-
Makaki królewskie jako pierwsze kręgowce poleciały w Kosmos, a ich misje zakończyły się wieloma nieudanymi próbami i ofiarami wśród zwierząt.
-
Rosjanie przez lata stawiali na psy w badaniach kosmicznych, uznając je za łatwiejsze do kontrolowania i bardziej przewidywalne niż małpy.
-
Dopiero w latach 80. XX wieku ZSRR wysłał rezusy na orbitę, jednak jedna z małp podczas lotu uwolniła się i zaczęła manipulować przyciskami, co wymusiło awaryjne przerwanie misji.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Pierwszymi kręgowcami, jakie poleciały w Kosmos, były małpy z gatunku makak królewski, zwanego często rezusem. To Amerykanie wysłali je w przestrzeń kosmiczną jeszcze przed człowiekiem, przed startem Jurija Gagarina z ZSRR jako pierwszego człowieka w Kosmosie (kwiecień 1961 roku) i pierwszym Amerykaninem Alanem Shepardem.
Nie były to loty zbyt udane. Makaki królewskie o kolejnych imionach Albert ginęły w nieudanych amerykańskich próbach kosmicznych, gdy kierowano je w stronę granicy Kosmosu. Działo się to grubo przed lotem Łajki.
Małpy poleciały w Kosmos już w latach czterdziestych
18 czerwca 1948 roku rakieta V-2 wyniosła pierwszego z małpich Albertów. Makak nie dotarł do linii Kosmosu, zapewne nie przeżył nawet połowy tej drogi, a być może zginął w chwili startu. Małpa udusiła się, a system podtrzymywania czynności fizjologicznych zawiódł. Udała się dopiero druga próba, z udziałem makaka o imieniu Albert II. Udała połowicznie, gdyż 14 czerwca 1949 roku kapsuła Blossom z małpą dotarła do linii Kosmosu, ale makak przypłacił próbę życiem. Zginął podczas lądowania i uderzenia kapsuły o grunt. Żaden z makaków wystrzeliwanych wtedy przez Amerykanów nie przeżył zresztą tych prób kosmicznych.
Rywalizujący z Amerykanami w kosmicznej walce Rosjanie mieli inny pomysł. Oni stawiali raczej na psy, a nie małpy. Uznawali bowiem, że pies paradoksalnie będzie odporniejszy i bardziej przewidywalny zwłaszcza w ciasnej kabinie kapsuły kosmicznej. Wybierali przy tym psy specyficzne – nie za duże, by się zmieściły do statku, a także odporne, bo w wielu wypadkach łapane i odzyskiwane z ulicy.
Małpy nie znajdowały się zatem w gronie zwierząt, które budziłyby duże zainteresowanie w radzieckim podboju Kosmosu, ale do czasu. Po wielu latach, gdy Amerykanie skontrowali lot Jurija Gagarina postawieniem nogi na powierzchni Księżyca, gdy z tego Księżyca w 1972 roku się wycofali i gdy już kluczową rolę w lotach kosmicznych zaczęły odgrywać wahadłowce, Rosjanie sięgnęli po małpy.
Rezus to małpa, której ludzie zawdzięczają postęp naukowy
Niezawodny wydawał się tu być makak królewski, czyli rezus – zwierzę ze środkowej i południowej Azji, będące wręcz symbolem wykorzystywania małp do eksperymentów naukowych. Wiele z nich przeprowadzano właśnie na nich, rezusy odpowiadały za wiele odkryć i postępów nauki, za co niekiedy płaciły wysoką cenę w postaci zdrowia i życia. No i to one pierwsze znalazły się w Kosmosie wśród kręgowców, o czym Związek Radziecki pamiętał. Te makaki nie były agresywne, dawały się łatwo oswajać, nawet tresować, nie osiągały też wielkich rozmiarów, zatem można je było umieścić w ciasnym wnętrzu statku kosmicznego. Bardzo specyficznego satelity, który miał doprowadzić Moskwę na inny poziom badań w zakresie biotechnologii i wykorzystania jej najnowszych osiągnięć.

Radziecki program biosatelitarny ruszył jeszcze w latach sześćdziesiątych, gdy Amerykanie szykowali misję Apollo na Księżyc. Zresztą w ramach tego programu dwa psy o imionach Wieterok i Ugałok (czyli Wiaterek i Węgielek) już w 1966 roku wykonały rekordowo długi lot kosmiczny, trwający ponad 21 dni. To najdłuższy w dziejach pobyt psów w Kosmosie.
Sam program przeżywał wiele perturbacji, raz był przerywany, znów wznawiany, a wiatr w żagle dała mu odwilż w ostrej rywalizacji USA z ZSRR w przestrzeni kosmicznej, do której doszło w latach siedemdziesiątych. Wtedy także zrealizował już swoje ambicjonalne cele, Rosjanie byli pierwsi w Kosmosie, a Amerykanie – na Księżycu. Zaczęła się współpraca jak np. podczas wspólnej misji Sojuz-Apollo. Współpraca objęła też program biosatelitarny, od którego Stany Zjednoczone akurat już wtedy odchodziły. A ZSRR zamierzał realizować.
Małpy w środku szpiegowskiego satelity ZSRR
Wykorzystał do tego stare szpiegowskie satelity Zenit, nieco przerobione i oznaczone na nowo mało mówiącą nazwę Kosmos. Więcej mówiła nazwa Bion, która określała charakter misji tych satelitów. Miały zabierać w przestrzeń i badać materiał biologiczny, miały zabierać zwierzęta, a celem eksperymentów było sprawdzenie, jaki wpływ na nie ma promieniowanie i inne szkodliwe czynniki. Zwierzęta były zatem poddawane tym czynnikom i miały je znosić.

