Decyzja ws. Ziobry
Do zawiadomienia doszło w dniu głośnego zatrzymania Zbigniewa Ziobry. Były minister sprawiedliwości od miesięcy unikał stawienia się przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa, mimo wielokrotnych wezwań. Ostatecznie warszawski sąd, pod przewodnictwem sędzi Magdaleny Wójcik, wydał zgodę na jego przymusowe doprowadzenie. Decyzja spotkała się z ostrą reakcją prezesa Trybunału Konstytucyjnego Bogdana Święczkowskiego. W specjalnym piśmie skierowanym do policji stwierdził on, że orzeczenie sądu może być bezprawne, gdyż TK uznał komisję za nielegalną, a funkcjonariusze wykonujący decyzję mogą ponieść odpowiedzialność karną. Poszedł krok dalej – zawiadomił prokuraturę, zarzucając sędzi Wójcik „umyślne przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego”. Chodzi o jego list do Komendanta Głównego Policji z 24 września 2025 roku i złożone przez niego 26 września zawiadomienie do prokuratury. Funkcjonariusze policji ostatecznie zatrzymali Ziobrę na lotnisku Chopina i przewieźli do Sejmu. Miało to miejsce w poniedziałek 29 września.
Ostre stanowisko warszawskiego sądu
Takie działania oburzyły z kolei władze warszawskiego sądu. Prezeska Sądu Okręgowego Beata Najjar uznała, że Święczkowski mógł przekroczyć swoje uprawnienia i próbować wywrzeć presję na niezależny organ wymiaru sprawiedliwości. W poniedziałek, 29 września, złożyła oficjalne zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezesa TK. Według Najjar sędzia Wójcik podejmowała decyzję w ramach swoich kompetencji, a jej orzeczenie mogło być kwestionowane jedynie w drodze procedur odwoławczych. Jest to jednak przypadek, że data zbiegła się z przesłuchaniem przez komisję Zbigniewa Ziobro. Sąd sygnalizował swoje zamiary już wcześniej.
Możliwe konsekwencje
Zawiadomienie sądu dotyczy trzech czynów karnych: przekroczenia uprawnień, znieważenia konstytucyjnego organu państwa oraz fałszywego oskarżenia. Jeżeli prokuratura uzna, że istnieją podstawy do postawienia zarzutów, Święczkowski sam może stanąć przed sądem. To kolejna część sporu o TK. Zasadność jego działania od kilku lat podważa część środowiska prawniczego, a także politycy obecnie rządzącej koalicji. To też kolejna część telenoweli wokół Zbigniewa Ziobro – kluczowego polityka Zjednoczonej Prawicy w jej kolejnych rządach w latach 2015-2023.
Spór o wyroki
Rząd nie publikuje obecnie wyroków Trybunału Konstytucyjnego, co jest jednym z najważniejszych punktów trwającego sporu. W jednym z nich TK orzekł, że komisja ds. Pegasusa działa niezgodnie z prawem. Z kolei sam Trybunał uważa, że publikacja nie jest konieczna do wejścia wyroku w życie. Jego orzeczenia są ostateczne i mają moc obowiązującą od momentu publicznego ogłoszenia wyroku na sali rozpraw, a organy państwa muszą przestać stosować przepisy uznane za niekonstytucyjne od razu po tym ogłoszeniu. Rząd nie publikuje wyroków Trybunału Konstytucyjnego przede wszystkim z powodu sprzeciwu wobec składu i działalności obecnego Trybunału oraz przyjętej przez Sejm uchwały z marca 2024 r. dotyczącej usunięcia skutków kryzysu konstytucyjnego z lat 2015-2023.
Czytaj także: Sześciocyfrowe zarobki lekarzy na SOR. Rzecznik NIL: Za 150 tys. też nikogo nie znajdą
Źródła:Gazeta.pl, oko.press