To znalezisko jest niezwykle istotne w dziejach badania życia na Ziemi i ewolucji współczesnych gadów, zwłaszcza węży. Skamieniałe szczątki zwierząt znalezione już w 1976 r. w formacji skalnej White River w stanie Wyoming w USA zostały w zeszłym roku opisane jako Hibernophis breithaupti. Informowaliśmy wtedy o tym w Zielonej Interii, gdyż było to istotne odkrycie. Wydawało się rzucać nowe światło na rozwój węży, np. na zjawisko hibernacji.
Węże zginęły i skamieniały bowiem gromadnie. Paleontolodzy przypuszczali, że może w wyniku wielkiej powodzi i zastygły na wieki dzięki pyłowi wulkanicznemu. W każdym razie gady przebywały w podziemnym schronieniu, które wyglądało jak kryjówka – może przed powodzią, może przed zimą na czas hibernacji.
Ta skamieniałość pochodziła sprzed 38 milionów lat, gdy długo już po wymarciu dinozaurów węże mocno się różnicowały i powstawały nowe ich formy i gatunki. Przypomnijmy, że za najstarszego przodka węży uważany jest Eophis underwoodi sprzed 167 milionów lat z Anglii, ale argentyńscy naukowcy uważają, że w Ameryce Południowej gady te mogły powstać jeszcze wcześniej, nawet 190 milionów lat temu.
Najash rionegrina z Argentyny sprzed 90 milionów lat miał jeszcze zachowane kończyny i żył pod ziemią. Węże znalezione w Wyoming być może także były zwierzętami związanymi z takim trybem życia.
Dusiciele były kiedyś bardzo małe i podziemne
Jak czytamy w „Zoological Journal of the Linnean Society”, skamieniałość wczesnego oligocenu z Wyoming zapewnia rzadką okazję do zbadania czterech niemal kompletnych i połączonych ze sobą kopalnych węży. Zwierzęta bowiem zachowały się w cienkiej warstwie skamieniałego mułu, co wskazuje na to, że zginęły w odstępie kilku godzin. Nie znalazły się tu zatem przypadkowo. Niegdyś uważano, że to przedstawiciele różnych rodzajów węży znanych jako Ogmophis i Calamagras, ale dzisiaj wiemy, że tak nie jest.
„Zostały zachowane w bardzo nietypowych okolicznościach z geologicznego punktu widzenia” – mówi Michael Caldwell z Wydziału Nauk Ścisłych Uniwersytetu Alberty cytowany przez stronę kanadyjskiego uniwersytetu. „Fosylizacja to trudny proces. Potrzeba dokładnie odpowiednich warunków, aby coś zachować” – dodaje.
Mamy też do czynienia z wężami niedużymi. Czaszka jednego z nich nie ma nawet półtora centymetra, a szczęki są zrośnięte. To sugestia, że albo były to osobniki bardzo młode, albo ówczesne węże osiągały tak niewielkie rozmiary i dzięki temu być może łatwiej żyły pod ziemią.

A Hibernophis breithaupti to przodek współczesnych dusicieli. Do tej pory uważaliśmy, że węże te dość szybko wyewoluowały z innych form gadów pozbawionych kończyn i już 60 milionów lat temu na terenie dzisiejszej Kolumbii żył Titanoboa, uważany za jednego z największych (do niedawna największego) węża w dziejach. Tymczasem kilkadziesiąt milionów lat temu mamy grupę węży stanowiących linię rozwojową dusicieli, które żyły pod ziemią i miały niewielkie rozmiary. Jak czytamy w opracowaniu, znalezisko potwierdza hipotezę, że pierwotne dusiciele spokrewnione z boa były jednak niewielkich rozmiarów, zanim niektóre linie ewolucyjne przekształciły się w olbrzymy, jakie możemy oglądać dzisiaj.
Zarazem to znalezisko sugerujące, że węże opracowały hibernację już 38 milionów lat temu i już wtedy stosowały ją z powodzeniem.