Artykuł „Le Monde” o cichej współpracy szefowej KE z Donaldem Tuskiem niesie się szerokim echem w polskich mediach społecznościowych. Dzięki współpracy Interii z tym czołowym francuskim dziennikiem – publikujemy ten tekst w całości.
Kiedy w jednym z 27 krajów Unii Europejskiej (UE) odbywają się wybory, przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen zawsze stara się nie opowiadać publicznie po żadnej ze stron. Niemniej za kulisami wie, jak zrobić to, co konieczne, aby w razie potrzeby pomóc obozowi proeuropejskiemu, którego przeciwnicy – w czasach rosnącego nacjonalizmu – dostają wiatru w żagle.
Zgodnie z tym zwyczajem Ursula von der Leyenstara się ułatwić życie polskiemu premierowi, dla którego kluczowe są wybory prezydenckie, odbywające się 18 maja i 1 czerwca.
Ursula von der Leyen i jej dług wdzięczności wobec Donalda Tuska
Po odsunięciu PiS od władzy pod koniec 2023 r., Donald Tusk walczy obecnie o odebranie tej partii stanowiska głowy państwa. Dzięki związanemu z urzędem prezydenta prawu weta narodowo-populistyczna partia zachowuje bowiem znaczące wpływy. Jeśli mu się to nie uda, nie będzie miał narzędzi do prowadzenia swojej polityki.
Ursula von der Leyen dobrze zna Donalda Tuska, który podobnie jak ona wywodzi się z szeregów Europejskiej Partii Ludowej (EPP) – największej siły politycznej na Starym Kontynencie. Może być mu nawet wdzięczna za pomoc w ponownym wyborze na szefową unijnej egzekutywy po wyborach europejskich w czerwcu 2024 r.
Poza powyższym, Ursula von der Leyen – podobnie jak Europejczycy – ma interes w tym, aby Donald Tusk umocnił swoją pozycję. Unijny obóz nacjonalistyczny, uosabiany przez Viktora Orbana na Węgrzech, Roberta Ficę na Słowacji i Giorgię Meloni we Włoszech, może w nadchodzących miesiącach jeszcze bardziej się wzmocnić.
Polska zajmuje obecnie kluczowe miejsce w Europie, której polityczne barycentrum przesunęło się na wschód w wyniku wojny w Ukrainie. Warszawa jest bardzo przywiązana do zaciekle antyrosyjskiego Kijowa, a w ciągu ostatnich trzech lat znacznie zwiększyła wydatki na obronność. Polska jest obecnie filarem NATO, a jej gospodarka dynamicznie się rozwija.
– Donald Tusk korzysta z dużych pokładów dobrej woli ze strony Komisji i innych stolic, co jest normalne – mówi jeden z europejskich dyplomatów.
Polski premier mógł się o tym upewnić szybko po dojściu do władzy. Już w lutym 2024 r. Komisja ogłosiła uruchomienie 137 mld euro z funduszy unijnych, do których Polska nie miała dostępu z powodu łamania praworządności. Nie czekając na skuteczną realizację jego programu, podała nowemu premierowi pomocną dłoń.
Mianując komisarzy, Ursula von der Leyen przyznała Polsce szczególne miejsce, powierzając Piotrowi Serafinowi strategiczną tekę unijnego budżetu.
W okresie poprzedzającym wybory prezydenckie w Polsce przewodnicząca Komisji Europejskiej wykazała się jeszcze większą wyrozumiałością. 7 lutego nie protestowała, gdy Donald Tusk podczas konferencji prasowej w Gdańsku, w jej obecności oświadczył, że Polska nie będzie wdrażać europejskiego Paktu o migracji i azylu.
Choć przepisy, które mają wejść w życie w 2026 r., są wiążące, szefowa Komisji zdaje sobie sprawę, jak drażliwy w Polsce jest temat imigracji. Wolała go więc nie poruszać, licząc na to, że po wiosennych wyborach Donald Tusk wykaże większe skłonności do przestrzegania prawa. Polski premier wyjaśnił, że mimo „przyjaźni”, jaką darzy Ursulę von der Leyen, nie pozwoli sobie na „emocje” w tej kwestii.
Europejski dyplomata przyznaje: U innych byśmy tego nie tolerowali
Szef rządu w Warszawie kilkakrotnie wypowiadał się również w sprawie Europejskiego Zielonego Ładu – strategii mającej doprowadzić do neutralności węglowej do 2027 r., która nie cieszy się w Polsce popularnością. Donald Tusk stwierdził, że uważa tę politykę za szkodliwą dla europejskiej konkurencyjności i siły nabywczej gospodarstw domowych.
– Tolerujemy pewne stanowiska Donalda Tuska, których nie tolerowalibyśmy wobec innych – przyznaje jeden z europejskich dyplomatów.
W każdym razie Ursula von der Leyen nie wydaje urażona. Aby nie wprawić w zakłopotanie polskiego premiera, zdecydowała się nawet przesunąć publikację celu redukcji emisji CO2 do 2040 r., która miała przypadać na pierwszy kwartał.
Aby nie stawiać Warszawy w niewygodnej sytuacji, Komisja opóźniła również decyzje, które miała podjąć (po 5 czerwca) w celu regulacji wymiany między Unią a Ukrainą – kolejna kwestia, która w Polsce wiąże się z dużym ryzykiem politycznym, jako że rolnicy obawiają się konkurencji z Ukrainy.
KE już ostrzegła, że się nie wyrobi i zastosowane zostaną środki przejściowe. Co do ratyfikacji umowy handlowej z czterema krajami Mercosur (Argentyna, Brazylia, Paragwaj i Urugwaj) – która również nie spotyka się z aprobatą polskich rolników – Polska ma kolejny powód do radości; Komisja się nie spieszy.
Jak zachowa się Donald Tusk po wyborach?
Czy Donald Tusk wróci do bardziej konstruktywnego zachowania? – Zobaczymy – komentuje europejski dyplomata.
W istocie nikt w Brukseli nie wątpi w europejskie zobowiązania byłego przewodniczącego Rady (2014-2019). Jednak nawet jeśli jego obozowi uda się wygrać wybory prezydenckie, polski krajobraz polityczny pozostanie spolaryzowany, a „drażliwe” kwestie, jak imigracja, Zielony Ład czy import produktów rolnych, nie znikną.
Jeśli chodzi o kwestię Ameryki – w momencie, gdy Unia musi podejmować strategiczne decyzje, czy to w zakresie handlu, czy zakupu sprzętu wojskowego – Polska również nie daje jednoznacznych sygnałów. Donald Trump cieszy się nad Wisłą bowiem sporą popularnością i gdyby stosunki między Europejczykami a Waszyngtonem stały się jeszcze bardziej napięte, nie jest pewne, czy Donald Tusk zagra do jednej, unijnej bramki.
Artykuł przetłumaczony z „Le Monde”. Autorka: Virginie Malingre
Tekst dostępny w oryginale na stronie „Le Monde”
Tłumaczenie: Nina Nowakowska
Tytuł, śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji
- Szwedzka prasa z uznaniem o Tusku. „Odpowiedź na Trumpa”
- Państwa patrzą na Polskę. Kluczowa rola Tuska w Unii Europejskiej