Ustalenia śledczych ws. Sebastiana M.
Portal Fakt.pl podaje, że warte ok. miliona złotych BMW (samochód był w leasingi), którym Sebastian M. miał spowodować tragiczny wypadek na A1, było wcześniej zmodyfikowane. „Grzebano w układzie sterowników silnika, dzięki czemu zniesiono fabryczny ogranicznik prędkości i zwiększono maszynie moc. Dodatkowo M. na stałe zamontował w samochodzie antyradar. Jest to niedozwolone. Te ingerencje pozwoliły mężczyźnie na rozwijanie wręcz samolotowych prędkości” – czytamy. Jak wskazano w akcie oskarżenia, biegli ustalili, że mężczyzna tuż przed wypadkiem miał osiągnąć prędkość nawet 315-329 km/h. Dopuszczalna prędkość na autostradzie wynosiła 140 km/h.
„Los pokrzywdzonych był podejrzanemu obojętny”
Wcześniej fragmenty aktu oskarżenia ujawniła również „Rzeczpospolita”. „Los pokrzywdzonych podróżujących samochodem Kia był podejrzanemu obojętny. Mimo że widział płonący samochód, nie ruszył się z miejsca, w którym na autostradzie zatrzymał się jego pojazd. W żaden sposób nie starał się pomóc ludziom usiłującym wydostać pasażerów samochodu” – cytował prokuraturę dziennik. Z relacji świadków wynikało, że Sebastian M. „ubrał się w kamizelkę odblaskową, przeszedł za bariery energochłonne i oczekiwał na dalszy bieg zdarzeń, koncentrując się głównie na wykonywaniu połączeń telefonicznych do swojego ojca„. „Świadek G. B. odnotował, że podejrzany zachowywał się tak, jakby 'wjechał w kosz na śmieci’. Zdziwienie świadka wzbudziło, że podejrzany oburzał się, że policjanci zatrzymali mu prawo jazdy” – dodano.
Akt oskarżenia przeciwko Sebastianowi M.
W lipcu Prokuratura Okręgowa w Katowicach skierowała do Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim akt oskarżenia przeciwko Sebastianowi M. Mężczyzna jest oskarżony o spowodowanie wypadku we wrześniu 2023 r. na autostradzie A1 na wysokości Sierosław. Sebastian M. miał uderzyć swoim rozpędzonym autem w samochód marki Kia, którym jechały trzy osoby (małżeństwo z 4-letnim dzieckiem). Cała rodzina zginęła. Niedługo po zdarzeniu Sebastian M. wyjechał do Niemiec, a później do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W maju tego roku został sprowadzony do Polski. Sebastian M. nie przyznaje się do winy. Grozi mu do 8 lat więzienia.
Czytaj również: „To zawiera akt oskarżenia przeciwko Sebastianowi M. 'Los pokrzywdzonych był mu obojętny'”.
Źródła: Fakt.pl, „Rzeczpospolita”, Prokuratura Okręgowa w Katowicach