Magda Sakowska: Co mówią sondaże na kilka dni przed wyborami?
Profesor Ryan Hurl, politolog z University of Toronto w Kanadzie: – Poprzednie zwycięstwa konserwatystów w Kanadzie naprawdę zależały od pewnych podziałów na lewym skrzydle spektrum politycznego, gdzie funkcjonowała centrowa Partia Liberalna, ale także NDP (New Democratic Party). Razem te partie zwykle uzyskiwały około 50 procent głosów, jednak ze względu na podział głosów na kilka ugrupowań, to w systemie jednomandatowym, konserwatyści mogli zbliżyć się do większości mając zaledwie 40 procent.
– Myślę, że to z czym teraz mamy do czynienia, to to że Partia Liberalna przesunęła się tak bardzo na lewo w kwestiach, które są istotne dla wyborców NDP, że nie ma już w Kanadzie miejsca dla dwóch partii na lewym skrzydle. Wyborcy NDP po prostu przerzucili swoje głosy na Partię Liberalną. Elektorat się skonsolidował, nie ma rozdrobnienia, co stwarza bardzo trudne warunki dla konserwatystów.
Jaki wpływ na kampanię ma polityka Donalda Trumpa wobec Kanady?
– Nie da się przecenić wpływu Trumpa. Myślę, że Partia Konserwatywna nie przewidziała, jakie mogą być konsekwencje jego ponownego wyboru. Kandyjscy konserwatyści powinni byli przyjąć strategię zdystansowania się od amerykańskiego konserwatyzmu. Kanada w wielu aspektach stała się kulturowo mniej odmienna od USA w ostatnim pokoleniu, a anglojęzyczni Kanadyjczycy są bardziej jak lewicujący Amerykanie. Anglojęzyczna Kanada to w zasadzie jeden wielki „niebieski” stan USA, czyli stan demokratyczny.
– Z tego powodu wrogość Kanadyjczyków wobec Trumpa nie różni się od tej, jaką czują demokraci. To nie jest antyamerykanizm, to antytrumpizm. Trump stosuje sztuczki z psychologii nieruchomości w międzynarodowej dyplomacji. To, co robi, odbija się nie tylko na amerykańskim ruchu konserwatywnym, ale wpływa też na odbiór konserwatystów w Kanadzie. Retoryka Trumpa nacechowana jest niechęcią wobec Kanadyjczyków, co stawia Partię Konserwatywną w niezwykle trudnej sytuacji – i prawdopodobnie przegrają wybory.
To nie nacjonalizm, to nienawiść do Trumpa – i można ją zrozumieć z perspektywy interesu gospodarczego Kanady. Nie sądzę jednak, by ten trend był trwały. Długofalowy dystansu wobec USA jest po prostu niemożliwy.
Pierre Poilievre, lider konserwatystów, bywa nazywany „Donaldem Trumpem Kanady”. Jak bardzo mu to szkodzi?
– Istnieje pewien rodzaj przenikania się kultur, zwłaszcza w sferze online. Retoryka populistycznej prawicy amerykańskiej rozciąga się też na kanadyjski konserwatyzm, co może odbić się na liderach tej partii. Z drugiej strony, Kanada to jednak inny kraj. Ma swoją politykę. Nie można obwiniać kanadyjskich konserwatystów za to, co dzieje się w USA. Tym bardziej fascynujące jest to, jak silny wpływ na nasze wybory ma Trump. Kampanię zdominowała kwestia relacji USA-Kanada i podział konserwatyści-liberałowie, a liberałowie umiejętnie uniknęli dyskusji o swoich ostatnich dziewięciu latach rządów, które – moim zdaniem – nie były udane.
– Dla osób z ugruntowaną pozycją zawodową i mających nieruchomości te lata mogły nie być złe. Ale dla młodych ludzi, którzy wchodzą na rynek pracy i chcą kupić dom, by założyć rodzinę, sytuacja jest fatalna. I nie sądzę, by Partia Liberalna pod przywództwem Marka Carneya różniła się od tego, co było do tej pory. Trump prawdopodobnie pogrzebał szanse konserwatystów, ale zauważalny wzrost poparcia dla nich wśród młodych daje im nadzieję na przyszłość.
Jak ważna dla poparcia dla liberałów jest zmiana lidera – Carney zamiast Trudeau?
– Sądzę, że większy wpływ miały działania Trumpa niż sama zmiana lidera. Ale prawdą jest też, że Trudeau stał się niemal toksyczny – opinia publiczna miała go dość. Carney ma tę przewagę, że nie jest aż tak upartyjniony. Trudeau był jednym z najbardziej stronniczych polityków w historii Kanady – często wypowiadał się o przeciwnikach z pogardą i nienawiścią. Carney sprawia wrażenie dojrzalszego, prezentuje bardziej umiarkowany wizerunek, co podoba się wielu Kanadyjczykom zmęczonym polityczną polaryzacją.
Jak ważne jest dla wyborców, zwłaszcza w czasie wojny handlowej, że Carney zna się na gospodarce i finansach?
– Jego doświadczenie może mu pomóc, ale myślę, że ważniejsze od jego zawodowego dorobku jest to, jak prezentuje się jako lider. Jest zupełnie innym politycznym typem niż Trudeau – i to ma duże znaczenie.
Czy Donald Trump przyczynił się do wzrostu dumy narodowej – niektórzy mówią o nacjonalizmie – w Kanadzie?
– To nie nacjonalizm, to nienawiść do Trumpa – i można ją zrozumieć z perspektywy interesu gospodarczego Kanady. Nie sądzę jednak, by był to trwały trend. To nie oznacza długofalowego dystansu wobec USA – to po prostu niemożliwe. Niezależnie od deklaracji, Kanada nie może pójść inną drogą niż Stany Zjednoczone. Będą napięcia, będą wstrząsy – jak już bywało – ale w dłuższej perspektywie dobre relacje z USA leżą w interesie Kanady, a nie podsycanie wrogiego nacjonalizmu, który uniemożliwiałby współpracę.