-
Zakaz hodowli zwierząt na futra. Projekt na stole
-
Polacy nie noszą futer
-
Na fermach jest cierpienie
Ruszyły długo wyczekiwane przez obrońców praw zwierząt prace nad zakazem hodowli zwierząt na futra w Polsce. W ubiegłych latach było kilka prób podjęcia tego tematu, ale bezskutecznie.
„To kluczowe posiedzenie Komisji ds. Ochrony Zwierząt, na którym politycy i polityczki zadecydują o przyszłości milionów zwierząt” – podkreślało Stowarzyszenie Otwarte Klatki.
Zakaz hodowli zwierząt na futra. Projekt na stole
Projekt został przygotowany w ub.r. przez posłankę, a także Stowarzyszenie Otwarte Klatki i Fundację Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva!. Projekt posłanki Tracz przewiduje: zakaz otwierania nowych ferm, okres przejściowy wynoszący 5 lat, system odszkodowań i odprawy dla pracowników.
Drugi, złożony przez posłów PiS, Konfederacji i Kukiz’15 projekt ws. zakazu, zakłada wprowadzenie znacznie dłuższego, bo aż 15-letniego okresu przejściowego.
W następnym tygodniu Komisja wyda swoją opinię, a następnie nad projektem zagłosuje Sejm.
Jak mówiła w Sejmie Małgorzata Tracz i zdecydowana większość przedstawicieli strony społecznej obecnych na posiedzeniu komisji, w Polsce już dawno hodowla zwierząt futerkowych powinna zostać zakazana. 70 proc. Polek i Polaków popiera wprowadzenie tego zakazu – wynika z badań.
„Każdego dnia cierpią miliony zwierząt. Ludzie mieszkający w sąsiedztwie ferm codziennie doświadczają ogromnego dyskomfortu. Branża futerkowa traci na rynku każdego roku” – mówi Małgorzata Tracz.
Mam wrażenie, że wielu posłów PSL albo nawet i PiS popiera rozwiązanie pięcioletniego okresu przejściowego oraz prawo do odszkodowania, bo widzi, że jest racjonalne i wszyscy na tym wygrywają – zarówno hodowcy, którzy jednak będą mieć pieniądze na przebranżowienie, jak i społeczeństwo, które chce tego zakazu, a przede wszystkim zwierzęta oraz mieszkańcy obszarów wiejskich –
Wśród zgromadzonych na komisji przedstawicieli różnych środowisk panowała jednomyślność co do konieczności zakończenia z hodowlą zwierząt futerkowych w kraju. Z opinią nie zgadzała się branża hodowlana. Przedstawiciele branży utrzymują, że forma zabijania norek na fermach jest „jedną z najbardziej humanitarnych form uśmiercania zwierząt” na potrzeby człowieka.
Prywatni przedsiębiorcy podczas posiedzenia zwracali uwagę na problemy wynikające z życia obok ferm – „nie możemy normalnie życie” – mówili.
Na fermach jest cierpienie
W Polsce rocznie zabija się kilka milionów zwierząt na futra, które trafiają głównie do innych krajów. Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności potwierdził w sierpniu, że kojce, w których przebywają od urodzenia lisy i inne ssaki są niewystarczającej wielkości i konstrukcji, ograniczają ruch, a druciane podłogi powodują obrażenia u zwierząt. Naukowcy z EFSA wskazują, że złożonych potrzeb behawioralnych i fizjologicznych tych gatunków nie da się zaspokoić na fermach futrzarskich.
– Jest to przemysł, który wiąże się nie tylko z niewyobrażalnym cierpieniem zwierząt, ale także zatruwaniem życia lokalnym społecznościom, degradacją środowiska i zagrożeniem dla ekosystemów. Norka została z tego powodu wpisana w czerwcu na listę obcych gatunków inwazyjnych UE – mówiła Zielonej Interii Marta Korzeniak ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.