Boeing od miesięcy walczy z różnymi problemami technicznymi w swoich maszynach. To bardzo kosztowne, a dodatkowo nie zachęca linii lotniczych do zakupów. W czerwcu 2024 r. amerykański koncern sprzedał tylko 11 maszyn, z czego cztery to samoloty pasażerskie, w tym jeden przeznaczony na wymianę B737 MAX 9 Alaska Airlines, w którym doszło do incydentu w styczniu.
Boeing usuwa usterkę za usterką
W tym samym miesiącu Airbus Commercial sprzedał i dostarczył na rynek 67 maszyn.
Na czym polegają problemy techniczne, które skutkują koniecznością przeprowadzenia inspekcji, a co za tym idzie, uziemienia maszyn na co najmniej kilka dni? W lipcu amerykański regulator rynku lotniczego FAA zlecił przegląd mocowania masek tlenowych w ponad 2,6 tys. samolotów typu B737. Dotyczyło to B737 MAX8, B 737 MAX8-200, B737 MAX9 737-700, 737-800 i 737-900ER, czyli praktycznie wszystkich maszyn z rodziny Next Generation.
Wcześniej o problemach z mocowaniem poinformował sam Boeing. Przyznał, że problemem mógł być nowy klej, jakiego zaczęto używać w sierpniu 2019 roku do mocowania masek.
33 tys. pracowników Boeinga strajkuje
W obliczu rosnących kosztów i spadających przychodów Boeing zapowiedział zwolnienie 17 tys. pracowników. Zmniejszenie siły roboczej o 10 proc. uzasadnił potrzebą dostosowania się do rzeczywistości finansowej w wyniku strajku 33 tysięcy pracowników na zachodnim wybrzeżu USA, który wstrzymał produkcję samolotów 737 MAX, 767 i 777.
Pracownicy rzeczywiście rozpoczęli strajk, a powodem ich niezadowolenia były kwestie emerytalne i stabilność zatrudnienia. Pracownicy zrzeszeni w związku zawodowym International Association of Machinists and Aerospace (IAM) domagają się:
- 40-procentowej podwyżki płac rozłożonej na 3 lata
- przywrócenia zawieszonego ponad dekadę temu programu emerytalnego.
Szefostwo Boeinga zgadza się na 30-procentowy wzrost płac w ciągu najbliższych 4 lat, podniesienie wpłat firmy na fundusz emerytalny (ale nie w takiej formule jak życzyliby sobie tego pracownicy) oraz na premię roczną zależną od wyników firmy.
Dziś (13 października) mija miesiąc od dnia, w którym 33 tysiące pracowników w Oregonie i Waszyngtonie zdecydowało się na odejście od stanowisk pracy. Zarządzający związkiem zawodowym zdają sobie sprawę w jak trudnej sytuacji znajdują się strajkujący, dlatego uruchomili specjalny fundusz wypłacający każdemu 250 dolarów tygodniowo.
Przez ten czas nie osiągnięto nawet wstępnego porozumienia, a wartość akcji firmy spadła niemal o połowę.