– To nie działka, a 30-metrowe mieszkanie (…), które rodzice zakupili 10 lat temu – powiedział prezydent Krakowa w nagraniu zamieszczonym na platformie X. Aleksander Miszalski zaznaczył, że w sumie na w obszarze, w którym planowana jest budowa krakowskiego metra, leży 600 działek.
– To mogą być tysiące mieszkańców, którzy mogą mieć jakieś udziały, mieszkanie w bloku, czy swoją nieruchomość i zgodnie z prawem każdy z nich może być stroną postępowania – powiedział Miszalski, tłumacząc, na czym polega konflikt interesów.
– Oczywiście niczego nie będziemy tam burzyć, wywłaszczać, jednak ze względu na to, że jestem prezydentem Krakowa, muszę wyłączyć gminę z tego postępowania, bo nie ja, ale moi rodzice są teoretycznie stroną postępowania – podkreślił, powołując się na obowiązujące prawo.
To przepisy mają zmuszać go do oddania decyzji w sprawie budowy metra innej gminie.
Burza wokół budowy metra w Krakowie. W tle nieruchomości prezydenta miasta
Sprawę nagłośnił Jan Hoffman, przewodniczący dzielnicy I Krakowa, szef stowarzyszenia Inicjatywa Obywatelska Kraków. Jak wspomina, oprócz rodziców Miszalskiego, na trasie inwestycji swoją nieruchomość ma także jego I zastępca Stanisław Mazur.
Przez powstały w ten sposób konflikt interesów decyzja środowiskowa dla metra będzie wydana z opóźnieniem i musi być przeniesiona do jednej z gmin mieszczących się w obszarze Krakowa, czyli na terenie powiatów: chrzanowskiego, krakowskiego, miechowskiego, myślenickiego, olkuskiego, oświęcimskiego, proszowickiego, suskiego, wadowickiego czy wielickiego.
Hoffman nie krytykuje samego wystąpienia konfliktu interesów, lecz to, że prezydent Krakowa nie poinformował o tym wcześniej, opóźniając zdaniem szefa Inicjatywy Obywatelskiej znacznie spowolniło postępy w sprawie.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!