Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przyleciał do Waszyngtonu, gdzie ma się spotkać z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Rozmowa obu przywódców odbędzie się dzień po tym, jak Trump ogłosił „znaczny postęp” w rozmowie z Władimirem Putinem i zapowiedział osobiste spotkanie z rosyjskim liderem na Węgrzech. Była to pierwsza od sierpnia bezpośrednia rozmowa amerykańskiego i rosyjskiego prezydenta, a Trump określił ją jako „bardzo owocną”.
Dla Zełenskiego to już trzecia od stycznia wizyta w Stanach Zjednoczonych. Ukraiński prezydent zapowiada, że zamierza rozmawiać z Trumpem o przekazaniu Ukrainie rakiet dalekiego zasięgu Tomahawk oraz o wzmocnieniu obrony przeciwlotniczej przed nadchodzącą zimą. Kijów podkreśla, że rosyjskie wojska utraciły strategiczną inicjatywę, a jedynym narzędziem Kremla pozostaje terror wobec cywilnej infrastruktury energetycznej. Jednocześnie administracja Trumpa coraz wyraźniej sygnalizuje gotowość do zwiększenia presji na Moskwę – zarówno militarnie, jak i gospodarczo.
Wołodymyr Zełenski w USA. Oto najważniejsze zadanie prezydenta Ukrainy
Zdaniem Donalda Trumpa jego spotkanie z Wołodymyrem Zełenskim ma przyspieszyć rozpoczęcie rozmów pokojowych – na warunkach, które ustalą Stany Zjednoczone. Dla Kijowa może to być szansa, ale i ryzyko. Ukraińscy analitycy uważają, że zadaniem Zełenskiego w Waszyngtonie jest przekonać amerykańskiego prezydenta, iż ukraińskie interesy nie mogą zostać poświęcone w imię politycznej ugody z Moskwą.
Warto jednak podkreślić, że ton wypowiedzi Trumpa wobec Ukrainy stał się łagodniejszy, a jego administracja coraz częściej chwali odporność ukraińskiego społeczeństwa i skuteczność armii. Amerykanie kontynuują dostawy broni – głównie poprzez sprzedaż uzbrojenia sojusznikom w Europie, którzy następnie przekazują sprzęt Kijowowi. Trump nie krytykuje też ataków Ukrainy na rosyjskie rafinerie i obiekty energetyczne. W Kijowie odbierane to jest jako milczące przyzwolenie na kontynuowanie działań odwetowych.
Dzisiejsze spotkanie w Białym Domu będzie już trzecim w ciągu ośmiu miesięcy. Obaj liderzy widzieli się także w Watykanie podczas pogrzebu papieża Franciszka, w Hadze na szczycie NATO oraz we wrześniu w Nowym Jorku podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Zełenski należy do wąskiego grona zagranicznych przywódców, których Trump przyjmuje tak często.
Po ostatniej rozmowie telefonicznej z Władimirem Putinem Trump przyznał, że pytał rosyjskiego przywódcę o jego stosunek do ewentualnego przekazania Ukrainie rakiet Tomahawk. Według Trumpa taki krok mógłby skłonić Moskwę do zgody na rzeczywiste negocjacje i tymczasowe zamrożenie wojny. Kreml – jak zawsze – odpowiedział ostrzeżeniem. Dmitrij Miedwiediew, znany z gróźb wymierzonych w cały Zachód, zasugerował, że dostawy Tomahawków „mogą źle się skończyć dla wszystkich”, ponieważ Rosja nie byłaby w stanie odróżnić ich od rakiet z głowicami jądrowymi. Rosyjski dyktator Władimir Putin dodał, że taki ruch „bezpośrednio wciągnąłby Stany Zjednoczone w wojnę”, twierdząc, iż amerykański personel musiałby obsługiwać wyrzutnie.
Eksperci w Kijowie i Waszyngtonie uznają te wypowiedzi za element znanej już retoryki zastraszania. Ich zdaniem Rosja ponawia groźby nuklearne zawsze wtedy, gdy obawia się realnego wzmocnienia Ukrainy. W tym sensie reakcja Moskwy na samą zapowiedź rozmów o Tomahawkach pokazuje, jak duże znaczenie ma wizyta Zełenskiego w Waszyngtonie – i jak bardzo decyzje, które zapadną w Białym Domu, mogą wpłynąć na przebieg wojny.
Czy Trump powstrzyma Rosję? Prezydent USA stosuje wobec Moskwy „metodę Tomahawka i marchewki”
Ukraińscy komentatorzy ostrzegają jednak, że zaplanowane na dziś rozmowy w Waszyngtonie mogą okazać się dla Wołodymyra Zełenskiego trudniejsze, niż zakładano. Amerykanista Ołeksandr Krajew zwrócił uwagę, że Donald Trump jeszcze przed spotkaniem z ukraińskim prezydentem „podniósł stawkę”, zapowiadając rozmowę z Władimirem Putinem w Budapeszcie. – Brzmi to jak bardzo kiepski żart – napisał Krajew na Facebooku. Jego zdaniem Putin najprawdopodobniej już usłyszał wszystko, o czy Trump będzie rozmawiać z Zełenskim.
– Dla Trumpa Tomahawk to instrument negocjacyjny, który może stać się zbędny w momencie, gdy zacznie działać – ocenił ekspert. Według niego w logice amerykańskiego prezydenta ten moment już nastąpił, bo sama zapowiedź rozmów z Zełenskim skłoniła Putina do deklaracji o gotowości do negocjacji.
Ekonomista Serhij Fursa uważa, że prezydent USA stosuje wobec Moskwy „metodę Tomahawka i marchewki”, próbując zmusić Putina do ustępstw. – Putin daje mu nadzieję i iluzję. Zarówno Trump, jak i Putin handlują powietrzem – napisał Fursa. Jego zdaniem nawet gdyby Tomahawki trafiły do Ukrainy i zostały użyte przeciwko celom w Rosji, nie miałoby to większego wpływu ani na sytuację na froncie, ani na rosyjską gospodarkę. – Pięćdziesiąt pocisków manewrujących to dla Rosji odpowiednik jednego zmasowanego ataku na Ukrainę – symbol, nie przełom – dodał ekonomista.
Fursa podkreśla, że nawet jeśli dojdzie do spotkania Trumpa i Putina w Budapeszcie, nie należy oczekiwać, że przyniesie ono postęp w sprawie zakończenia wojny. – Dopóki Putin potrafi sprzedawać Trumpowi iluzje i nie jest gotów zakończyć wojny, metoda Tomahawka i marchewki nie zadziała. Z Putinem działa tylko metoda Tomahawka i sankcji – napisał.
Sceptycznie do wizyty Zełenskiego w USA odniósł się również Jewhen Mahda, politolog i dyrektor Instytutu Polityki Światowej. W rozmowie z radiem Hromadskie ocenił, że Trump przestał być dla Ukrainy partnerem strategicznym, a stał się „pośrednikiem, który handluje ukraińskimi interesami”. – Oczekiwanie, że Zełenski poleci do Stanów Zjednoczonych i wróci samolotem załadowanym Tomahawkami, było – delikatnie mówiąc – naiwne – stwierdził Mahda.