Zwycięstwo 3:0 w finale Ligi Narodów nad Włochami, czyli aktualnymi mistrzami świata, to niesamowity wynik dla reprezentacji Polski. Siatkarze sięgnęli po złoto VNL 2025 w kapitalnym stylu. Polacy nie stracili podczas turnieju finałowego w Chinach ani jednego seta, wygrywając kolejno: z Japonią 3:0, z Brazylią 3:0 i Włochami 3:0.
Nikola Grbić po sukcesie w Lidze Narodów. Serb nie krył wzruszenia
Odkąd reprezentacja Polski siatkarzy znalazła się pod ręką Nikoli Grbicia, każda impreza mistrzowska kończy się medalem dla polskiego teamu. Kolekcja siatkarzy jest coraz bogatsza. Reprezentacja w niedzielne, wczesne popołudnie polskiego czasu, sięgnęła po kolejne złoto – tym razem wygrywając w Lidze Narodów.
– Myślę, że nikt nie podejrzewał, w tym ja jako pierwszy, że w tym turnieju nie przegramy żadnego seta. Z zespołami takimi jak Japonia, Brazylia i na końcu Włochy. Jestem bardzo dumny, że każdy zawodnik dał, co miał najlepsze, starał się. Ja to widziałem na treningach, na meczach. Jak każdy bardzo chciał dać od siebie to, co miał najlepszego. Oni słuchali tego, co im przekazywałem – ocenił tuż po finale trener Polaków.
Selekcjoner Grbić nie zapominał również o tym, co działo się m.in. podczas ostatniego turnieju interkontynentalnego VNL, kiedy Polacy zagrali przed polską publicznością. W trójmiejskiej Ergo Arenie Polska wygrała z Iranem i Francją, ale też przegrała dosyć niespodziewanie z Kubą oraz Bułgarią.
– Jasne, mieliśmy swoje gorsze momenty. Jeśli jednak wszystko idzie zgodnie z planem, nie poczujesz trudności, to niczego się nie nauczysz. Myślę, że doświadczenie meczów z Kubą, Iranem czy Bułgarią. W tym ostatnim meczu nauczyliśmy się najwięcej. To są rzeczy, które zostają. Bo masz to doświadczenie. Kiedy ja o tym mówię, to jest jedno, ale kiedy zawodnik czy drużyna to przeżyją, to wtedy jest to dużo lepsze, wyciągnięte prosto z boiska […] Teraz mamy kilku zawodników więcej, którzy mogą nam pomóc. Zarobiliśmy to tym turniejem, tymi właśnie doświadczeniami – podkreślił Grbić.
Dodatkowo trener Polaków przestrzegł również przed tym, żeby po złotym medalu VNL popaść w hurraoptymizm. Jest teraz miejsce na radość, ale po krótkich wakacjach dla siatkarzy, nastąpi powrót do pracy i przygotowania do najważniejszej imprezy roku 2025.
Mowa o MŚ, które odbędą się na Filipinach. Polacy pojadą tam jako wicemistrzowie z 2022 roku. Wówczas Polska przegrała w katowickim Spodku 1:3 z Włochami.
Czyżby przyszedł czas na kolejny rewanż nad Italią, tym razem w wydaniu MŚ?
– Zrobiliśmy fantastyczny wynik, jestem dumy, jesteśmy dumni, ale… Teraz mamy krótkie wakacje, do następnego poniedziałku i potem zaczynamy pracę nad tymi rzeczami, w których musimy być lepsi. Czeka nas dużo pracy. Jeśli my myślimy teraz, że jesteśmy fantastyczni i odpowiednio przygotowani na mistrzostwa świata, to byłby największy błąd, który możemy zrobić. I dlatego, okej, jesteśmy fantastyczni jeden dzień, ale wrócimy na boisko i będziemy pracować jeszcze więcej, bo uważam, że musimy grać jeszcze lepiej – skwitował w swoim stylu trener polskiego zespołu.
W uzupełnieniu turniej MŚ siatkarzy na Filipinach zaplanowano na okres 12-28 września. Polacy pojadą tam z pewnością, jako jeden z głównych faworytów do tytułu. Polska po złoto MŚ sięgała stosunkowo niedawno, bo w 2018 i 2014 roku. Dodatkowo w XXI wieku polscy siatkarze byli też wicemistrzami, w 2006 roku, symbolicznie otwierając erę sukcesów siatkówki, która – jak widać – ciągle trwa. I ma się bardzo dobrze!