-
Pojawiła się petycja, aby na kartach wyborczych wprowadzić opcję „żaden z powyższych”, umożliwiająca wyborcom oddanie ważnego głosu protestu.
-
Inicjatorzy argumentują, że obecnie osoby niezadowolone z kandydatów są faktycznie wykluczone z dyskursu politycznego, a ich głosy są uznawane za nieważne.
-
Sceptycy uważają, że taka zmiana mogłaby osłabić mandat wybranych kandydatów lub być wykorzystywana przez wyborców w niepoważny sposób.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Instytut Spraw Obywatelskich od wielu lat podnosi temat wprowadzenia dodatkowej kratki na kartach do głosowania tak, aby obywatele, którzy nie mają swojego kandydata mogli dać temu wyraz, oddając ważny głos w wyborach. Kratka „żaden z powyższych” (ang. „NOTA – None Of The Above”) mogłaby pojawić się na karcie do głosowania w każdych wyborach, w tym także np. w drugiej turze wyborów prezydenckich.
Dziś, idąc na wybory, obywatel, który nie sympatyzuje z żadnym kandydatem, może nie postawić „krzyżyka” przy którejkolwiek z opcji lub zaznaczyć więcej niż jedną, co sprawia, że jego głos jest liczony jako nieważny.
Wybory. „Żaden z powyższych”. Petycja trafiła do Senatu
„Obecnie, Polki i Polacy, którzy chcą uczestniczyć w wyborach, ale nie chcą głosować na żadnego z kandydatów, nie mają prawa do oddania ważnego głosu. Kiedy obywatel naszego państwa idzie na wybory i świadomie skreśla wszystkich kandydatów lub nie stawia znaku „X” obok nazwiska żadnego kandydata, jego wybór jest liczony jako głos nieważny. W debacie publicznej takim obywatelom zarzuca się, że „nie zrozumiali zasad głosowania”, „pomylili się”, „nie potrafią postawić krzyżyka w odpowiednim miejscu” – słowem nie dorośli do demokracji” – czytamy w petycji, która trafiła właśnie do senackiej Komisji do Spraw Petycji. Podpisało się pod nią kilka tysięcy obywateli.
– Ludzie oddający głos nieważny to bardzo liczna grupa, która jest de facto wykluczona z procesu wyborczego. Spójrzmy na liczby: tylko w ostatnich wyborach prezydenckich w drugiej turze oddano blisko 190 tysięcy głosów nieważnych, z czego ponad 101 tysięcy przypadków to te, w których wyborcy postawili krzyżyki przy obu kandydatach, a 87 tysięcy to puste karty. Intencja wyborców była więc jasna – wyjaśnia Rafał Górski, założyciel Instytutu Spraw Obywatelskich.
Ludzie oddający głos nieważny to bardzo liczna grupa, która jest de facto wykluczona z procesu wyborczego
Dorzuca jeszcze jedną liczbę. – Ponad osiem milionów ludzi nie poszło głosować w drugiej turze wyborów prezydenckich. Pytanie, ile z tych ośmiu milionów poszłoby zagłosować, gdyby miało gwarancję, że ich głos sprzeciwu będzie ważny i zostanie właściwie odczytany. Tak dużo mówimy o zaangażowaniu obywatelskim, co wybory apelujemy o frekwencję, a nie robimy nic, by obywateli przekonać, że ich każdy głos ma taką samą wagę, także głos sprzeciwu wobec wszystkich proponowanych kandydatów, czy to w wyborach prezydenckich czy parlamentarnych – wskazuje Rafał Górski z Instytutu Spraw Obywatelskich.
Wybory bardziej przejrzyste? Jest nowy pomysł
W obecnej sytuacji, gdy trwają dyskusje dotyczące przejrzystości całego procesu wyborczego, autorzy pomysłu przekonują, że wprowadzenie ich rozwiązania pozwoliłoby uniknąć wielu wątpliwości.
„Dlatego właśnie warto rozważyć wprowadzenie tzw. głosowania negatywnego, czyli odrębnej kratki na karcie do głosowania oznaczonej jako 'żaden z powyższych’. W ten sposób każdy wyborca będzie mógł w sposób jednoznaczny, bez wątpliwości co do jego intencji, wyrazić swoją dezaprobatę wobec wszystkich zgłoszonych kandydatów” – czytamy w petycji.
