Co się stało: Wołodymyr Zełenski w rozmowie z amerykańskim tygodnikiem „Time” wyznał, że wierzy, że Rosji „udało się wpłynąć na niektórych ludzi w Białym Domu”. Jego zdaniem amerykańscy urzędnicy zaczęli wierzyć Władimirowi Putinowi na słowo, „nawet gdy ich własny wywiad czemuś zaprzeczał„. Rosjanie mieli wysyłać sygnały, m.in. że Ukraińcy nie chcą zakończyć wojny. Zełenski wyznał również, że w pewnych momentach negocjacji pokojowych, gdy USA groziły nałożeniem sankcji na Kreml za ciągłe ataki na Ukrainę, „Rosjanie naprawdę się przestraszyli„.
Kulisy sprzeczki w Białym Domu: Ukraiński prezydent opowiedział także o awanturze w Białym Domu. Jak stwierdził „rozmowa potoczyła się w innym kierunku” niż tego chciał. – Nie uważamy się za jakieś supermocarstwo, ale Ukraińcy są bardzo emocjonalni, a jeśli chodzi o nasze poczucie godności, wolności, demokracji, to nasi ludzie się jednoczą – mówił. Dodał jednak, że podczas rozmowy w Gabinecie Owalnym „pojawiło się poczucie”, że Ukraina nie jest sojusznikiem USA. – W tamtej rozmowie broniłem godności Ukrainy – wyznał. Zełenski powiedział również, że cały czas ma nadzieję, że Trump zda sobie sprawę, że Putin jest słabszy, niż się wydaje, że nie można mu ufać oraz że zwycięstwo Rosji w tej wojnie byłoby nie tylko katastrofą dla Ukrainy.
Przeczytaj również: „Rozmowy USA-Rosja w Rijadzie. Rosja wydała pierwszy komunikat”.
Źródło: Time