Satelity wystrzeliwano nie na kosmodromie Bajkonur w Kazachstanie, ale ze specjalnego kosmoportu Mirnyj niedaleko Archangielska w Arktyce. Poszczególne statki zabierały ze sobą rozmaite zwierzęta do badań, pierwszy Bion 1 w październiku 1973 roku wyniósł np. szczury, żółwie stepowe, mączniki i inne larwy, także glony i grzyby.
Takie właśnie nieduże zwierzęta, przede wszystkim gryzonie latały przez wiele lat w przestrzeń na wiele tygodni, aby dostarczyć wiedzy na temat szkodliwych skutków promieniowania. Zwierzęta chorowały, umierały, a na ich cierpieniu budowano naukowe podstawy wysyłania ludzi w Kosmos na dłuższy czas, na wiele tygodni czy miesięcy, w czym Związek Radziecki i Rosja miały wkrótce przodować. I co ma miejsce na stacjach kosmicznych krążących wokół Ziemi.
W grudniu 1983 roku Moskwa podjęła decyzję, by do mniejszych zwierząt dołączyć też małpy, tak jak to niegdyś robili Amerykanie. Od początków podboju Kosmosu, od pierwszych lotów amerykańskich makaków w latach czterdziestych, od czasów Gagarina radziecka kosmonautyka po nie nie sięgała. Dopiero teraz postanowiła wysłać na orbitę pierwszego naczelnego innego niż człowiek.
Małpa uwolniła się w czasie lotu. Powiało grozą
Wtedy, w 1983 roku Rosjanie wpakowali do statku Bion 6 dwa rezusy z czujnikami wszczepionymi w szyję. Leciały z kilkunastoma szczurami, które miały się w Kosmosie rozmnażać, by sprawdzić wpływ tamtejszych warunków na ciążę i poród. Małpy specjalnie przeszkolono w ośrodku tresury makaków założonych w Abchazji w Gruzji. Tam rezusy nauczono wykonywania poleceń w zamian za dozowane smakołyki. Potrafiły nawet naciskać wyznaczone dźwignie i miały to robić w czasie misji, oczywiście w ograniczonym zakresie. Tylko te dźwignie, które im wyznaczono i do których miały dostęp w czasie lotu. Krępowano wtedy ich ciała i łapy w fotelach. Swobodne były tylko stopy i nimi małpy manipulowały dźwigniami.

Lot trwał 4 dni i przyniósł wiele interesujących obserwacji, a także decyzję, by wysłać na dłuższy pobyt kolejne dwa rezusy szkolone w Abchazji. Nazywały się Jerosza i Driom.
Ich zadania były porównywalne, ale tym razem wszystko wymknęło się spod kontroli. Najprawdopodobniej zawinił system automatycznego podawania małpom jedzenia i picia. Być może z tego powodu kilka dni po starcie 29 września 1987 roku jeden z makaków, Jerosza zdenerwował się i w efekcie uwolnił z więzów swoją lewą rękę. Stało się to, czego Rosjanie się obawiali. Psy nie miały dłoni, nie były w stanie niczego chwycić, nacisnąć, manipulować manualnie. Małpy jednak to potrafiły.
Jeden z makaków, Jerosza uwolnił z więzów swoją lewą rękę. Stało się to, czego Rosjanie się obawiali. Małpa zainteresowała się przyciskami, mogła je naciskać. Ryzyko katastrofy kosmicznej było jednak ogromne.
Kiedy makak uwolnił łapę, zdarł z hełmu identyfikator. To był sygnał ostrzegawczy dla centrum sterowania lotami kosmicznymi w Moskwie, że pojawiło się zagrożenie. Małpa zainteresowała się przyciskami, mogła je naciskać, aczkolwiek mimo swobody w manipulowaniu ręką, badała je ostrożnie. Ryzyko katastrofy kosmicznej było jednak ogromne.
Co by nie powiedzieć, ZSRR stanął w obliczu sytuacji, w której małpa mogła uruchomić coś groźnego, co zakłóciłoby zdalnym sterowaniem statku kosmicznego.
Rozgorzała dyskusja, jakie skutki może mieć taka uwolniona ręka małpy w środku statku kosmicznego. Jewgienij Iljin, szef programu biosatelitarnego, uważał, że misję należy kontynuować, ale decyzja Moskwy była jasna: ściągamy statek z niesforną małpą. Bion 8 nie lądował na wyznaczonym odludnym stepie w Kazachstanie, ale w tajdze w Jakucji, na obszarach słabo zamieszkanych, ale jednak z ludźmi. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Związek Radziecki chciał zamknąć program i zlikwidować małpę, ale naciski Waszyngtonu i opinii publicznej sprawiły, że Jerosza przeżył. A w 1989 roku wspólna radziecko-amerykańska misja z rezusami poleciała w Kosmos raz jeszcze.