„Paneli fotowoltaicznych w Polsce jest tak dużo, że można sobie wyobrazić, że teoretycznie między godziną dziesiątą a szesnastą, w miesiącach letnich, kraj mógłby być zasilany wyłącznie z paneli słonecznych, bez wsparcia elektrowni węglowych” – powiedział Piotr Krupa-Lubański.
Zielone godziny, czyli prąd tylko ze słońca
Gdyby do pomysłu przyłączyło się kilka milionów Polaków, to „w skali całego kraju miałoby to wyraźne przełożenie na zmniejszenie zużycia węgla do wieczornej produkcji prądu” – ocenił ekspert.
Według niego na „zielone godziny” wpływ ma kilka czynników. „Od maja do września korzystanie z większych domowych AGD trzeba korelować po prostu ze słońcem. Przez resztę roku duże znaczenie ma wiatr” – wskazał ekspert.
Z danych fundacji wynika, że wieczorami ok. 80-90 proc. zużywanego prądu w Polsce pochodzi ze spalania węgla.
„Zielone godziny” to projekt Fundacji Demokracji Bezpośredniej (DEMOK). Publikowane przez ekspertów codzienne wyliczenia pozwalają sprawdzić, w jakich godzinach w ciągu doby najwięcej prądu będzie generowanego z odnawialnych źródeł energii. Inicjatywa wspiera wszystkich, którzy chcieliby korzystać z ekologicznej energii elektrycznej.
Dzięki świadomemu wybieraniu pory uruchamiania pralki, zmywarki, piekarnika można zaoszczędzić 5 mln ton węgla rocznie, co oznacza, że codziennie zapobiegniemy spaleniu w elektrowniach ok. 200-250 wagonów węgla. Zmniejszenie zużycia węgla przełożyłoby się również na mniejszą ilość pyłów w powietrzu i mniejszą emisję CO2.
Korzystanie z „zielonych godzin” pozwoliłoby obniżyć indywidualne wydatki odbiorców na energię. „W przyszłości zachowania proekologiczne będą oznaczały poważne oszczędności” – powiedział Krupa-Lubański.
„Stąd taka inicjatywa, żeby przekonać społeczeństwo do uruchamiania wszystkich sprzętów domowych, kiedy jest dużo słońca” – zaznaczył.