Setki tysięcy złotych wpłacanych latami na przyszłą emeryturę mogą… przepaść. Przekonały się o tym kobiety, którym Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) odebrał pieniądze zgromadzone z ciężko odkładanych składek.
„Wyborcza” opisuje bulwersujące historie kobiet, którym ZUS odebrał oszczędności odkładane latami na emeryturę. Mowa o setkach tysięcy złotych – w przypadku pani Aldony aż 350 tys. zł, a u pani Anny 100 tys. zł. To efekt decyzji urzędników, którzy uznali, że kobiety… nie powinny były w ogóle płacić tych składek.
– „A skoro płaciła, to jej własna strata. A my, czyli ZUS, mamy prawo jej składki skonfiskować” – pisze „Wyborcza”.
Czy ZUS może skonfiskować nasze pieniądze?
Redakcja „Wprost” zapytała eksperta podatkowego, o co chodzi z tym zusowskim procederem konfiskaty składek. Jak się dowiedzieliśmy, wynika on z przepisów obowiązujących od 2022 roku, które dają Zakładowi prawo nieoddawania nadpłaconych składek, jeśli minęło pięć lat.
– Przepisy te prowadzą do sytuacji absurdalnej. Nawet jeśli płatnik ma w ręku prawomocny wyrok sądu potwierdzający nadpłatę składek, ZUS może odmówić ich zwrotu. Wystarczy, że spór ciągnął się dłużej niż pięcioletni termin na korektę deklaracji – wyjaśnia w rozmowie z „Wprost” Piotr Juszczyk, Główny Doradca Podatkowy inFakt.
Ekspert: „System wzbogaca się kosztem przedsiębiorców”
Jak tłumaczy ekspert, przepisy przewidują, że po upływie pięciu lat płatnik nie może już złożyć korekty dokumentów rozliczeniowych.
– Dodatkowo przepisy przejściowe przewidywały, że korekty za okresy do końca 2021 r. można było złożyć jedynie do 1 stycznia 2024 r. Problem w tym, że regulacje nie uwzględniają sytuacji, w której rozstrzygnięcie zapada dopiero po latach przed sądem. W praktyce nadpłata nie wraca na konto płatnika, lecz jest zapisywana wyłącznie na koncie ubezpieczonego, a ZUS zasila nią fundusz ubezpieczeń społecznych – mówi Juszczyk.
Wyjaśnia, że dotąd nadpłaty były zwracane lub zaliczane na poczet bieżących składek. Teraz, mimo przegranej ZUS w sporze, płatnik może nie odzyskać należnych mu pieniędzy.
– To oznacza, że organ rentowy korzysta z nadpłat, a przedsiębiorca, mimo wygranej batalii, nie ma realnej możliwości ich wyegzekwowania. Niewątpliwie takie rozwiązanie jest sprzeczne z zasadami i podważa sens prowadzenia sporów sądowych. Wyrok potwierdzający nadpłatę nie zmienia bowiem salda rozliczeń w ZUS, a przepisy wprost zamykają drogę do zwrotu. W efekcie przedsiębiorcy mogą poczuć się pozbawieni ochrony, a system ubezpieczeń społecznych wzbogaca się ich kosztem – zauważa ekspert.
ZUS ma prawo, bo takie są przepisy
ZUS zastawia się literą prawa i tłumaczy swoje postępowanie tym, że jest wykonawcą, a nie twórcą polskiej legislacji.
– Jeżeli w trakcie postępowania o zwrot nienależnie opłaconych składek ZUS stwierdzi okoliczności, które uniemożliwiają pozytywne rozpatrzenie wniosku płatnika (np. błędy w dokumentach rozliczeniowych mające wpływ na ustalenie kwoty zwrotu, przedawnienie prawa do zwrotu nienależnie opłaconych składek, (…)), wysyła zawiadomienie o odmowie zwrotu (…) – tłumaczy „Wyborczej” Zakład.
Jak zauważa gazeta, kluczowe jest tu sformułowanie „jeżeli w trakcie postępowania o zwrot nienależnie opłaconych składek”.
„Pokazuje ono mechanizm działania Zakładu. Otóż ZUS kontroluje spółkę i gdy wykryje nieprawidłowości w opłacaniu składek, informuje jej założycieli o wynikach. Po prostu dostają stosowne pismo i w ten sposób dowiadują się, że składki przepadają. I dopiero wtedy mogą wystąpić o zwrot składek, ale tylko za ostatnie pięć lat” – czytamy.