W skrócie
-
Doradca prezydenta Ukrainy odebrał telefon z groźbą kapitulacji od Rosji.
-
Andrij Jermak stanowczo odmówił żądaniu poddania się, odpowiadając zdecydowanie.
-
Władze Ukrainy pozostały w Kijowie, gotowe na walkę i nieugięte wobec presji.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
„Financial Times” opisał wydarzenia z pierwszych dni pełnoskalowej wojny, która wybuchła 24 lutego 2022 roku. Władze Ukrainy pozostały wówczas w Kijowie i czekały na moment, w którym Rosja przepuści szturm na miasto.
W pierwszych godzinach zarówno Wołodymyr Zełenski, jak i jego współpracownicy, mieli przy sobie karabiny.
– Miały służyć do przedarcia się na zewnątrz… albo do godnej śmierci – wspomina prezydencki doradca Andrij Jermak.
– Nie bałem się o siebie – powiedział. – Bałem się o swoją rodzinę i naród ukraiński – dodał Jermak.
Wojna w Ukrainie. Człowiek Zełenskiego odebrał telefon z Kremla. Stanowcza reakcja
W pierwszych dniach rosyjskiej inwazji Jermak odebrał telefon z Rosji. Dzwonił Dmitrij Kozak, zastępca szefa administracji Władimira Putina.
– Przekonaj Zełenskiego, żeby się poddał, albo nastąpi całkowite zniszczenie – miał grozić Kozak.
– Idź do diabła – odpowiedział Andrij Jermak, po czym odłożył słuchawkę. Jak piszą media, miał być to gest gotowości do walki do ostatniej kropli krwi.