Ptaki należące do krukowatych słyną z inteligencji. Swego czasu to właśnie sroki (acz nie wszystkie) przeszły test lustra, który polega na rozpoznawaniu samoświadomości. Zarówno sroki, jak i kawki, wrony czy kruki są zwierzętami znanymi z wielkiego sprytu, który jest ściśle związany z tą inteligencją. Nie powinno zatem dziwić, że to właśnie one opanowały miasta i tak sprawnie zaadaptowały się do życia blisko człowieka i jego siedzib.
To dzisiaj wydaje się zupełnie normalne i niemal naturalne, że skoro mamy miasta, to żyją w nich także sroki. Opanowały je do tego stopnia, że stały się jednymi z najbardziej charakterystycznych ptaków miejskich. Skrzeczenie srok słychać wszędzie w Polsce, od Szczecina po Przemyśl, ale mało komu przyjdzie do głowy, że słychać je dopiero od… niedawna. Od raptem pół wieku, co w wypadku synantropizacji zwierząt, czyli ich wkraczania do ludzkich miast, jest okresem bardzo krótkim. Wiele widywanych dzisiaj w miejskiej przestrzeni zwierząt rozpoczęło proces podboju już w czasie rewolucji przemysłowej w XIX wieku. U sroki były to dopiero lata siedemdziesiąte.
Sroki bardzo późno zjawiły się w miastach
Ornitologowie są tu zgodni, że nasi dziadkowie i pokolenia sprzed 50 lat nie widywali ich w mieście i nie słyszeli ich skrzeku. Sroki nie tylko nie wkraczały do miast, ale wręcz ich unikały. Nie tak łatwo dzisiaj odtworzyć, gdzie pierwotnie mieszkały, ale na podstawie dawnych opisów i obecnych obserwacji można uznać, że były to zadrzewienia nad wodą i obrzeża lasów. Struktura gniazd sroczych jest przystosowana do ich budowy i umieszczania w ciernistych zaroślach, więc pewnie te ptaki ich szukały. Być może sroki gustowały w otwartych terenach stepowych, natomiast z całą pewnością unikały lasów i do dzisiaj zresztą unikały.
W lasach niemal ich nie ma, na przedmieściach miast i w małych miejscowościach przyleśnych – również. Już to wskazuje na fakt, że mimo dużej inteligencji i przebojowości srok, ptak ten ma spore ograniczenia związane ze sposobem bycia i środowiskiem, jakie jej pasuje. To o tyle istotne, że sroka zajmuje określone miejsce w ekosystemach, także w gronie ptaków krukowatych ma pewną niszę i półkę do zagospodarowania.
Warto tu zwrócić uwagę, jak wyglądają polskie ptaki krukowate i jak są zróżnicowane. Od małej kawki przez większą srokę, dalej przez jeszcze większą wronę po sporego już gawrona i ogromnego kruka – każdy ptak jest inny, ma inne gabaryty i inaczej żyje. Dzięki temu nie wchodzą sobie w drogę, mogą żyć obok siebie.
Urbanizacja odciska piętno na ptakach
Do czasu jednak. Urbanizacja i idące za trym wchodzenie zwierząt, w tym ptaków krukowatych do miast wiele tu zmienia. Przede wszystkim sprawia, że liczba ptaków jest mało stabilna. Często potrafi gwałtownie wzrosnąć. Tak gwałtownie, że reszta ekosystemu nie jest do tego przystosowana.
Wrony są w świecie krukowatych najbliżej srok, ale nie stanowiły dla nich dotąd dużej konkurencji. Do tej pory. Od pewnego czasu naukowcy zauważają wyraźny regres i wycofywanie się srok z wielu dotychczasowych miejsc. Wiążą to właśnie z presją wrony.

