-
Dwaj sędziowie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych zostali odsunięci od orzekania w sprawie protestów wyborczych z powodu zawieszania postępowań.
-
Sąd Najwyższy odrzucił wniosek Prokuratora Generalnego o przekazywanie mu wszystkich formalnie poprawnych protestów wyborczych.
-
Większość protestów, które wpłynęły do SN po wyborach, to wzory powielane przez obywateli, często z błędnymi danymi.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Dwaj sędziowie otwarcie kwestionujący Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego – Leszek Bosek i Grzegorz Żmij – nie będą orzekać w sprawie protestów wyborczych – powiadomił w rozmowie z TVN24 sędzia SN Piotr Prusinowski. Decyzję podjął kierujący organem Krzysztof Wiak.
Powodem ma być – według Prusinowskiego – dotychczasowe działanie sędziów dotyczące przydzielanych im postępowań – te miały być przez nich konsekwentnie zawieszane. Bosek i Żmij zwrócili się już w sprawie do rzecznika dyscyplinarnego SN.
Protesty wyborcze. Dwaj sędziowie odsunięci od orzekania
Do sprawy odniósł się rzecznik SN Aleksander Stępkowski. W rozmowie z TVN24 wskazał, że instytucji zależy na „rozpoznaniu wszystkich protestów wyborczych i podjęciu uchwały w przedmiocie ważności wyboru prezydenta”.
– Natomiast dwóch sędziów zawiesza regularnie postępowania, uniemożliwiając procedowanie w tych sprawach (…), ci sędziowie odmawiają orzekania, uznają, że Izba nie powinna funkcjonować w takiej formie – powiedział Stępkowski, dodając, że Bosek i Żmij powinni „złożyć urząd”, jeśli nie pasują im ramy prawne, w jakich funkcjonuje IKNiSP.
W poprzednich miesiącach sędziowie Bosek i Żmij wskazywali, że postępowania w tej Izbie powinny być zawieszane. W połowie maja 2025 roku, gdy SN stwierdził ważność marcowych wyborów uzupełniających do Senatu w Krakowie, dwaj sędziowie zgłosili zdania odrębne do tamtej uchwały. „SN nie może abstrahować od orzecznictwa TSUE i ETPC oraz własnego orzecznictwa i orzecznictwa TK, nawet wtedy, gdy orzeka w sprawach pozbawionych komponentu unijnego, bądź międzynarodowego” – uzasadniał wtedy sędzia Bosek.
Protesty wyborcze. SN odmawia przekazania wszystkich Adamowi Bodnarowi
Adam Bodnar oświadczył w zeszłym tygodniu, że orzeczenia wydawane przez sędziów IKNiSP nie będą mogły zostać uznane za podjęte w sposób niezależny i bezstronny. Według niego w sprawie protestów wyborczych oraz ważności wyborów powinni orzekać sędziowie Izby Pracy SN.
Bodnar zwrócił się też do SN o przesyłanie mu wszystkich spełniających wymogi formalne protestów wyborczych, a nie tylko ich części. SN nie przychylił się do jego wniosku.
„W nadesłanej odpowiedzi wskazano, że decyzje o doręczeniu protestów uczestnikom postępowania pozostają w kompetencji przewodniczących składu orzekającego bądź sędziów sprawozdawców. Podniesiono ponadto, że przekazanie prokuratorowi generalnemu wszystkich przyjętych do rozpoznania protestów wyborczych, spowodowałoby destabilizację pracy Sądu Najwyższego rozpoznającego protesty” – czytamy w oświadczeniu wydanym przez rzeczniczkę PG prok. Annę Adamiak.
W poniedziałek prok. Adamiak poinformowała, że SN skierował do PG łącznie 304 protesty przeciwko ważności wyborów prezydenckich. Ten przedstawił SN zaś 147 stanowisk dotyczących oceny zasadności złożonych protestów.
Pierwsza prezes SN o uchybieniach w części protestów: Będą pozostawione bez rozpoznania
Do SN wpłynęło łącznie ok. 50 tys. protestów wyborczych. Jak wskazała w poniedziałek na antenie Radia Zet pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska, 90 proc. z nich są jednak protestami powielanymi, których wzór został udostępniony wcześniej przez posła Romana Giertycha.
– Z tych „giertychówek”, które wpłynęły do SN, bardzo duża liczba – parę tysięcy protestów – ma PESEL-e posła Giertycha, bo ludzie nie potrafili nawet wpisać swojego PESEL-u. Protest, który jest dotknięty tego typu wadami będzie pozostawiony bez rozpoznania – wspomniała prezes SN.
Jak zaznaczyła, nawiązując do tego typu protestów wyborczych, „taka nieodpowiedzialna akcja, lekkomyślność nie dokuczyła sędziom, nie dokuczyła mnie, jako prezesowi, tylko dokuczyła pracownikom SN„.
– Jeśli wpływa w ciągu paru dni 50 tys. pism procesowych, to proszę sobie wyobrazić ten proces organizacyjno-technicznie. Trzeba każdą z przesyłek otworzyć, przeczytać, ostemplować, zarejestrować w systemie i puścić dalej do oceny – opisywała Manowska.
Na słowa Manowskiej zareagował już Roman Giertych, który zapowiedział podjęcie w sprawie kroków prawnych.
- Wraca sprawa lotu do Smoleńska. Do SN trafiła kasacja od uniewinnienia Arabskiego
- „Reakcja konieczna i niezbędna”. Duda zaniepokojony sytuacją na Bliskim Wschodzie