Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu „Interia Bliżej Świata” publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Brytyjski „The Economist”, z którego pochodzi poniższy artykuł, ukazuje się nieprzerwanie od 1843 r. i należy do najpopularniejszych na świecie magazynów poświęconych tematyce politycznej i biznesowej. Ma opinię jednego z bardziej wpływowych tytułów prasowych na świecie. Tygodnik od samego początku niezmiennie trzyma się liberalnego kursu.
Dwa razy zniknęła z mapy, pochłonięta przez drapieżnych sąsiadów. Po drugiej wojnie światowej wyłoniła się jako radziecki satelita i przetrwała dziesięciolecia ucisku. Dziś Polska przekształciła się w najbardziej nieoczywistą potęgę militarną i gospodarczą Europy – z armią większą niż Wielka Brytania, Francja czy Niemcy i standardami życia, które za moment mogą przyćmić Japonię.
Czy właśnie teraz, gdy Polska powinna znów stanąć dumnie i wysoko, postanowi wyrzec się swoich wpływów?
To pytanie, z którym Polacy mierzą się w decydującej drugiej turze wyborów prezydenckich 1 czerwca. Wizja kandydata popieranego przez partię Prawo i Sprawiedliwość (PiS) to odmiana prawicowego nacjonalizmu, która żywi się konfliktem z sąsiadami Polski i Unią Europejską.
Wizja konkurencyjna, wywodząca się z politycznego centrum, jest taka, że w niebezpiecznym świecie Polska potrzebuje Europy, tak jak Europa potrzebuje Polski jako źródła bezpieczeństwa i dynamiki gospodarczej. Niestety, w tej chwili górą może być prawica.
Polska – krótka historia sukcesu
Przez ostatnie trzy dekady Polska pokazała, jak wiele kraj może osiągnąć dzięki integracji europejskiej i dobrej polityce gospodarczej. Od 1995 r. dochód na osobę wzrósł ponad trzykrotnie. Od czasu przystąpienia do UE w 2004 r. Polska nigdy nie zaznała recesji, poza krótką, szczytową fazą pandemicznego zamknięcia. W ciągu tych dwóch dekad jej średni roczny wzrost wynosił prawie 4 proc..
Owoce tego wzrostu są widoczne w całym kraju. Warszawa, stolica, szczyci się najwyższym budynkiem w Europie poza Rosją, wieżowcem Varso; pod nim tętnią życiem sklepy i kawiarnie projektantów, startupy IT i domy mody. Na zaniedbanej niegdyś wsi piękne drogi, często budowane za pieniądze z UE, krzyżują się z widokiem zadbanych pól, gospodarstw i nowych domów.
Polacy kiedyś masowo wyjeżdżali za granicę w poszukiwaniu pracy, ale od kilku lat bardziej przyciąga ich ojczyzna. Produkcja przemysłowa kwitnie dzięki sąsiedztwu z Niemcami, nawet gdy zachodni sąsiad, podobnie jak większość Europy, pogrążył się w stagnacji. Gdy Niemcy, pod wodzą nowego kanclerza, Friedricha Merza, rozpoczną planowany wzrost wydatków na infrastrukturę i obronę, Polska prawdopodobnie będzie beneficjentem.
Od dawna wyczulona na zagrożenie ze strony Rosji Polska wykorzystała swoje zasoby, aby zwiększyć bezpieczeństwo. Obecnie dysponuje największą armią w Europie po Rosji, Ukrainie i Turcji, a trzecią co do wielkości w NATO. Wydaje ponad 4 proc. swojego PKB rocznie na obronę, znacznie powyżej 2 proc., które były celem NATO od 2014 r., i planuje zwiększyć ten wskaźnik do ponad 5 proc. w przyszłym roku.
Czterej muszkieterowie bezpieczeństwa
Sukces Polski przełożył się na wpływy. Obecnie grupa, która najbardziej liczy się w kwestii bezpieczeństwa europejskiego, jest czasami nazywana czterema muszkieterami: to Wielka Brytania, Francja, Niemicy i właśnie Polska, niczym znakomity szermierz d’Artagnan.
