W ubiegłym tygodniu media obiegła informacja o bogato zdobionym sztylecie znalezionym w gliniastej bryle oderwanej od klifu na wybrzeżu Bałtyku. O znalezisku poinformowało Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej, według którego sztylet może liczyć nawet trzy tysiące lat i być unikatowym artefaktem.
Sprawą bardzo szybko zajęło się Muzeum Narodowe w Szczecinie, które, w wyniku przeprowadzonej analizy fluorescencji rentgenowskiej, miało potwierdzić te rewelacje. Wokół przedmiotu narosło jednak wiele wątpliwości.
Sztylet znaleziony w gliniastej bryle. Przedmiot wywołał kontrowersje
Sprawa sztyletu wywołała ogromne poruszenie w środowisku archeologicznym, zwłaszcza wśród ekspertów zajmujących się epoką brązu i wczesną epoką żelaza. Część z nich podważyło ustalenia kamieńskiego muzeum, publikując artykuł na internetowych łamach czasopisma „Archeologia Żywa”. Pod analizą podpisało się dziewięcioro specjalistów.
Jednocześnie na Muzeum Ziemi Kamieńskiej spadła fala krytyki. Negatywnych komentarzy było tak dużo, że kierujący jednostką dyrektor Grzegorz Kurka zwrócił się do internautów z apelem.
Zaznaczył również, że nie będzie teraz odnosił się do komentarzy, opinii naukowców publikowanych w mediach, bo „wszystko, co miał do przekazania, jest w oświadczeniu” zamieszczonym na stronach muzeum.
„Dla nas to lekcja na przyszłość – wiemy, że nie należy formułować żadnych tez 'na gorąco’. A tym, którzy uważają, że tylko oni mają wyłączność na prawdę, warto przypomnieć: po drugiej stronie jest człowiek – który czuje, myśli i może po prostu nie wytrzymać niesprawiedliwej krytyki. Dla nas wszystkich to lekcja pokory. Dziękujemy z całego serca za wszystkie głosy wsparcia, słowa otuchy i życzliwości – są one dla nas niezwykle ważne” – można w nim przeczytać.
Eksperci kwestionują datowanie sztyletu znad Bałtyku
Pytany o sprawę redaktor naczelny „Archeologii Żywej” dr Radosław Biel stoi na stanowisku, że problemem wcale nie jest sama pomyłka w datowaniu, gdyż podobne błędy się zdarzają. – Pospieszono się jednak z publikowaniem tej informacji, która nie do końca była sprawdzona. A media podawały tę informację dalej – stwierdził.
Naukowiec wskazał przy tym, że sceptyczne głosy ekspertów „pojawiły się od razu”. Wskazywali oni, że – opierając się na badaniach metodą porównawczą – nie ma podobnych przedmiotów, datowanych na okres podawany przez muzeum, czyli ok. 3-2,8 tys. lat temu.
Powołany do oceny zespół specjalistów ustalił, że przedmiot pochodzi raczej z XVIII lub XIX wieku n.e., a geograficznie może mieć korzenie na Bliskim Wschodzie. Dr Biel przypomniał też, że bardzo trudno jest ustalić datowanie przedmiotów metalowych, gdyż w grę nie wchodzi m.in. metoda radiowęglowa.
Szwecja. „Sensacyjne odkrycie” okazało się żartem
W ostatnim czasie media w Szwecji także szeroko donosiły o sensacyjnym znalezisku archeologicznym, którego miano dokonać na budowie w mieście Trollhaettan, około 70 km na północ od Goeteborga. Na zdjęciu, które pokazano w wielu telewizjach, gazetach i na portalach, przedstawiono rzekomo wytworzony ze złota naszyjnik, ważący prawie kilogram.
Po kilku dniach w sprawie nastąpił zwrot, a urząd w Vaestra Goetaland opublikował informację prasową, w której przyznano, że obiekt jest podróbką i nie ma żadnej wartości – ani historycznej, ani ekonomicznej. „Ocena techniczna wykazała, że naszyjnik wykonany jest głównie z żelaza, miedzi i cynku” – podkreślono.
Reporterzy jednej z rozgłośni radiowych ustalili później, że „artefakt” był przedmiotem żartu pracujących na budowie robotników.