– Klasa polityczna, wystawiając kandydatów, musiałaby zacząć myśleć w kategoriach bardziej merytorycznych i jakościowych niż wyłącznie marketingowych. Myślę, że dla jakości naszego życia publicznego wyszłoby to na dobre – przekonuje Rafał Górski z Instytutu Spraw Obywatelskich.
– Bo gdyby okazało się, że jest bardzo duża liczba głosów, oddana na opcję „żaden z powyższych”, to jest to czerwona kartka nie dla konkretnej partii czy kandydata, ale dla całej klasy politycznej. Być może z tego wynika niechęć wszystkich od prawa do lewa, by wdrożyć ten pomysł w życie – dodaje.
Dodatkowa kratka do głosowania. Argumenty za i przeciw
Sceptycy zgłaszają jednak szereg wątpliwości. Od obawy, że wyborcy masowo zaznaczaliby tę kratkę „dla żartu” po argument, że osłabiałoby to mandat każdego z kandydatów, który wygrałby wybory.
Przeciwnicy mówią też o tym, że dzisiaj, jak ktoś chce zademonstrować sprzeciw, to nie idzie na wybory albo oddaje głos nieważny. Podkreślają, że summa summarum – wychodzi na to samo.
Rafał Górski uważa jednak inaczej.
– Gdy zaczyna się dyskusja o głosach nieważnych, to klasa polityczna zgodnie przekonuje nas, że ci ludzie mogli się pomylić albo że nie znali zasad głosowania. Politycy nie chcą przyjąć do wiadomości, że ktoś może celowo chcieć pokazać im czerwoną kartkę. Dlatego tak ważne jest, by dać wyborcy szansę zademonstrowania tego wprost i bez żadnych wątpliwości – wyjaśnia.
– Poza tym głos na opcję „żaden z powyższych” wliczałby się do puli głosów ważnych i byłby uwzględniany w statystykach, co dałoby nam szerszy obraz rzeczywistości – dodaje.
Politycy nie chcą przyjąć do wiadomości, że ktoś może celowo chcieć pokazać im czerwoną kartkę. Dlatego tak ważne jest, by dać wyborcy szansę zademonstrowania tego wprost i bez żadnych wątpliwości
A co z hipotetyczną sytuacją, gdy na opcję „żaden z powyższych” oddanoby znaczną część głosów, na przykład większość? Czy taki scenariusz jest w ogóle możliwy?
– To jednak dość mało prawdopodobne – odpowiada Rafał Górski. – Ale wyobrażam sobie sytuację, w której na „żaden z powyższych” pada na przykład milion głosów. To miałoby już naprawdę duże znaczenie dla sytuacji politycznej i dla dyskusji o tym, jak wygląda nasze życie polityczne i stałoby się przyczyną do refleksji – podkreśla nasz rozmówca.
Ma też dla polityków propozycję, aby spróbować i zobaczyć, co z tego wyjdzie.
– Jestem przekonany, że korzyści przeważają nad minusami, ale rozumiejąc obawy niektórych możemy się umówić, że zrobimy eksperyment i zastosujemy ten pomysł przez dekadę. I jeśli się nie sprawdzi, to w każdej chwili możemy zrezygnować i wrócić do tego, co było. Ryzyko jest zatem niewielkie – przekonuje.
W złożonej w Senacie petycji Instytut Spraw Obywatelskich powołuje się m.in. na przykłady Hiszpanii, Belgii i Francji, gdzie głosowanie negatywne funkcjonuje w postaci głosu pustego.
„W Belgii, Francji i Hiszpanii wyborca ma prawo oddać pusty głos, który jest włączany do ogólnej liczby ważnych głosów, oddanych w wyborach. Głosy puste nie wpływają na wynik wyborów, traktowane są jako sposób na polityczny protest przeciwko całej klasie politycznej” – czytamy.
Autorzy petycji przywołują też przykład Indii, gdzie możliwość oddania ważnego głosu, wyrażającego sprzeciw wobec wszystkich kandydatów, została wprowadzony przez Sąd Najwyższy w 2013 roku.
– Czas bezpośrednio po wyborach jest czasem, gdy zastanawiamy się nad procesem wyborczym, nad tym, co działa, co nie, nad zmianami w kodeksie wyborczym. Aż się prosi, żeby spróbować tę legislacyjnie prostą i bezkosztową zmianę wprowadzić – podsumowuje Rafał Górski.
Kamila Baranowska
- „Zdębiałem”. Prof. SGH nie zostawia suchej nitki na wyborczych wyliczeniach doktora Kontka
- „Mamy problem”. Tusk jasno po orzeczeniu w sprawie wyborów