Co znamienne, jej premier Donald Tusk udał się do Kijowa na początku tego miesiąca ze swoimi trzema odpowiednikami, aby podkreślić, że Europa jest gotowa stanąć po stronie Ukrainy, nawet gdy zaangażowanie Ameryki osłabło.
Postawa Polski wyraźnie różni się od pozostałych państw Grupy Wyszehradzkiej. Węgry pod rządami Viktora Orbana i Słowacja pod rządami Roberta Ficy stanęły po stronie Rosji, a nie Ukrainy; a Czechy prawdopodobnie przechylą się w tym kierunku po wyborach w październiku.
Biorąc pod uwagę osiągnięcia Polski, w dużej mierze osiągnięte w ciągu 10 lat, w których PiS sprawował władzę, można by wnioskować, że mogłaby ona kontynuować swój renesans z każdym z kandydatów w czerwcowych wyborach uzupełniających – zwłaszcza że rola prezydenta w Polsce jest mniej wpływowa niż premiera. Takie myślenie byłoby jednak błędem.
Urok polskiej konstytucji i uprawnień prezydenta
Zgodnie z konstytucją weto prezydenta może zostać odrzucone jedynie przez większość trzech piątych w Sejmie, izbie niższej. Takiej większości Donald Tusk nie ma. Obecny prezydent, Andrzej Duda, jest byłym politykiem PiS, który zablokował lub opóźnił wiele reform nowego rządu.
PiS chce, aby jego następcą został Karol Nawrocki, zagorzały ideolog, który byłby jeszcze mniej ustępliwy niż prezydent Duda. Nawrocki niemal na pewno wykorzysta swoje uprawnienia, aby zablokować program Tuska. A to wszystko po to, by utorować drogę do zwycięstwa PiS w kolejnych wyborach parlamentarnych.
Aby wygrać wybory prezydenckie, musiałby liczyć na poparcie skrajnie prawicowych partii, które wykorzystują rosnące nastroje antyukraińskie; jedna z nich jest otwarcie antysemicka.
Dlaczego to ma takie znaczenie? Tusk próbuje uporać się ze skutkami zawłaszczenia państwa przez PiS, po rządach tej partii, które trwały od 2015 do 2023 roku.
W tym czasie, realizując rozsądną politykę gospodarczą i bezpieczeństwa, PiS systematycznie przejmował niezależne instytucje, w tym sądownictwo, media, służbę cywilną i bank centralny. Walki PiS z Brukselą o praworządność spowodowały, że Polska została tymczasowo wykluczona z niektórych programów pomocowych UE.
Natomiast Tusk jest zaangażowanym Europejczykiem – wcześniej pełnił funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej w Brukseli. Pod jego rządami Polska współpracowała z innymi krajami europejskimi w zakresie bezpieczeństwa, dyplomacji i obrony, z korzyścią dla wszystkich.
Gdyby Polacy wykorzystali wybory prezydenckie, aby zagłosować na Rafała Trzaskowskiego, sojusznika Tuska, który jest prezydentem Warszawy, współpraca z UE byłaby łatwiejsza, a wpływy Polski wzrosłyby jeszcze bardziej.
Świat zmienił się od czasu, gdy Tusk objął władzę. Z kolejnym Donaldem z powrotem w Białym Domu zadanie budowania strategicznej autonomii Europy jest nie tylko luksusem, ale pilną koniecznością.
Polska mogłaby nie tylko dać przykład w zakresie bezpieczeństwa, ale także służyć jako potężny głos wspierający Ukrainę i odstraszający Rosję. Pod względem gospodarczym Polska jest przykładem dla krajów Europy Środkowej i Wschodniej. A sam Tusk mógłby być zwolennikiem reform gospodarczych, których UE rozpaczliwie potrzebuje.
Niedzielne wybory w Polsce będą bardzo wyrównane. W pierwszej turze kandydaci skrajnej prawicy zdobyli około 52 proc. głosów. Gdyby Nawrocki wygrał drugą turę, ucierpiałaby zarówno Polska, jak i Europa.
Europa straciłaby źródło dynamiki, a Polska zaryzykowałaby utratę miejsca w sercu Europy, o które tak ciężko zabiegała.
Tekst przetłumaczony z „The Economist”© The Economist Newspaper Limited, London, 2025
Śródtytuły pochodzą od redakcji Interii.