Decyzję ogłosił sędzia Łukasz Grylewicz, stwierdzając, że z materiału dowodowego wynika, że rzeczywiście „miało miejsce dwukrotne uderzenie ręką przez Jarosława Kaczyńskiego w okolice twarzy oskarżyciela prywatnego”.
– Zachowania takiego oczywiście nie wolno pochwalać, jednak z drugiej strony, z uwagi na szczególne okoliczności, wyjątkową sytuację, w jakiej doszło do tego zachowania, sąd uważa, że społeczna szkodliwość tego czynu była znikoma, dlatego nie stanowi ona przestępstwa – uzasadnił sędzia Grylewicz.
Jarosław Kaczyński ani jego obrońca nie stawili się na rozprawie. Sędzia Łukasz Grylewicz poinformował jednak, że w czerwcu do sądu wpłynął wniosek obrony o umorzenie postępowania ze względu na działania oskarżonego w warunkach stanu wyższej konieczności i ze względu na znikomą szkodliwość czynu.
Wnioskowi sprzeciwili się Komosa i reprezentujący go adwokat Jerzy Jurek.
Incydent podczas miesięcznicy smoleńskiej
Postępowanie dotyczyło incydentu z jesieni 2024 roku, kiedy to – według relacji Komosy – Jarosław Kaczyński dwukrotnie uderzył go w twarz podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej na placu Piłsudskiego w Warszawie. Komosa złożył w tej sprawie prywatny akt oskarżenia z art. 217 Kodeksu karnego (naruszenie nietykalności cielesnej).
Początkowo sąd wyznaczył datę rozprawy na 23 kwietnia. Jednak ze względu na usprawiedliwioną nieobecność sędziego referenta kolejnym terminem miał być 17 czerwca, a następnie – w związku z wnioskiem obrońcy prezesa PiS – termin przełożono na 14 sierpnia.
Na początku grudnia 2024 roku Komosa i jego adwokat zaproponowali prezesowi PiS ugodę. W zamian za publiczne przeprosiny za – jak to określono – „kłamstwo o zamachu” w Smoleńsku, które miał sformułować prezes PiS, Komosa zadeklarował wycofanie oskarżenia i rezygnację z dalszych działań przy pomniku Ofiar Tragedii Smoleńskiej.
Jarosław Kaczyński nie przystał jednak na tę propozycję. Ostatecznie 6 grudnia 2024 roku Sejm uchylił immunitet prezesowi PiS, co umożliwiło formalne postępowanie sądowe.