W skrócie
-
Prokuratura Okręgowa w Katowicach umorzyła dwa śledztwa dotyczące wypadku na A1.
-
Śledztwa dotyczyły działań policjantów i prokuratora rejonowego z Piotrkowa Trybunalskiego.
-
Na decyzję prokuratury złożono zażalenie.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
– Prokuratura Okręgowa w Katowicach umorzyła dwa postępowania związane ze sprawą Sebastiana M., podejrzewanego o spowodowanie tragicznego wypadku na autostradzie A1 pod Piotrkowem Trybunalskim – przekazał w piątek rzecznik PO w Katowicach prok. Aleksander Duda w rozmowie z Onetem.
– Śledczy z Katowic uznali między innymi, że piotrkowscy policjanci, obecni przy zabezpieczaniu skutków wypadku z września 2023 roku, dopełnili służbowych procedur – tłumaczył prokurator.
Dodał też, że śledczy ze Śląska zdecydowali się na umorzenie postępowania dotyczącego również piotrkowskiego prokuratora rejonowego „wobec stwierdzenia braku znamion czynu zabronionego”.
– Postanowienie o umorzeniu śledztwa nie jest prawomocne. Wpłynęło już na nie zażalenie – dodał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Wypadek na A1 w Piotrkowie Trybunalskim. Umorzone śledztwo
Śledztwo w sprawie zachowania policjantów prowadziła wcześniej Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która w sierpniu 2024 roku, jako pierwsza umorzyła postępowanie, podając wówczas, że „piotrkowscy policjanci dopełnili służbowych procedur”.
Wątpliwości co do popranego wypełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy policji pojawiły się po tym jak okazało się, że dzień po wypadku Sebastian M. uciekł do Dubaju.
Ponadto kierowca bmw, miał mieć „powiązania z osobami pełniącymi służbę w policji” i przez to nie został ujęty tuż po zdarzeniu.
Sierpniowe umorzenie obejmowało także badanie zachowania prokuratora z piotrkowskiej prokuratury rejonowej.
Tragedia na A1. Kierowca BMW wjechał w samochód, którym podróżowała rodzina
Do wypadku na autostradzie A1 doszło 16 września około 19:30 w Sierosławiu nieopodal Piotrkowa Trybunalskiego. Matka, ojciec i pięcioletnie dziecko zginęli po tym, jak ich auto „zjechało na pas awaryjny i uderzyło w bariery ochronne”, a następnie stanęło w ogniu.
Pierwotnie policja twierdziła, że w zdarzeniu uczestniczył tylko jeden pojazd – kia, która „z niewyjaśnionych okoliczności” uderzyła w barierę. Pojawiające się w sieci nagrania przeczyły jednak tej wersji.
Śledztwo wykazało, że sprawcą wypadku był Sebastian M., który pędził 315 km/h i uderzył w kię. M. nadal przebywa w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie czeka na ekstradycję do Polski.