W PiS wciąż ścierają się dwie koncepcje dotyczące wyborów prezydenckich 2025. Pierwsza to wystawienie sprawdzonego w bojach polityka, druga to szukanie całkiem nowej twarzy z drugiego politycznego szeregu lub całkiem spoza polityki.
Do tej pory wydawało się, że władze PiS stawiają na ten drugi scenariusz. Nieoczekiwanie jednak w partii zawiązała się grupa posłów optujących za innym rozwiązaniem. Chodzi o wystawienie w wyborach prezydenckich Mariusza Błaszczaka. Dyskusja na ten temat miała miejsce na niedawnym prezydium komitetu politycznego PiS, czyli podczas obrad ścisłego kierownictwa partii.
– Prezes dostrzega pewne zalety tego rozwiązania, zwłaszcza, że coraz więcej osób chodzi do niego i zachwala Mariusza jak może, ale nie sądzę, by się na to ostatecznie zdecydował – wskazuje jeden z polityków PiS.
Wybory 2025: Start Mariusza Błaszczaka a kontekst kongresu PiS
Lobbowanie za startem Błaszczaka to, jak słyszymy, element wewnętrznych przepychanek w partii.
– Mariusz jest do przełknięcia właściwie dla każdej frakcji i nie wywołałby kłótni. Inny kandydat, czy byłby to Morawiecki, czy ktoś całkiem spoza partii, to zawsze zwiększone ryzyko wewnętrznych tarć i kolejnych podziałów – uważa nasz rozmówca.
Niemniej jednak są posłowie PiS, którzy przekonują nas, że Błaszczak byłby bardzo dobrym wyborem, a założenie, że potencjalny kandydat PiS aby wygrać, musi w czasie kampanii pozyskać poparcie umiarkowanych wyborców, jest błędne.
– Wybory wygrywa się mobilizacją własnych wyborców. I wokół Błaszczaka jesteśmy w stanie dobrą kampanią zmobilizować naszych sympatyków – przekonuje nas jeden z posłów.
Na drugim biegunie są jednak politycy, którzy uważają coś przeciwnego. Że bez zbudowania szerokiego poparcia, wychodzącego poza standardowy elektorat PiS, kandydat tej partii nie ma szans na zwycięstwo. – Mariusz Błaszczak to kandydat, który może i skonsoliduje partię, ale jedyne co może zrobić, to wejść do drugiej tury i ją przegrać – rozkłada ręce nasz rozmówca.
Prezes PiS chce szukać drugiego Andrzeja Dudy na wybory prezydenckie 2025
Wiele razy podkreślał, że wybór polityka pierwszoligowego wiąże się ze zbyt dużym ryzykiem przegranej, bo taki kandydat obciążony ośmioma latami rządów PiS byłby łatwym celem do ataku w kampanii wyborczej. Dotyczyło to zarówno możliwego startu Mariusza Błaszczaka, Mateusza Morawieckiego jak i np. Przemysława Czarnka.
Dlatego Kaczyński jest zwolennikiem koncepcji znalezienia kandydata nieoczywistego, bez obciążeń, skojarzeń, takiego, który byłby do zaakceptowania przez szersze grono wyborców niż tylko twardy elektorat PiS.
Sęk w tym, że nie ma jednego kandydata, który spełniałby wszystkie oczekiwania kierownictwa partii, a także wszystkie oczekiwania wyborców, o których ci mówią w wewnętrznych badaniach, zleconych przez PiS.
W partii dość powszechne jest przekonanie, że jego kandydatury nie należy jeszcze przekreślać i że to właśnie jego miał na myśli Jarosław Kaczyński, wymieniając w wywiadzie dla Radia Maryja cechy, które powinien mieć kandydat idealny.
Kaczyński mówił wtedy m.in., że taki kandydat musi być „młody, wysoki, okazały, przystojny”. – Wyborcy te wymogi wizerunkowe stawiają wysoko. Musi mieć rodzinę. Musi znać bardzo dobrze język angielski. Najlepiej jakby znał dwa języki – powiedział. Dodał, że musi być też obyty międzynarodowo, „dla którego świat nie jest czymś obcym, który bywał na konferencjach, wykładach”.
Prezes PiS wierzy w możliwość zwycięstwa w wyborach prezydenckich
Zdaniem większości naszych rozmówców Jarosław Kaczyński wciąż bardziej skłania się ku opcji szukania nowego Andrzeja Dudy, czyli postawienia na kogoś nowego, niż wskazania na Mariusza Błaszczaka.
– Wbrew niektórym opiniom, prezes naprawdę wierzy w to, że możemy wygrać te wybory, dlatego nie chce grać jedynie o wejście do drugiej tury, ale o zwycięstwo. W maju przyszłego roku rząd będzie już nieco osłabiony, po trudnej zimie, po podwyżkach cen energii, po wielu innych kryzysach. W tym oraz w dobrze zrobionej kampanii prezes upatruje naszej szansy. – uważa jeden z naszych rozmówców.
Wówczas politycy PiS przekonywali nas, że nie jest wykluczone, że jeśli wskazany w listopadzie kandydat nie sprawdzi się, to można go będzie podmienić na kogoś już sprawdzonego. Tu pojawiały się m.in. nazwiska Mateusza Morawieckiego oraz właśnie Mariusza Błaszczaka.