapasowe źródła zasilania.
Kijów uderza w Biełgorod. Miasto bez prądu, częściowo bez wody
Według rosyjskiego Ministerstwa Obrony, 28 września w obwodzie biełgorodzkim zniszczono siedem dronów Sił Zbrojnych Ukrainy.
„Radzimy sobie obecnie ze skutkami i podejmujemy wszelkie możliwe środki, by podłączyć wszystko do zapasowego generatora, by zaspokoić potrzeby ludności i naszych przedsiębiorstw” – informował w mediach społecznościowych Gładkow.
Internauci rosyjscy skarżyli się także na brak dostępu do wody w części miasta. Z kolei prądu zabrakło także w miejscowościach Stary Oskoł oraz Szebiekino.
Wojna w Ukrainie. Biełgorod bez prądu, Kijów nie potwierdza
Kijów nie potwierdził rewelacji lokalnych rosyjskich urzędników. Do ataku doszło kilkanaście godzin po przeprowadzonym przez wroga zmasowanego ataku. W akcji zastosowano roje dronów i rakiet. Użyto blisko 500 bezzałogowców, a wszystko trwało 12 godzin. Prezydent Ukrainy przekazał, że w ataku zginęły co najmniej cztery osoby.
Wołodymyr Zełenski podkreślił, że wśród ostrzelanych obiektów znalazły się zwykłe zakłady, m.in. piekarnia i fabryka opon. Rosyjskie pociski trafiły też w budynki mieszkalne.
Polityk oskarżył Kreml o świadome terroryzowanie ludności cywilnej i „złożenie deklaracji” tym atakiem – tuż po zakończonym w sobotę tygodniu obrad Zgromadzenia Ogólnego ONZ. „Moskwa pokazuje, że chce dalej walczyć i zabijać. Świat musi odpowiedzieć największą możliwą presją” – napisał prezydent.