Mówimy o wronie siwej, bo czarnowron w Polsce jest bez porównania rzadszy. To zupełnie inny rząd liczb pod względem populacji. Czarnowron, zwany też wroną czarną to ptak jednolicie czarny i zamieszkujący zwłaszcza zachodnią Europę. Polska, szczególnie jej zachodnia część to granica jego zasięgu na wschodzie. To ten ptak odpowiada za fakt, że w wielu baśniach i podaniach pochodzących z Niemiec czy Francji wrona kojarzy się z kolorem czarnym. W wypadku Polski o wiele pospolitsza jest wrona siwa o czarnej tylko głowie, piersi i skrzydłach, a reszcie popielatej, szarej czy kremowej. Ten gatunek pochodzi ze wschodu Europy.
– Procesy urbanizacyjne idą ze wschodu. Tak jest w przypadku kwiczoła, tak jest w wypadku wrony siwej – mówi prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. – Te procesy oznaczają, że coraz więcej wron siwych pojawia się w polskich miastach.
Wrony nie unikają lasów tak jak sroki
Ten ptak kiedyś także trzymał się zarośli i zadrzewień nad wodą, ale – w odróżnieniu od srok – nie unikał lasów i radził sobie w nich. Przy czym wrona nigdy nie żyła w głębi lasu, raczej bliżej obrzeży. – Sroka ma problem z lasem, gdyż z uwagi na swoje rozmiary może tam łatwo paść łupem jastrzębia, związanego ze skupiskami drzew – wyjaśnia prof. Piotr Tryjanowski. – Wrona ma tu większe pole manewru. Istnieją jednak miasta otoczone lasami, w których sroki świetnie sobie radzą np. Zielona Góra.

Do miast w Polsce weszła wcześniej niż sroka, bo już w latach trzydziestych w Warszawie i potem zaraz po II wojnie światowej w Poznaniu. Pozostałe duże miasta jak Kraków, Gdańsk Łódź czy Wrocław wrona siwa zasiedliła dopiero w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, zapewne nie bez związku ze zmianami zachodzącymi w krajobrazie rolniczym. Robiła to mniej ekspansywnie niż sroka i w porównaniu z nią niewiele wron w miastach żyło.
Teraz sytuacja się zmienia. Rośnie liczba wron siwych w przestrzeni miejskiej w Polsce. – I te ptaki zamieszkują w mieście niemal te same nisze i okolice, które zamieszkują sroki. O ile poza przestrzenią miejską ta konkurencja nie jest aż tak duża, to w miastach już tak – mówi prof. Piotr Tryjanowski. – A duży może więcej. Sroka przy całej swej przedsiębiorczości nie ma szans.
Różnica w rozmiarach między sroką a wroną siwą jest jak 1:4. Wrona jest czterokrotnie cięższa, ma też większy dziób i sporą siłę. – Potrafi zrobić to, czego nie jest w stanie zrobić sroka np. rozrywać worki ze śmieciami w śmietnikach i na wysypiskach – mówi poznański ornitolog.
To dlatego wrony spotyka się tak często blisko śmietników, aczkolwiek teraz kolonizują coraz więcej przestrzeni. I nie zawsze opuszczają miasta latem, jak robiły dotąd. Teraz zostają tu przez cały rok. Sroka to odczuwa.

Sroki oskarża się o plądrowanie gniazd
Nie wszyscy dostrzegą tę istotną zmianę, zwłaszcza że sroka jest oskarżana o plądrowanie gniazd innych ptaków, np. wróbli. Prof. Tadeusz Mizera z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu dodaje, że zagrożenie ze strony srok i innych ptaków krukowatych dotyczy piskląt wróbli. Wiąże się z okresem, gdy ptaki są najbardziej bezradne. – Stary wróbel raczej nie jest zagrożony, pisklęta także nie, gdyż sroka nie wyciągnie ich z budki czy dobrze ukrytego gniazda. Kiedy jednak młode opuszczają gniazdo i jeszcze nie są zbyt zaradne ani doświadczone, wówczas atak sroki jest szczególnie niebezpieczny – mówi.
Z kolei strona rządowa gov.pl pisze, że zagrożenie dla ptaków ze strony sroki jest wyolbrzymione. „Mimo iż indywidualne obserwacje mogą wskazywać, że jej obecność wpływa negatywnie na populacje innych gatunków, w tym drobnych ptaków wróblowych, badania nie wykazują istotnego wpływu sroki na populacje ptaków śpiewających.” – podaje Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.