Już nasz jedyny rodzimy gatunek żmii, którym jest żmija zygzakowata, to nie jest duży wąż. Rzadko przekracza metr długości, wiele dorodnych zaskrońców zwyczajnych jest od niej większych. A żmija łąkowa jest jeszcze mniejsza, bo to wąż długości mniej więcej pół metra. Rzadko dorasta do 70 cm. Jest najmniejszą żmiją Europy.
Ten filigranowy gad zamieszkuje tereny położone dość blisko Polski. To dość rwane, wyspowe kawałki zasięgu na terenach Francji czy Włoch, a także Austrii, Węgier, Rumunii i kilku państw bałkańskich jak Albania, Grecja, Bułgaria i republiki byłej Jugosławii. Był widywany także na terenach Ukrainy i Mołdawii. Mała populacja żyje na pograniczu Turcji i Iranu, a także na pograniczu Chin, Kazachstanu i Kirgistanu w Azji Środkowej – to zresztą największe osobniki gatunku.
Drugi gatunek żmii w Polsce? Są doniesienia
Polska nie znajduje się na mapie zasięgu tej żmii i przywykliśmy do tego, że w naszym kraju jest tylko jeden gatunek – żmija zygzakowata. Są jednak w literaturze doniesienia na temat tego, że żmija łąkowa była widywana na terenie Polski, a konkretnie – w Bieszczadach. Na ile prawdziwe, biorąc pod uwagę fakt, że tego węża łatwo pomylić ze żmiją zygzakowatą?
O takiej możliwości pojawienia się żmii łąkowej w Polsce pisali Głowaciński i Szura w „Atlasie płazów i gadów Polski. Status, rozmieszczenie, ochrona” wydanym przez Instytut Ochrony Przyrody PAN w Krakowie w 2017 roku. Czytamy tam: „Żmija łąkowa (Vipera ursinii) jest gatunkiem o skrajnie ograniczonym zasięgu w Polsce. W naszym kraju stwierdzono ją dotychczas jedynie w Bieszczadach, na nielicznych stanowiskach w okolicach wilgotnych łąk i torfowisk górskich, np. w rejonie Połoniny Wetlińskiej. Populacje te są jednak bardzo nieliczne i zagrożone wyginięciem.”
Bieszczadzki Park Narodowy w materiałach monitoringowych z 2020 roku pisał: „„W trakcie monitoringu herpetofauny w BdPN w latach 2018-2020 odnotowano pojedyncze obserwacje osobników przypisywanych do Vipera ursinii w okolicach torfowisk wysokogórskich. Ze względu na trudności w odróżnieniu od Vipera berus w warunkach terenowych, dane te wymagają dalszej weryfikacji genetycznej.”
Podobnie donosi Towarzystwo Herpetologiczne NATRIX w „Bazie danych obserwacji gadów w Polsce” z 2021 roku. Czytamy tam: „W bazie danych NATRIX odnotowano kilka zgłoszeń Vipera ursinii z Bieszczad, głównie z okolic Połoniny Caryńskiej i Wetlińskiej, w latach 2015-2021. Obserwacje te są jednak rzadkie i wymagają potwierdzenia, ponieważ istnieje ryzyko pomyłek z młodymi osobnikami Vipera berus.”
W bazie danych NATRIX odnotowano kilka zgłoszeń Vipera ursinii z Bieszczad, głównie z okolic Połoniny Caryńskiej i Wetlińskiej, w latach 2015–2021
Zresztą o żmii łąkowej pisał również Juszczyk w „Płazach i gadach krajowych” już w 1986 roku, gdzie czytamy: „W Polsce żmija łąkowa (Vipera ursinii) występuje wyjątkowo rzadko, głównie w południowo-wschodniej części kraju, w górskich ekosystemach Bieszczad. Jej stanowiska są nieliczne, a obserwacje dotyczą zwykle pojedynczych osobników na terenach łąkowych.”
Słowem, herpetologowie nie wykluczają pojedynczych pojawień się żmii łąkowej na najdalej na południe wysuniętych terenach Polski w Bieszczadach, ale łatwo ją pomylić ze żmiją zygzakowatą, zatem takie obserwacje w zasadzie wymagałyby szerszych dowodów, nawet badań genetycznych.

Żmija ginie z powodu wypalania traw
To Francja, Włochy i była Jugosławia są obszarami, gdzie żmija łąkowa występuje najliczniej, ale niszczenie środowisk, wypas bydła, wypalanie traw, a nawet pikniki sprawiają, że znika. Niewiele jest gadów tak narażonych na zgubne skutki wypalania traw jak właśnie ten wąż.
Żmija brzmi dla nas groźnie, ale o ile nasza rodzima żmija zygzakowata jest wężem dla ludzi w zasadzie niegroźnym, o tyle żmija łąkowa jest groźna jeszcze w mniejszym stopniu. Jej jad jest bardzo słaby, działa głównie na owady, pająki, noworodki gryzoni czy pisklęta ptaków, bo to jest podstawowy pokarm tego niewielkiego węża. Już dorosły gryzoń jest dla niego sporym wyzwaniem. To jedna z tych żmij, które polują właśnie na taki rodzaj pokarmu – raczej bezkręgowce niż gryzonie. Koniki polne, szarańcza czy świerszcze, a także żuki i duże pająki to podstawowe pożywienie tego gada. Chwyta je tam, gdzie znajdzie wilgotne łąki i torfowiska albo wrzosowiska, zwłaszcza górskie – dlatego jej zasięg jest tak rwany. I dlatego Bieszczady byłyby dla niej odpowiednie.
Żmija łąkowa to także jedna z europejskich rekordzistek z innego powodu. O ile polskie żmije zygzakowate są dobrze przystosowane do życia w chłodniejszym klimacie i budzą się do aktywności wcześnie wiosną, nawet gdy jeszcze leży śnieg, o tyle żmija łąkowa hibernuje długo. Bywa, że i siedem miesięcy. Gdy jest chłodniej, znika już we wrześniu i pojawia się dopiero w kwietniu, co ma też związek z dostępnością bezkręgowców.
Nigdy nie zdarzyło się, aby żmija łąkowa wywołała poważne problemy zdrowotne u człowieka, nie mówiąc o śmierci. Jej jad w wypadku osób podatnych może wywołać ból, opuchliznę, wymioty i słabsze samopoczucie, ale nie jest w stanie zabić człowieka.