Zatrzymanie czterech policjantów. O co chodzi?
Jak informował Onet, 16 lipca funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji zatrzymali trzech czynnych policjantów i jednego byłego policjanta. Zatrzymani mieli założone kajdanki, zostali wyprowadzeni z budynków i przewiezieni do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Tam postawiono im zarzuty przekroczenia uprawnień podczas interwencji przeprowadzonej sześć lat temu. Chodziło o obezwładnianie sprawcy zabójstwa. Portal podkreślał, że „w środowisku mundurowych zawrzało”.
Komunikat prokuratury. „Ciężki uszczerbek na zdrowiu”
W poniedziałek (4 sierpnia) Prokuratura Okręgowa w Warszawie wydała komunikat w tej sprawie. Jak czytamy, jednostka ta prowadzi „śledztwo w sprawie działania w dniu 11 kwietnia 2019 roku w Warszawie przy ul. Nowolipki 18 na szkodę interesu prywatnego Jana B. poprzez przekroczenie uprawnień przez będących funkcjonariuszami publicznymi funkcjonariuszy (…) polegające na zastosowaniu wobec pokrzywdzonego w związku z jego zatrzymaniem środka przymusu bezpośredniego w postaci gazu obezwładniającego nieproporcjonalnie do stopnia zagrożenia„. W wyniku tych działań u mężczyzny doszło do „krótkotrwałego nagłego zatrzymania krążenia oraz ostrej niewydolności oddechowej, czym spowodowano u niego ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci innego ciężkiego kalectwa – naczyniopochodnego uszkodzenia mózgu, a w jego konsekwencji pozbawienia wzroku (ślepoty korowej), padaczki, niedowładu lewostronnego kończyny górnej i dolnej oraz choroby Parkinsona„.
Jest opinia biegłego. „Sposób obezwładnienia niezgodny z zasadami”
Prokuratura przytoczyła również opinię biegłego, który orzekł, że „sposób obezwładnienia Jana B. (…) był niezgodny z tymi zasadami, w tym wymogami prawa, etyki zawodowej, dbałości o bezpieczeństwo prawne i fizyczne policjantów oraz obezwładnianego”. „Zastosowanie chemicznego środka obezwładniającego w postaci ręcznego miotacza gazu stanowiło w ocenie biegłego przekroczenie uprawnień przez policjanta. Takim przekroczeniem było też zastosowanie tzw. kołyski. Błędem również było zaniechanie natychmiastowego wezwania do obezwładnianego załogi ratownictwa medycznego z lekarzem, co miało wpływ na przebieg interwencji. W treści opinii zaś biegły wskazał, iż długotrwałe dociskanie Jana B. kolanami na wysokości szyi karku i pleców do ziemi, leżącego brzuchem do ziemi z kajdankami założonymi na ręce trzymane z tyłu, dociskanie nadto do jego twarzy bluzy nasączonej aerozolem miotacza gazu, po czym zastosowanie tzw. kołyski mogło potęgować u niego trudności z oddychaniem, a to mogło skutkować u niego nagłym zatrzymaniem krążenia i niewydolnością oddechową” – przekazał prok. Piotr Antoni Skiba. Jednocześnie dodał – powołując się na biegłych – że „nie można wykazać w sposób jednoznaczny, aby stosowane przez policjantów obezwładniających Jana B.: były jedynymi elementami prowadzącymi do zatrzymania oddechu u Jana B.”.
Zatrzymano czterech funkcjonariuszy. Dwóch było na służbie
18 czerwca tego roku prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu zarzutu Tomaszowi Michałowi C., Wojciechowi Jackowi N., Patrykowi M. i Arturowi Józefowi S. W lipcu funkcjonariusze zostali zatrzymani. „Decyzja o zatrzymaniu i doprowadzeniu podejrzanych podyktowana była wyłącznie uzasadnioną obawą, że w przypadku wystawienia podejrzanym wezwań do stawiennictwa, któryś z nich nie stawi się, co pozwoliłoby w późniejszym czasie uzgodnić im wspólną linię obrony po tym, jak dowiedzieliby się oni, co stało się przedmiotem zarzutów. (…) Istniało także uzasadnione ryzyko, że któryś z nich mógłby wpływać na zeznania wezwanych dwóch istotnych świadków” – podkreśliła prokuratura. Dwóch z nich zostało zatrzymanych w miejscach zamieszkania, pozostałych dwóch podczas pełnienia służby. „W wyniku przeprowadzonych w ciągu jednego dnia skumulowanych czynności procesowych uzyskano materiał dowodowy w postaci wyjaśnień podejrzanych i zeznań świadków, co do których istnieje pewność, że nie są wynikiem uzgodnionej uprzednio linii obrony, wyjaśnienia podejrzanych nie są jednolite pod względem przyjętej linii obrony” – wyjaśnił prok. Skiba.
Czytaj także: „Komentarze po słowach Aleksandry Leo. 'Granat wrzucony w środowisko Polski 2050′”.
Źródło: Prokuratura Okręgowa w Warszawie