-
Prof. Krzysztof Ruchniewicz stanowczo zaprzeczył doniesieniom o organizowaniu seminariów dotyczących zwrotu dóbr kultury przez Polskę.
-
Szef Instytutu Pileckiego podkreślił, że instytut prowadzi badania naukowe nad proweniencją dzieł sztuki, a nie działania restytucyjne.
-
Ministerstwo Kultury i Instytut Pileckiego zdementowały informacje o rzekomych planach zwrotu dóbr kultury innym krajom.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Krzysztof Ruchniewicz odniósł się w rozmowie z „Rzeczpospolitą” do tematu jednego z seminariów, które miało być zorganizowane w Instytucie Pileckiego. Jego tytuł to „Narodowe dylematy w badaniach proweniencyjnych, problemy restytucji mienia niepolskiego w Polsce po 1945 roku„.
– Nie zajmujemy się restytucją, czyli procesem zabiegania o odzyskanie dóbr. Przytoczony temat jest jedną z propozycji naukowych, nad którą dyskutowaliśmy wewnętrznie, wyciągniętą przez pracownicę na zewnątrz bez pokazania kontekstu. Nigdy nie było planów, aby dyskutować o zwrotach, bo to nie jest kompetencja instytutu – powiedział szef Instytutu. Ruchniewicz zapewnił także, że „w kwestii zwrotu dóbr kultury niczego nie żąda, (…) tylko chce tę tematykę rzetelnie badać”. Dodał, że „informacje przekazane przez pracownicę instytutu są nieprawdą„.
To reakcja profesora na pismo kierowniczki oddziału Instytutu Pileckiego w Berlinie Hanny Radziejowskiej do nowej minister kultury Marty Cienkowskiej i chargé d’affaires ambasady w Berlinie Jana Tombińskiego.
Szef Instytut Pileckiego o „fali dezinformacji”. „Źle zinterpretowane słowa”
Jak podała „Rzeczpospolita”, Radziejowska zawiadomiła w nim, że Krzysztof Ruchniewicz ma w planie zorganizowanie cyklu seminariów dotyczących zwrotów dóbr kultury przez Polskę na rzecz Niemiec, Ukrainy, Białorusi i Litwy „oraz mienia prywatnego należącego do osób pochodzenia żydowskiego”.
Radziejowska wskazała w piśmie, że ze względu na organizację w porozumieniu z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wydarzenie miałoby charakter rządowy, co w jej ocenie jest „sprzeczne z polityką państwa polskiego i budzi poważne obawy co do negatywnych konsekwencji zarówno dla MKiDN, jak i Instytutu Pileckiego”. Zarówno Instytut, jak i ministerstwo kultury zdementowały te informacje.
– Źle zinterpretowane słowa wewnętrznej rozmowy w instytucie spowodowały falę dezinformacji. Mówimy tutaj o badaniach proweniencyjnych, które dotyczą pochodzenia dzieł sztuki, przedmiotów zrabowanych i przemieszczonych podczas wojny – tłumaczył szef instytutu, przypominając, że „instytut włącza się w badania międzynarodowe”.
– Kiedy mamy np. do czynienia w Niemczech z wieloma depozytami o niewyjaśnionym pochodzeniu, to rzeczą ważną jest zidentyfikowanie ich i prześledzenie losów tych przedmiotów – dodał.
Zwrot dóbr Niemcom? Instytut Pileckiego dementuje doniesienia mediów
W odpowiedzi na zarzuty pod adresem szefa Instytutu Pileckiego resort kultury zaznaczył na platformie X, że Instytut Pileckiego „nie prowadzi oraz nigdy nie prowadził rozmów w zakresie restytucji dóbr kultury, co nie jest to w kompetencjach jednostki”.
Dalej wyjaśniono, że „seminaria, które odbędą się we wrześniu, dedykowane badaniom proweniencyjnym, są wykorzystywane do szerzenia nieprawdziwej narracji o działaniach polskiego rządu. Przekształcenie Instytutu Pileckiego w instytut badawczy (zgodnie z ustawą), w tym zmiany w strukturze zatrudnienia, jakie zachodzą w oddziałach – nabór wykwalifikowanych badaczy – wykorzystywane są do szerzenia dezinformacji w mediach„.
W sprawie doszło do jeszcze jednej reakcji, tym razem Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które zlikwidowało stanowisko pełnomocnika ds. polsko-niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej, zajmowane przez Ruchniewicza.